Woda, Facebook, Wi-Fi i zakładnicy - a za co Ty nigdy nie zapłacisz?
Są takie produkty i usługi, za które nie chcemy płacić. Nawet wtedy, gdy są one relatywnie tanie, to sam fakt oczekiwania od sprzedawcy płatności za nie wywołuje u nas złość, a nawet poczucie pokrzywdzenia. Jest to również bardzo ważny aspekt z perspektywy tworzenia produktów przez przedsiębiorców. Nie od dziś wiadomo, że klienci przede wszystkim nie lubią jak nagle każe im się płacić za to, co dawniej było darmowe. Wiedzą to spece od sprzedaży w sieci, którzy coraz chętniej stosują model freemium niż darmowy okres testowy. W jego myśl dostajemy funkcjonalność nieograniczoną czasowo, ale bez pewnych funkcji lub z jakimiś ograniczeniami. Popularnym przykładem będzie tu Dropbox, który daje nam wszystkie funkcje za darmo, ale ogranicza wielkość konta.
Ale o ile akurat ta usługa cieszy się sympatią internautów (głównie za sprawą dodatkowej przestrzeni na dysku za polecenia) to niektóre formy freemium są powszechnie nielubiane w sieci. Zaliczają się do nich przede wszystkim tzw. „In-App Purchases”, czyli wszelkiego rodzaju zakupy czynione wewnątrz zazwyczaj darmowej gry. Wszystko jest ok, jeśli do zakupu są dostępne tylko bonusowe gadżety, gorzej, jeśli gracze bez dodatkowo wydanych pieniędzy nie mogą ruszyć dalej w grze, w którą już się wciągnęli.
Ludzi irytują nie tylko te płatności, które musimy wykonywać w Internecie. Wiele z przypadków dotyczy życia codziennego. Jakiś czas temu natrafiłem na ciekawy temat na Reddicie, gdzie w wątku What is one thing you absolutely refuse to pay for? użytkownicy wymieniają usługi i towary, za które bardzo niechętnie płacą. Reddit jest szczególnie dobrym miejscem do obserwacji tego typu dyskusji z uwagi na jego dużą liczbę użytkowników. W wątkach często wypowiada się znacznie więcej osób niż w niejednych sondażach czy badaniach rynku jakie są publikowane przez czołowe polskie media. W chwili pisania tego tekstu cały wątek miał ponad 17500 komentarzy i dziesiątki tysięcy głosów oddanych pod poszczególnymi wypowiedziami.
Zebrałem spośród nich listę tych rzeczy i usług, za które użytkownicy Reddita płacą bardzo niechętnie:
Wypłata pieniędzy z bankomatów
Polskiego rynku ten problem już praktycznie nie dotyczy, ale jeszcze parę lat temu każdy bank miał swoją sieć bankomatów i tylko z nich wypłata była darmowa. Jeśli nie mieliśmy czasu, by jeździć po mieście w poszukiwaniu bankomatu instytucji, w której mamy konto, to trzeba było się liczyć z opłatą, wynoszącą ok. 5 zł. Obecnie dość powszechne są opłaty za tzw. potwierdzenie wypłaty lub sprawdzenie konta i wynoszą ok. 1 zł. Jak widać z ilości komentarzy na Reddicie w USA opłata za wybranie pieniędzy z bankomatu nadal obowiązuje i powszechnie irytuje klientów banków.
Wi-Fi w hotelu
Jesteśmy na wakacjach, mamy kilka zdjęć do przesłania znajomym na facebooku lub chcemy odbyć wideorozmowę przez Skype, a tu okazuje się, że Wi-Fi jest dodatkowo płatne - i to wcale nie mało w porównaniu do ceny hotelu. Jest to szczególnie uciążliwe, gdy jesteśmy za granicą, gdzie transfer danych po sieci komórkowej jest droższy niż w Polsce. Zgodnie z raportem HotelChatter 2013 ponad jedna trzecia hoteli nadal wymaga płatności za dostęp do Internetu. Co gorsza, z własnych obserwacji zauważyłem, że często są to hotele klasy biznes i premium, które najwyraźniej liczą na dodatkowy zarobek na swoich gościach. Potwierdzają to również wypowiedzi użytkowników Reddita.
Bagaż podręczny w samolocie i koszty rezerwacji
Jeśli ktoś podróżował „tanimi liniami” (sam nazwałbym je raczej bardziej efektywnymi) to wie, że stawiają one ograniczenia limitu kilogramów oraz wymiarów naszego bagażu. Czasem nawet może się zdarzyć, że zapłacimy za niego więcej niż za sam bilet. Nieco inny problem dotyczy bagażu, który zabieramy ze sobą na pokład, czyli tzw. bagaż podręczny. Dotąd w większości linii był on darmowy, niemniej teraz coraz częściej pojawia się konieczność opłaty. Ludzie starając się zaoszczędzić (albo nie tracić czasu na oczekiwanie na dowóz bagażu z luku) pakują się w małe walizeczki, z którymi potem jest czasem problem na pokładzie samolotu z powodu ograniczonej przestrzeni. Dyskusyjne są również koszty rezerwacji biletów na samolot czy pociąg (tzw. miejscówka).
Opłata za wejście do klubu
O ile opłata za wejście do klubu/pubu jest zrozumiała, gdy wewnątrz odbywa się jakiś specjalny event, typu gra zaproszony zespół lub DJ, tak sama płatność za możliwość wejścia do lokalu tylko po to, by znowu wydawać w nim pieniądze jest dla wielu irytująca. W dłuższym terminie mogą sobie na nią pozwolić te lokale, które są w modzie i zawsze mają tłumy. Ciekawe jest to, że część klubów posługuje się zmodyfikowanym modelem freemium. Często bowiem w cenie wejściówki jest pierwszy drink albo zniżka na kilka kolejnych. Niedawno słyszałem nawet o lokalu, który wymaga opłaty, ale za to pozwala wnosić i spożywać własny alkohol i przekąski, zapewniając obsługę i muzykę.
