Google'u, boję się ciebie
Spośród wielu fatalistycznych wizji przyszłości najciekawsza według mnie jest taka, w której jedna lub kilka korporacji ma tyle pieniędzy i jest obecna na tylu płaszczyznach, że staje się najpotężniejszą instytucją na Ziemi. Jeszcze kilka lat temu pomyślałbym, że istnienie takiej firmy jest niemożliwe, jednak teraz wyraźnie widzę, że może nią się stać Google.
Do takiego wniosku doszedłem, po targach PGA, na które miałem przyjemność wybrać się z kilkoma bardzo popularnymi vlogerami. Są to ludzie, dla których to YouTube należący do Google’a jest podstawowym źródłem dochodu. Oznacza to, że osoby te nie tylko korzystają z usług Google’a, ale też sami stali się produktem, który Google sprzedaje. Są oni całkowicie uzależnieni od tej jednej firmy. Nie tylko mogą wyszukiwać informacje, oglądać filmy czy używać telefonu z Androidem, ale również otrzymywać pieniądze za to, że sami przyłożą się do rozwoju społeczności skupionej wokół Google’a. I choć teraz nie ma w tym nic złego, nikt nie wie, czy za kilka lat Google’owi nic się nie poprzestawia i nie będzie publikował filmów tylko osób poprawnych politycznie.
Jeśli tak by się stało, to praktycznie każdy stojący w sporze z Googlem byłby na przegranej pozycji.
Niestety regulamin YouTube’a pozwala Google’owi nakładać za karę ostrzeżenia kończące się ograniczeniami lub skasować konto. Pierwsza ewentualność może zaboleć, gdyż do ograniczeń mogą należeć brak możliwości zarabiania na reklamach, czy tworzenia filmów dłuższych niż kwadrans. Jednak ograniczenia po pewnym (długim) czasie się kończą, podczas gdy skasowanie konta powoduje, że zniknąłeś, nie ma cię, nigdy nie istniałeś.
Udało mi się poznać vlogera, który miał podobną sytuację. Za używanie rzekomo nielegalnej (bo nie kupionej u Google'a) muzyki w filmach, Google dał mu kary, które mają łącznie trwać rok. Osoba ta uznała, że bardziej opłaca się jej zrobić nowe konto i przenieść tam publikę. Niestety okazało się, że ludzie nie są skłonni do subskrybowania nowego profilu. Po kilku miesiącach vlogerowi udało się przenieść na nowy kanał zaledwie trzecią część swoich fanów. Dla każdej osoby aktywnej w sieci żart o tym, że jak nie ma kogoś w Google’u to nie istnieje, to nie żart. To brutalna rzeczywistość.
Siła Google’a objawia się nie tylko na YouTube’ie, ale też w całym świecie.
Google to już nie tylko sektor IT, firma ta wtapia się w cały świat jednocześnie z postępującą popularyzacją nowych technologii. Automatycznie jeżdżące samochody, zakupy spożywcze, mapy, nawigacje… Google jest po prostu wszędzie. Nie można pomijać też Androida, który na razie jest wiodącym systemem na smartfonach i tabletach, ale jest na tyle uniwersalny, że da się go zaimplementować niemal wszędzie. Samochody, lodówki, pralki i telewizory z Androidem? To już rozwiązania bliższe teraźniejszości niż przyszłości.
Jednak największą siłą Google jest ich najstarszy produkt, czyli wyszukiwarka. Szukamy w niej absolutnie wszystkiego. Jak zawiązać krawat, jak ugotować obiad oraz co i gdzie warto kupić, z jakich usług trzeba skorzystać. Chyba oczywiste wydaje się, że jeśli Google wejdzie na jakiś rynek, to będzie wolał polecać całemu światu swoje usługi niż te od konkurencji. Oczywiście wówczas dostanie jedną i drugą karę za wykorzystywanie swojej dominującej pozycji na rynku, ale dzięki takim działaniom jakakolwiek usługa Google może zakorzenić się w naszej świadomości. Ważne jest też, że Google jest firmą znaną i powszechnie szanowaną. Oznacza to, że jeśli tylko usłyszymy o nowych usługach Google, chętnie z nich skorzystamy.
Google jest wszędzie i może zrobić z nami wszystko.
Może zabrać nam pracę i usunąć z życia publicznego, wykorzystać dane zbierane przez nasz smartfon i tablet, sprawić, że w Internecie znajdziemy tylko i wyłącznie to, co spodoba się algorytmowi.. To straszne, ale zjawisko to będzie się pogłębiać, gdyż Google jest firmą bardzo agresywną i stara się zdominować lub utrzymać dominację na każdej gałęzi rynku w jakikolwiek, nawet najmniejszy sposób powiązanego z IT. Idealnym przykładem tego jest brak aplikacji Google na system Windows Phone.
Brak aplikacji to mniej funkcji. Mniej funkcji to mniej klientów. Mniej klientów u kogoś innego to więcej klientów u nas. Google niestety nie zawsze gra fair i z czasem będzie to coraz bardziej widoczne. Jeśli miałbym powiedzieć, czego się boję najbardziej, nie byłaby to wojna, kataklizm czy brak pracy. Jak na razie najbardziej boję się niewolnictwa pod przykrywką dobrobytu, konsumpcji i dostatku. Dyktatury jednej firmy, od której uzależniony jest cały świat. Google’u, boję się ciebie.
Zdjęcie Many cctv cameras on the wall pochodzi z serwisu Shutterstock.