Sprawdziliśmy bezprzewodową ładowarkę i mały powerbank od Nokii - recenzja Spider's Web
Wraz z Nokią Lumią 1020 dostałem też kilka ciekawych akcesoriów. Pierwszym jest fotograficznym grip opisywany niedawno na Spider’s Web, zaś drugim jest zestaw umożliwiający bezprzewodowe ładowanie smartfona. Ciekawym dodatkiem jest także przenośna ładowarka. Jak te gadżety sprawdzają się w praktyce?
Z czym to się je?
Bezprzewodowe ładowanie smartfonów to nie żadna odległa przyszłość, tylko najprawdziwsza teraźniejszość. Taka technologia istnieje, chociaż mam wrażenie, że nie może się przebić do świadomości większości użytkowników. Obecnie tylko nieliczne smartfony wyposażone są w moduł pozwalający odbierać prąd wysłany indukcyjnie.
Obecnie sytuacja z bezprzewodowym ładowaniem ciągle się krystalizuje. Mamy kilka rozwijanych równolegle standardów i na dobrą sprawę nie wiadomo, który system przyjmie się na dobre. Na tym polu chyba najprężniej działa Nokia, która wspiera i rozwija standard Qi. Obecnie właściwie wszystkie smartfony Nokia Lumia należące do wyższej półki można ładować bez kabli.
Na czym polega ładowanie bezprzewodowe?
Bezprzewodowe ładowanie nie jest znowu takie całkiem bezprzewodowe. Do gniazdka nie jest podłączony bezpośrednio smartfon, tylko płytka ładująca. Summa summarum, liczba kabli przy ładowaniu bezprzewodowym jest dokładnie taka sama, jak przy ładowaniu standardowym. Jeżeli kogoś denerwują kable, z pokoju żaden z nich magicznie nie zniknie, cudów nie ma. Wygoda polega na tym, że po powrocie do domu smartfona kładziemy na poduszce, czy nawet gdzieś obok, co jest dużo wygodniejsze od każdorazowego szukania kabla i podłączania telefonu do prądu.
Ładowanie indukcyjne ma kilka praktycznych zalet. Na przykład w sytuacji, kiedy ktoś do nas dzwoni w czasie, gdy telefon się ładuje. Kiedy smartfon ładuje się poprzez kabel, odbieranie telefonów jest dosyć niewygodne. Albo jesteśmy uwiązani do gniazdka (to prawie jak telefon stacjonarny), albo musimy bawić się w odłączanie i podłączanie kabla. Przy ładowaniu indukcyjnym nie ma takich problemów - podnosimy telefon, rozmawiamy i odkładamy go na poduszkę. Jest to po prostu wygodne.
Czego potrzebujemy do bezprzewodowego ładowania?
Niezbędna jest płytka ładująca (ja dostałem płytkę DT-900) oraz plecki na smartfona (można je nosić na co dzień, jako rodzaj osłonki). Niestety, każdy smartfon wymaga swojej własnej obudowy – plecki nie są uniwersalne. W zestawie dostałem także poduszkę Fatboy, jest ona jednak całkowicie opcjonalna.
Płytkę ładującą podłączamy do prądu. Kiedy położymy na nią (lub obok niej) smartfona z założonymi pleckami, bateria zacznie się automatycznie ładować. Nie musimy niczego włączać, ani ustawiać, wszystko dzieje się automatycznie. Płytkę można jednak schować do poduszki. Całość zyskuje wtedy na estetyce, a smartfon leży na takim zestawie pewniej.
Wszystkie te akcesoria dostępne są w różnych kolorach, więc można dobrać kolor do obudowy swojej Nokii.
Jak bezprzewodowe ładowanie sprawdza się w praktyce?
Nie ukrywam, do tego pomysłu musiałem się dość długo przyzwyczajać, jednak po czasie uważam, że jest to dużo wygodniejsza forma ładowania smartfona, niż poprzez zwykłą ładowarkę. Najbardziej podoba mi się automatyzacja całego procesu. Smartfon wystarczy położyć na poduszce i na tym kończy się cała interakcja z urządzeniem. Jest to po prostu szybkie i wygodne rozwiązanie.