Toalety
Kwestia wymagania płatności za skorzystanie z toalety ma swoich zwolenników i przeciwników. Z jednej strony czy to miasto, czy właściciel lokalu powinni zapewnić darmową toaletę, z drugiej jednak strony często zdarza się, że te płatne są czystsze i w znacznie lepszym stanie. Niemniej będąc w obcym mieście prędzej zaczniemy szukać toalety w którejś z sieci fastfoodów niż będziemy się oglądać za tą utrzymywaną przez lokalny urząd miasta. Trudno się więc dziwić właścicielom, że próbują wprowadzić płatności lub kody na paragonach, etc. Osobiście uważam, że płatna toaleta w dobrej restauracji to już przesada.
Zakładnicy
Pół żartem, pół serio ktoś wymienił również okup za zakładników, a ponad 2 tys. osób zagłosowało na ten post. Stara zasada mówi, że z terrorystami się nie negocjuje, niemniej obecna polityka niektórych mocarstw często wydaje się temu przeczyć. Z drugiej strony zapewne wiele osób stąd wie jak tragicznie może zakończyć się nieudolna próba odbicia zakładników, czego przykładem była fatalna akcja ich odbicia z teatru na Dubrowce w Rosji w 2002 roku. Służby specjalne użyły gazu, by uśpić terrorystów, a który w efekcie zabił 129 zakładników.
Ketchup, sól, pieprz i serwetki w restauracji
Sam spotkałem się z „restauracją” w popularnej górskiej miejscowości turystycznej, która do rachunku dobiła mi 2,50 zł za ketchup i drugie tyle za musztardę. Od kelnerki usłyszałem tylko filozoficzne - „a myślał pan, że panu ktoś coś da w życiu za darmo?” - co odebrało mi chęć wytłumaczenia, że lepiej by zrobiła doliczając te 5 zł do ceny posiłku. Z liczby komentarzy na Reddicie widać, że jest to też problem dla wielu osób w USA.
Koszt wysyłki zepsutych towarów
Gdy popsuje nam się dany przedmiot to najczęściej oczekujemy, że to sprzedawca zapłaci za koszt jego wysyłki do serwisu. Nabiera to znaczenia, gdy wysyłka kurierem jest droższa niż zakup samego towaru. Z drugiej jednak strony obciążenie kosztem sprzedawcy może pozbawić go zarobku na tej transakcji, więc jest to kwestia sporna.
WinRAR
Cześć z użytkowników tego popularnego programu nawet nie wie, że po 40 dniach powinno za niego zapłacić, a cześć od dawna korzysta z jego darmowych odpowiedników. Jest też grupa, którą najlepiej podsumowuje wypowiedź jednego z komentujących na Reddicie: „I will go to the ends of the earth to avoid buying WinRAR”. Mnie najbardziej zastanawia jaka idea przyświecała twórcom WinRARa, którzy upublicznili go w takim modelu biznesowym – i czy w ogóle się dzięki niemu wzbogacili.
Facebook, Twitter, Instagram, etc
Czy zapłaciłbyś za dostęp do tych portali, a jeśli tak to dlaczego? Warto zadać sobie to pytanie – bo choć spora część Internetu żyje głównie stronami społecznościowymi, to mogłoby się okazać, że w razie konieczności nie zapłaciliby za nie ani grosza.
Woda
Co jakiś czas podnosi się dyskusja na temat bezsensowności kupowania butelkowanej wody, a argumenty przeciw zaczynają się od jej ceny w porównaniu do tej, którą mamy w kranach, po szkodliwość i straty dla środowiska wywołane procesem jej produkcji i transportu. Co ciekawe, w niektórych krajach, w tym w Wielkiej Brytanii, w restauracji możemy swobodnie zamówić „tap water” i nic za nią nie zapłacić. Spróbujcie zamówić wodę z kranu w Polsce.
Pornografia
Choć temat ten może u wielu wywoływać zakłopotanie, to branża pornograficzna jest warta grube miliardy dolarów, a Internet uczynił ją bardziej dostępną i bogatszą niż kiedykolwiek wcześniej. Trudno o jednolite i aktualne statystyki tego rynku, ale zgodnie badaniami z 2006 roku co sekundę na pornografię wydawane jest 3,075 dolarów, czyli około 10 tys. złotych (źródło) co daje już pewien obraz skali. Wiele też mówią statystyki ruchu w Internecie, z których niemal zawsze są wykluczane strony o zabarwieniu erotycznym. Gdyby nie dyskwalifikować ich z rankingów to układ miejsc wyglądałby zupełnie inaczej, także na krajowym rynku. Stąd też pomimo deklaracji z Reddita, branża ta raczej nie musi się obawiać braku klientów w przypadku wprowadzenia szczelnej płatności.
Tak wyglądają usługi i produkty, za które na Zachodzie płacenie budzi największy sprzeciw. Podejrzewam, że w Polsce nie tylko jest podobnie, ale też uda nam się stworzyć własną listę w komentarzach poniżej.
Przemysław Gerschmann - Założyciel Equity Magazine, analityk inwestycyjny w globalnym banku. Pasjonat rynków finansowych, biegacz długodystansowy, wielbiciel południowych Włoch i fan książek Murakamiego.