Wodoodporne smartfony, laptopy i... płyta główna. Niedługo każdy sprzęt będzie odporny na zalanie
Zapewne nie jednemu z Was udało się kiedyś zamoczyć komputer, smartfon lub inne urządzenie elektroniczne? Niebawem jednak może to się zmienić dzięki producentom sprzętu, którzy zauważają, że coraz bardziej potrzebne są na rynku urządzenia odporne na zamoczenia. Dla tego produkują takie smartfony, tablety i… płyty główne?
Gdy pierwszy raz dostałem do testów wodoodpornego laptopa, pierwsze co z nim zrobiłem, to wrzuciłem do wanny i wszedłem do niej zaraz po nim. Ja się relaksowałem, a dryfujący komputer wyświetlał jeden z moich ulubionych seriali. Sądzę, że nie jest to najpoważniejsze zastosowanie tego sprzętu, jednak jakże przyjemne. Było to mniej więcej w 2007 roku, gdy jakikolwiek sprzęt odporny na wodę był swojego rodzaju ekstrawagancją. Mimo, że większość sprzętów wydawała się wówczas mocniejsza niż teraz (kto pamięta Nokię E50?), to spotkanie z wodą zazwyczaj kończyła się dla nich w ten sposób - czasową niedyspozycją lub śmiercią. Niemal każdy z nas ma znajomego, który kiedyś zalał laptopa.
W przypadku smartfonów wykorzystanie wodoodporności może być znacznie ważniejsze. Gdy wyjeżdżałem nad morze, zawsze stresowałem się, gdy szedłem się kąpać, a mój telefon pozostawał na plaży. Z kolei większość wypraw w góry kończyła się dla wszelkiej elektroniki jaką miałem ze sobą (czyli głównie dla telefonu) nagłym przemoknięciem spowodowanym urwaniem chmury. Dopiero wypożyczony do testu Sony Ericsson Xperia Active podołał trudnym warunkom i nie wymagał późniejszego suszenia. Mimo wcześniejszych testów wspomnianego laptopa, to był dla mnie szok. Tak bardzo chciałem przetestować ten telefon, że na dwie doby wrzuciłem go do miski z wodą. Rozładował się, ale nie był niesprawny, magia.
O ile bez trudu da się zrozumieć tworzenie wodoodpornych sprzętów mobilnych, to wiele osób może nie wiedzieć, po co tworzyć wodoodporne sprzęty stacjonarne. I nie mówię tu o telewizorach, które można bez problemu myć na mokro, a o podzespołach komputerowych – konkretnie płycie głównej. Produkt taki na rynek wprowadził bowiem ASRock – jeden z największych producentów płyt głównych na świecie. Jest to model Z87 OC Formula, topowy stworzony z myślą o procesorach Intel Haswell. Wiecie, wszystkie bajery, mnóstwo opcji w UEFI, radiatory ze złota i wszyscy święci błogosławiący każdą warstwę laminatu.
Produkt taki może na pierwszy rzut oka wydawać się nieprzydatny i umieszczony na siłę, w imię zasady "Im więcej bajerów, tym lepiej". Warto jednak pamiętać o tym, iż będzie odpowiednio dobry, lecz tylko dla małej grupy ludzi. Konkretnie dla entuzjastów, którzy zamiast komórkami i tabletami interesują się najwydajniejszymi sprzętami, które nadal stosuje się w procesorach stacjonarnych. Płyta główna ASRock to model z najwyższej półki i został stworzony z myślą o ludziach, którzy podkręcają podzespoły. I to nie przy użyciu radiatora z wentylatorem, a bardziej ekstremalnych rozwiązań, takich jak tuba z ciekłym azotem. Podczas takiej zabawy wydziela się dużo szronu i skraplającej się wody, które potencjalnie zagrażają komputerowi.
Efekt wodoodporności uzyskano przez pokrycie całości płyty cienką warstwą nanopowłoki, która nie przepuszcza wody. Rozwiązanie to jest ogólnie dostępne i można zamówić też pokrycie swojego dowolnego sprzętu za pomocą takiego materiału. Nie jest to rozwiązanie tanie i wymaga dostarczenia swojego sprzętu do firmy, która wykonuje takie usługi. A tych jest niewiele, więc najczęściej wymaga to wysłania swojego urządzenia do innego miasta. Mimo to sam zastanawiam się nad jego zastosowaniem na swojej Lumii 920. Niby obudowa unibody, niby najwyższa półka, ale człowiek nie chce , by jego cudo techniki umarło po pierwszym urwaniu chmury.
Dlatego mam nadzieję, że niedługo urządzenia dostępne w sklepach będą pokrywane takim materiałem nie tylko od zewnątrz, ale też od wnętrza. Pomyślcie sobie, gdyby nawet warstwa ochronna na zewnątrz po jakimś czasie się starła i woda dostałaby się do środka, urządzenie i tak byłoby bezpieczne. Wystarczyłoby je tylko wysuszyć, a może nawet nie robić tego i je uruchomić. Rozgrzane podzespoły zaraz sprawiłyby, że woda by się ulotniła z naszego smartfonu. Szybka partyjka w wymagającą grę i sprzęt jest jak nowy. Ba, może powstałyby programy do osuszania urządzeń mobilnych, które rozgrzewałyby jego newralgiczne elementy na tyle, by szybko pozbyć się wody, ale nie na tyle, by zabić podzespoły.
By jeszcze bardziej zabezpieczyć telefon przed wodą, można go pozbawić gniazda ładowania i słuchawek, pozostawiając głośnik i mikrofon jako jedyne otwory w telefonie. Jest to możliwe, gdyż tak naprawdę nie potrzebujemy wyżej wymienionych gniazd. Smartfony można już ładować indukcyjnie, a niebawem zapewne stanie się to standardem dostępnym nie tylko w domu, ale też restauracjach i przestrzeni miejskiej. Z kolei jeśli chodzi o słuchawki, możliwe jest używanie ich bezprzewodowego odpowiednika, z którego sam korzystam.
Ciekawe, czy ktoś zdecyduje się na zbudowanie jednolitego urządzenia pozbawionego portów i dzięki temu wodoodpornego. Nie wiem, ale mam nadzieję, że tak i z niecierpliwością na to czekam.
Zdjęcie Attractive woman in hat with laptop on a seacoast pochodzi z serwisu Shutterstock.