Gry zmieniają się pod naszym wpływem. Tylko czy zawsze mamy rację?
Muszę przyznać, że najnowsza wersja Sim City była dla mnie sporym rozczarowaniem. Nigdy nie zamierzałem grać w nią w domu, na komputerze stacjonarnym. Zamiast tego chciałem odpalać ją w tzw. międzyczasie – w drodze do domu rodzinnego, między zajęciami i za granicą, po konferencjach, w których muszę brać udział. Ostatecznie nie uruchomiłem jej ani razu. W domu miałem lepsze zajęcia, zaś w wymienionych przeze mnie miejscach nie miałem dostępu do Internetu, który był wymagany do włączenia tej gry.
Okazuje się, że w podobnej sytuacji było wielu graczy, którym nie podobał się pomysł możliwości grania w ten tytuł wyłącznie po sieci. Electronic Arts na szczęście ugięło się pod ich presją i ostatecznie potwierdziło, że SimCity nie będzie wymagać do uruchomienia połączenia internetowego. Nie jest to jednak jedyny przykład, gdy twórcy gry lub sprzętu posłuchali graczy i dopasowali swój produkt do ich wymagań. Choć trzeba przyznać, że nie zawsze takie zachowanie jest dobre. Niekiedy trzeba mieć jaja i obstawać przy swoim. O tym jednak napiszę pod koniec.
Prześledźmy zmiany na rzecz graczy, które przyniosły coś dobrego, warto zwrócić uwagę przede wszystkim na sprawę zakończenia gry Mass Effect 3. Było ono po prostu kiepskie, więc Bioware postanowiło je zmienić. Nie będę Wam zdradzał szczegółów, żeby nie psuć rozrywki osobom, które jeszcze nie grały w trzecią część tej serii. Inne pozytywne zmiany, które zaszły pod wpływem graczy to pojawienie się postaci Raidena w uniwersum Metal Gear Solid. Kojima umieścił tą postać w grze pod wpływem listów fanek, tak samo jak pod wpływem graczy pecetowych zdecydował się na przeniesienie Metal Gear Solid Revengeance na komputery osobiste.
Często firmy zmieniają swoje produkty także pod wpływem poprawności politycznej. Przykładem tego jest chociażby sytuacja z Medal of Honor, gdzie w trybie dla wielu graczy jedną z wielu grywalnych frakcji mieli być talibowie. Żołnierze i gracze jednak się na to nie zgodzili i ostatecznie nie można było nimi grać. Motyw islamski miał się pojawić również w Wiedźminie 2, chodziło konkretnie o elementy dekoracji, ale CD Projekt zdecydował się na usunięcie tych elementów. Posobny los spotkał napis na hotelu w grze Battlefield 3. Przykłady takie można mnożyć w nieskończoność.
Czy jednak wszystkie decyzje podejmowane pod wpływem graczy są dobre? Zdecydowanie nie, o czym niebawem przekonają się wszyscy, którzy będą chcieli zakupić Xboksa One. Pierwotnie miała być to konsola sieciowa, swoją zasadą funkcjonowania przypominająca platformę Steam. Teraz jest to urządzenie bardzo podobne do Playstation 4, tylko… słabsze. Microsoft miał możliwość stworzenia zupełnie innej platformy, odmiennej od konkurencji, ale przestraszył się graczy i pokazał całemu rynkowi, że jest firmą, która boi się kształtować rynek, a gdy próbuje to zrobić, nie umie zupełnie sprzedać swoich pomysłów. Jeśli Xbox One poniesie rynkową porażkę, zupełnie mnie to nie zdziwi.
Mnie jednak najbardziej zaciekawiła o wiele starsza historia dotycząca czegoś o wiele poważniejszego, a mianowicie znacznej zmiany fabuły gry i sprawienia, że nie pasuje ona do historii opowiedzianej przez inne tytuły z serii. Większość z Was na pewno grała w Heroes of Might and Magic III. Wielu osobom wydaje się, że jest to gra fantasy, ale nie jest to do końca prawda. Gdy przestudiuje się historię uniwersum Might and Magic można dowiedzieć się, że jest to świat pełen technologii, który zostaje odcięty od rasy nadzorującej cały ład - Starożytnych. Przez brak kontaktu z „centralą” miasta upadły, stały się barbarzyńskie, a jednymi pamiątkami po starych czasach zostały nieliczne wynalazki, czyli artefakty.
W dodatku o nazwie Armageddon’s Blade zła strona rozgrywanego konfliktu chciała wykorzystać resztki technologii i wyposażyć w swoje wynalazki prymitywne jednostki, by szybko podbić Erathię. Stąd wzięły się koncepty m.in. goblinów z miotaczami ognia i najciekawszy element gry, czyli metropolia The Heavenly Forge. Zadaniem tego typu miasta było na zawsze ujednolicić serie Might and Magic oraz Heroes of Might and Magic. Niestety wielu fanom nieobeznanym z fabułą nie pasowało ono do ich ulubionej gry.
Pisali do 3DO petycje, listy, prośby, a nawet śmiertelne groźby. Ostatecznie twórcy zrezygnowali z pomysłu dołączenia The Forge do swojej gry, zamiast tego dodając nie wnoszące nic miasto Conflux, Wrota Żywiołów. A szkoda, Heroes of Might and Magic III doczekałoby się wówczas zupełnie nowych rozwiązań i niebanalnej historii. Być może nawet seria by przetrwała w ówczesnym kształcie, a my dalej byśmy cieszyli się kontynuacją tej świetnej fabuły.
Zanim coś skrytykujemy, zwłaszcza publicznie, lepiej się nad tym zastanowić. Nie daj Bóg okaże się, że ukatrupimy kolejny cudowny projekt. Oczywiście później będziemy sobie pluć w brodę i upierać się, że to nie my, tylko cała reszta. Przecież my chcieliśmy dobrze i od razu popieraliśmy twórców danego produktu. Tak, ile razy to słyszę… Najpierw nie doceniamy czyjejś inwencji, zmuszamy go do porzucenia swojego pomysłu, a potem narzekamy, że coś jest wtórne i że dało się to zrobić inaczej. Nie dość, że palnęliśmy głupotę, to jeszcze nie potrafimy się sami przyznać do błędu. Jakie to przykre.