Dlaczego dopiero teraz naukowcy odkryli tego uroczego ssaka?
Wygląda jak połączenie domowego kotka i pluszowego misia. Zamieszkuje wysokie góry w Ekwadorze i Kolumbii. Teraz zdobi czołówki gazet, chociaż jeszcze miesiąc temu nikt o nim nie słyszał. Olinguito, bo o nim mowa, to nowoodkryty gatunek małego drapieżnika. Jak to możliwe, że usłyszeliśmy o nim dopiero teraz?
Olinguito to mały ssak zamieszkujący Andy. Mimo taksonomicznej przynależności do drapieżników, olinguito - zupełnie jak panda wielka - lubuje się w jedzeniu roślin. Żyje on samotnie w gęstych, trudnych do zbadania, mglistych lasach Kolumbii i Ekwadoru. Zwierzak ten prowadzi nocny tryb życia. Po zmroku zdarza mu się polować, chociaż częściej wybiera się na świeże owoce. Ten członek rodziny szopowatych ma duże oczy i wełniste, rudo-brunatne futro. Waży jedynie dwa funty, czyli niespełna kilogram. Pochodzenie z mglistych lasów było inspiracją dla części łacińskiej nazwy nowego gatunku, która brzmi „Bassaricyon neblina”. Słowo „neblina” to po hiszpańsku mgła.
„Mamy wielką przyjemność wydostać olinguito z mgły!”
15 sierpnia 2013 roku okazał się być przełomowym dla badacza Kristofera Helgena. Ten kurator kolekcji ssaków z National Museum of Natural History był kierownikiem ekspedycji, podczas której dokonano niezwykłego odkrycia. Tego dnia Helgen powiedział światu, że na zachodnich stokach Andów żyje zwierzę, którego nikt wcześniej nie znał.
Odkrycie Helgena jest naprawdę wielkie. Olinguito to zupełnie nowy ssak, wcześniej nieznany nauce. Jest to pierwszy gatunek drapieżny, jaki odkryto na półkuli zachodniej od 35 lat. Dla badaczy niezmiernie istotne jest to, że nowy ssak jest drapieżnikiem. Drapieżniki to najbardziej nam znany i najszerzej zbadany rząd zwierząt. Jak mówi dr Helgen, nie jest to ostatnie miejsce, w którym spodziewalibyśmy się tego typu odkryć. A jednak.
Odkrycie nowego gatunku ssaka jest stosunkowo rzadkie, ale odkrycie nowego drapieżnika – których jest znacznie mniej niż roślinożerców – zakrawa o naukowy cud. Dlatego właśnie ostatnie dokonanie doktora Helgena jest jego „najbardziej ekscytującym odkryciem w całej karierze”.
Olinguito żyje w bardzo malowniczym krajobrazie. Zamieszkuje wysoko położone, gorące i wilgotne, międzyzwrotnikowe lasy mgliste (ang. cloud forest). Można powiedzieć, że zwierzak ten chodzi z głową w chmurach. :)
Odkrycie we mgle
Odkrycie nowego gatunku nie było czystym przypadkiem. Wszystko zaczęło się w 2003 roku, kiedy Helgen badał muzealne okazy szopowatych zwierząt z rodzaju Bassaricyon, znanych też pod nazwą olingo. To właśnie wtedy zaświtała mu pierwsza myśl o tym, że może istnieć inny, zupełnie nieznany gatunek. Naukowiec zauważył, że okazy muzealne bardzo różnią się od siebie. Cześć z nich była mniejsza od pozostałych, miała mniejsze zęby i dłuższą, gęstszą sierść. Te cechy nie pasowały mu jednak do opisu żadnego gatunku z tego rodzaju. Ponadto drzewo rodzinne tych zwierząt nie było szczególnie rozbudowane, stąd przypuszczenia o potencjalnych nowych gatunkach.
Helgen zagłębił się w poszukiwaniach. W muzeum w Chicago znalazł skóry trzech drapieżników, których nigdy wcześniej nie widział. Były to grube, rude skóry o lejącym się futrze. W ich opisie widniało, że zostały one zebrane kilkadziesiąt lat wcześniej w północnych Andach, na wysokości z zakresu 1500 – 2700 metrów. Jak zauważył Helgen, było to znacznie wyżej, niż typowe obszary życia opisanych dotąd gatunków olingo.
To oznaczało, że gdzieś wysoko w Andach najprawdopodobniej istnieje niezbadany gatunek szopowatych olingo. Helgen nie mógł powstrzymać ciekawości – ruszył na poszukiwania, które trwały aż 10 lat. Pewnej nocy Helgen wraz ze swoją ekipą brodził przez mgliste moczary. Wsłuchując się w rechot żab i śpiew świerszczy usłyszał ruch gdzieś nieopodal. Przed światłami latarek ekspedycji mignął olingo, ale dużo mniejszy niż pozostałe gatunki. Tej nocy Helgen po raz pierwszy spotkał kilku przedstawicieli nowego gatunku.
Późniejsza analiza genetyczna spotkanych zwierzaków wykazała, że faktycznie są to olingo, ale nowego gatunku. Nazwano je olinguito („małe olingo”). Okazało się także, że wśród nich istnieją cztery mniejsze podgatunki.
Olinguito jest zatem niecodziennym gatunkiem. Mimo jego odkrycia, trudno mówić o nim, jako „nowy”. Przez całe stulecia zwierzęta te żyły nieopodal ludzi, a ich okazy można było oglądać w muzeach od ponad stu lat, mimo że nie były zidentyfikowane lub były zidentyfikowane błędnie.
Mglista przyszłość „nowego” zwierzaka
Helgen twierdzi, że olinguito nie jest szczególnie zagrożonym gatunkiem. Jego populacja jest szeroko rozpowszechniona w górach Ekwadoru i Kolumbii. Istnieją prawdopodobnie tysiące siedlisk na terenach chronionych górskich parków.
Problem stanowi jednak – jak zwykle – postępujące zajmowanie coraz większych terenów przez człowieka. Naukowcy szacują, że obecnie pozostało już tylko 58% pierwotnych obszarów zamieszkiwanych przez olinguito. Pozostałe tereny zostały zasiedlone lub wykorzystane przez człowieka. Rolnictwo, wycinka lasów i rozrastające się miasta stanowią zagrożenie dla nowego gatunku.
Niesamowite jest to, że w dobie eksploracji kosmosu i rozbijania atomu na kawałki ciągle tak mało wiemy o otaczającym nas świecie. Okazuje się, że tuż obok nas mogą żyć istoty, o których nie mieliśmy zielonego pojęcia.
Odkrycie Helgena budzi też nadzieję na przyszłość. W dobie wymierania kolejnych, znanych nam zwierząt, odkrycie zupełnie nowego gatunku jest bardzo miłą niespodzianką. Jak mówi Kristofer Helgen: „Era wielkich odkryć jeszcze się nie skończyła. W 2013 roku odkryliśmy to spektakularne, piękne zwierzę, ale ten rok pewnie pokaże jeszcze wiele nowości.”