„RTM” to tylko chwyt marketingowy
Za starych dobrych czasów, kiedy oprogramowanie zostało przekazane partnerom, oznaczało to koniec prac. Dziś, w epoce powszechnego dostępu do Internetu, nie można się już tym sugerować. To tylko kolejna faza cyklu technologicznego, o czym świadczy Windows 8.1 i pierwszy, gigantyczny pakiet aktualizacji dla niego.
Microsoft już w sierpniu ogłosił, że „zakończył prace” nad Windows 8.1 i Windows RT 8.1, które zostały przekazane partnerom. Ta faza cyklu technologicznego nazywana jest „RTM” (released to manufacuters tudzież release to manufacturing) i zazwyczaj oznacza, że produkt jest ukończony, a dalsze prace nad nim to jego rozwój i usuwanie wykrytych usterek.
Dopóki świata Zachodu nie zdominował Internet, powstawał obraz systemu nazywany „golden master” i był on wysyłany partnerom. Niejednokrotnie było to celebrowane wewnętrzną imprezą w firmie, a ów „złoty dysk” był bardzo cennym przedmiotem, wysyłanym przez kuriera w obstawie ochroniarzy.
Dziś RTM jest przekazywany partnerom elektronicznie przez zabezpieczone protokoły internetowe. Dzięki temu ci mogą zacząć masowe umieszczanie obrazu tego systemu na setkach tysięcy komputerów i tabletów, by zdążyć na wyznaczone przez siebie daty premier tychże urządzeń. Nie ma świętowania, nie ma „pompy”. Co więcej, „RTM” nie oznacza już ukończonego systemu. Oznacza to… system dostatecznie dobry, by móc umieścić go w produkcie, który trafi do klienta. Prace nad Windows 8.1 jednak nadal trwają, a przynajmniej trwały do bardzo niedawna.
To właśnie dlatego czekamy na aktualizację tego systemu do drugiej połowy października, mimo iż wszedł on w fazę RTM już w sierpniu. Użytkownicy Windows 8 i nowych urządzeń z Windows 8.1 mają bowiem dostać jak najbardziej wypolerowany, wolny od błędów produkt. W pierwszym przypadku sprawa wygląda jasno. Ale w drugim, skoro ów „prawie skończony” Windows 8.1 jest już zainstalowany?
Do Sieci wyciekł pierwszy pakiet poprawek, które zostaną opublikowane w usłudze Windows Update w dniu premiery Windows 8.1. Nie są to kosmetyczne szlify. Pakiet Windows 8.1 GA Rollup A „waży” ponad 200 megabajtów! Biorąc pod uwagę, że to nie są dane multimedialne, a czysty kod, doszlifowane zostały praktycznie wszystkie moduły tego systemu. Owa „paczka” została też przekazana partnerom, ale nie wszyscy zdążą ją „dograć” na czas. Oznacza to, że na niektórych urządzeniach, od razu po zakupie, Windows 8.1 poprosi o dogranie dwustu megabajtów danych.
Co się stanie, jak odłożymy ową aktualizację na później, bo niekoniecznie mamy możliwość pobrania w danej chwili tak dużego pliku? Nic specjalnego. RTM nadal jednak świadczy o pewnej fazie rozwoju oprogramowania. Jest to system „dość dobry, by go wydać”. Natomiast zdecydowane RTM ma zupełnie inne znaczenie, niż jeszcze kilka lat temu. Internet zmienił wszystko. Producent może teraz kupować sobie czas dzięki niemu, bo wie, że użytkownik systemu prędzej czy później dogra sobie ostatnie szlify (lub system zrobi to automatycznie za niego). Może sztucznie przechodzić do kolejnej fazy cyklu technologicznego, bo ma medium, za pomocą którego może nadrobić zaległości. Czy to dobrze, czy źle? Sam nie wiem…
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.