Samochody z iOS wkrótce na naszych drogach. Ile w Polsce trzeba dopłacić za taki luksus?
Honda jest kolejnym producentem samochodów, który zaoferuje głęboką integrację z iOS. Ale już dzisiaj nie brakuje aut, które mają na swoim wyposażeniu zaawansowane systemy multimedialne. Postanowiliśmy im się przyjrzeć.
Wraz z prezentacją iOS 7 Apple pokazało iOS in the Car, czyli możliwość dostępu do wielu funkcji telefonu z poziomu systemu multimedialnego samochodu. Rozwiązanie to jest o tyle ciekawe, że na wyświetlaczu w aucie pojawi się zmodyfikowany interfejs znany nam ze smartfona, a wszystkim wygodnie będziemy mogli sterować również z przycisków umieszczonych w kierownicy.
To drugie to powtórka z samochodowych zmagań Apple. W 2012 roku rozpoczęto wprowadzanie integracji z Siri, czyli asystentem głosowym. Takie rozwiązanie jest już na rynku. W Polsce oferuje je Chevrolet w swoim systemie MyLink. Oczywiście komendy możemy wydawać po angielsku, niemiecku, francusku czy włosku, ale nie po polsku.
Apple ze swoimi samochodowymi pomysłami wstrzela się w czas szukania złotego środka jeśli chodzi o system multimedialny. Po erze prostego fabrycznego radia i horrendalnie drogich wbudowanych nawigacjach samochodowych przyszedł czas na zaawansowane centrum rozrywkowo-kontrolne. Producenci jeszcze nie bardzo wiedzą jak to ma wyglądać finalnie, więc eksperymentują, winszując sobie za taki dodatek w wersji beta całkiem sporą sumkę.
Nie ma wątpliwości, że samochody w niedalekiej przyszłości będą miały systemy podobne do tych, jakie są w urządzeniach mobilnych. Jednak na chwile obecną twórcy mają ten sam problem, co w przypadku Smart TV – nie są w stanie pojąć, że samochód nie jest przerośniętym smartfonem. Dopiero pełne dopasowanie funkcjonalności i interfejsu do możliwości pojazdów da szansę na wprowadzenie systemu, który się przyjmie.
Rozwiązanie Apple prezentuje się nad wyraz ciekawie, ale należy je traktować jako uzupełnienie tego, co dany producent zaoferuje od siebie. Trudno też wyobrazić sobie, że kupując samochód będziemy skazani na smartfony z jednym ekosystemem. Dziś tak to wygląda, chcąc integrację z iOS musimy wybrać konkretnego producenta samochodów, wkrótce zapewne pojawią się pojazdy lepiej współpracujące z Windows Phone i systemem Android.
Zanim systemy te upowszechnią się, konieczne jest przełamanie podejścia producentów do tychże rozwiązań. W chwili obecnej są traktowane jako luksusowe dodatki, dostępne najczęściej wyłącznie w najwyższych wersjach lub przy dodatkowej opłacie, która spokojnie starczy na zakup nie tylko iPhone’a i iPada, ale też często Macbooka Air.
Przygotowałem krótkie zestawienie, ile w Polsce należy dopłacić, aby nasz samochód był bardziej smart. Pod uwagę wziąłem małe crossovery, ponieważ jest to jeden z popularniejszych segmentów na rynku, a samochody te w kampaniach promocyjnych przedstawiane są jako niezwykle nowoczesne. Problemem jest fakt, że zazwyczaj nie można do podstawowej wersji samochodu dokupić wyłącznie systemu multimedialnego, ten jest sprzedawany w ramach pakietu. Oznacza to, że dopłacamy też za skórzaną tapicerkę, większą liczbę głośników, schowek na zakupy, a czasem nawet lepszy silnik. Są to wartości dodane, ale założenie zestawienia jest takie, że nas w tych wszystkich dodatkach interesuje i tak system multimedialny.
Jak widać, różnica pomiędzy wersją podstawową, a wersją wspierającą MyLink, R-Link lub inny system multimedialny jest spora. To oznacza, że wciąż takie rozwiązania są wyłącznie dla pewnej grupy osób. W końcu często zamiast doposażenia średniego samochodu do najwyższej wersji, wybierzemy inny trochę droższy model w wersji nieco uboższej.
Z niecierpliwością czekam na dzień, w którym producenci będą traktować systemy multimedialne jako taki sam standard jak kierownica i pasy bezpieczeństwa. Wiem, że ten moment nadejdzie i wcale nie będzie to taka odległa przyszłość. Dziś po prostu „wszystko” musi być smart, nawet Smart.