W końcu powstanie jeden standard bezprzewodowego ładowania?
Świat nowych technologii ma to do siebie, że każdy producent chce zarobić ile tylko się da. Owocem tego są tworzone na nowo standardy różnych rozwiązań, które w praktyce ze sobą nie współpracują. Nie jest to oczywiście zbyt komfortowa sytuacja dla użytkowników. Jednak jest szansa, że przynajmniej w sprawie bezprzewodowego ładowania coś w tej sprawie się zmieni. Światłem w tunelu jest Qualcomm.
Qualcomm właśnie dołączył do organizacji PMA (Power Matters Alliance). Zajmuje się ona między innym tworzeniem standardu technologii bezprzewodowego ładowania. Konkurują z nią jeszcze trzy inne organizacje – WPC (Wireless Power Consortium) oraz A4WP (Alliance for Wireless Power). To jasno pokazuje, jaka jest w tym momencie sytuacja. Każdy działa na własny rachunek, ale nikt specjalnie nie myśli o użytkownikach. Jednak jest szansa, że to właśnie Qualcomm zmieni tę sytuację. Jak? Firma należy do wszystkich, wymienionych przed chwilą organizacji i chce, aby te ze sobą zaczęły współpracować.
Technologia Qi, stworzona przez WPC, znacząco różnic się od rozwiązania Qualcomma. Przede wszystkim dostarcza tylko 5 W energii. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że adapter na USB 2.0 ma maksymalnie 10 W, to łatwo zdać sobie sprawę z tego, że ładowanie w ten sposób może trwać dość długo. Na dodatek, na specjalnym panelu można położyć tylko jedno urządzenie. Pomimo tego Qi jest wykorzystywane przez 172 firmy. Tymczasem technologia A4WP dostarcza aż 24 W energii i pozwala na jednocześnie ładowanie kilku sprzętów.
W przypadku, w którym trzy różne organizacje, tworzą własne rozwiązanie, niekompatybilne z pozostałymi, trudno mówić o standardzie. Takiego określenia można by używać tylko w przypadku, w którym użytkownik mógłby kupować różne sprzęty, które działałyby z każdą technologią.
Jest szansa, że Qualcomm zmieni podejście pozostałych organizacji. Jednak nie będzie to zadanie łatwe. Każdy chce zarobić i każdy chce, aby to jego rozwiązanie było tym najważniejszym. Wszystkie trzy organizacje wyłożyły już sporo pieniędzy na to, żeby rozwinąć swoją technologię i teraz zrezygnowanie z tego, aby stworzyć jeden standard, nie ma za bardzo uzasadnienia biznesowego. Poza tym, jeśli rzeczywiście powstałby jeden standard, to jednocześnie użytkownicy kupowaliby mniej sprzętów, bo wiem każde nowe urządzenie działałoby już z wcześniej zakupioną ładowarką bezprzewodową i nie byłoby potrzeby zmieniania „systemu”.
To trochę tak, jak z aparatami fotograficznymi. Jeśli mamy korpus Canona, to wykorzystujemy też obiektywy kompatybilne z tym systemem. Czasami zdarza się, że ktoś nagle zamierza przesiąść się na Nikona lub Sony, wtedy musi praktycznie wszystkie wymienić – obiektywy, lampy itd. W rezultacie Canon zarobił swoje wcześniej, a teraz zarobi druga firma. Jeśli byłby jeden standard obiektywów, to zarabialiby wszyscy, ale zdecydowanie mniej. A nie o to chyba producentom elektroniki chodzi.
Mam jednak nadzieję, że powstanie jeden standard bezprzewodowego ładowania. Może firmom uda się dogadać i choć nie byłoby im to na rękę, to z pewnością ucieszyliby się z tego użytkownicy. A chyba to właśnie użytkownik jest najważniejszy.
Chyba…