Szczerze mówiąc, do tej pory mam problem z pleckami na smartfona. Nie jestem fanem noszenia telefonu w obudowie, więc dodatkowe plecki noszone na co dzień trochę mi przeszkadzają. Jednak nawet jeśli zakładam je tylko do ładowania, jest to dużo szybsze i wygodniejsze, niż podłączanie ładowarki.
Poduszeczka Fatboy leży cały czas podpięta do prądu, można o niej całkowicie zapomnieć. Według producenta, w stanie spoczynku zużywa ona tylko 30 mW energii, czyli tyle, co nic.
Jeśli chodzi o czas ładowania, jest on dłuższy podczas ładowania indukcyjnego. Nie są to jednak jakieś straszne różnice. Przeważnie ładuję telefon w nocy, więc osobiście żadnej różnicy w długości ładowania nie widzę.
Smartfon podczas indukcyjnego ładowania wyraźnie się nagrzewa. Nie wiem czy i jaki ma to wpływ na podzespoły telefonu, ale nagrzewanie się jest standardową reakcję podczas bezprzewodowego ładowania, o czym informują wszystkie instrukcje.
Zauważyłem też, że poduszka Fatboy ogranicza zasięg samego nadajnika. Bez poduszki można wysyłać prąd na odległość do kilkunastu centymetrów, a z założoną poduszką ten dystans skurcza się właściwie do zera. Smartfon musi leżeć nie tyle na poduszce, co dokładnie na środku poduszki.
Czy warto?
Bezprzewodowe ładowanie urządzeń do bez wątpienia przyszłość. Jest to bardzo wygodne i intuicyjne rozwiązanie. Czy na dzień dzisiejszy warto kupować taką ładowarkę? Trudno stwierdzić. Jeżeli ma to być gadżet, na który specjalnie mamy odkładać pieniądze, to raczej mija się to z celem, ale jeśli możemy pozwolić sobie bez żadnych wyrzeczeń na taki wydatek – warto.
Mam nadzieję że tego typu ładowarki trafią do większej liczby sprzętów i zagoszczą na dobre w przestrzeni miejskiej i np. w ekosystemie uczelnianym. Taka ładowarka zintegrowana z biurkiem na uczelni lub w biurze byłaby świetnym rozwiązaniem.
Przenośna ładowarka USB
Kolejnym ciekawym gadżetem od Nokii jest przenośna ładowarka USB o oznaczeniu DC-18. Każdy uczestnik konferencji podczas polskiej premiery Nokii Lumii 1020 otrzymał taki gadżet. Muszę przyznać, że od tego czasu ładowarka jest stałym wyposażeniem mojej torby.
Czym jest ten mały gadżet? Jest to kwadratowe pudełeczko, które uratuje nas w sytuacji, gdy bateria w smartfonie pada, a nie mamy dostępu do gniazdka.
Taką ładowarkę ładujemy w domu poprzez kabelek USB, a następnie możemy z niej naładować dowolne urządzenie, które do ładowania wykorzystuje standard micro USB. Możemy zatem podładować smartfon, tablet, a także większość nowych aparatów. Nie ma tu żadnego ograniczenia co do producenta, ładowarka jest całkowicie uniwersalna.
Bryła urządzenia jest maksymalnie uproszczona, podobnie jak obsługa. O stanie baterii informuje nas czytelny diodowy wskaźnik na boku urządzenia. Ładowanie odbywa się poprzez wbudowany, wysuwany kabelek. Co ciekawe, służy on tylko do ładowania innych urządzeń. Jeżeli chcemy naładować samą ładowarkę, musimy do tego celu wykorzystać zewnętrzny kabelek podłączany z drugiej strony urządzenia.
Pojemność takiego cudaka to 1720 mAh, zatem można dzięki niemu znacząco wydłużyć czas pracy na baterii. W przypadku Lumii 1020 można bez problemu podnieść poziom baterii z 10% do jakichś 70%, i to po kilkudniowym leżakowaniu ładowarki w torbie. Urządzenie zatem doskonale spełnia swoją rolę.
Ładowarka jest dostępna w 4 różnych kolorach. Taki gadżet waży jedynie 65 gramów. Jest to bardzo fajny pomysł na prezent, jeżeli nie dla siebie, to dla jakiegokolwiek fana technologii. Bądź po prostu, dla posiadacza smartfona. Polecam. :)