REKLAMA

PC World nie umarł, on zaczyna nowe życie. Czeka to większość czasopism

Od kilku dni wszystkie media zajmujące się nie tylko techniką oraz IT, ale też tematyką prasową mówią o przeniesieniu amerykańskiej, najstarszej edycji PC Worlda do Internetu. Od tego samego czasu widzę w mediach społecznościowych wpisy osób, które opłakują PC Worlda, tak jakby był on trupem, podczas gdy tak naprawdę zaczyna on nowe życie. Jeśli jednak informacja ta sprawiła, że wyczekujecie ostatecznego upadku polskich pism komputerowych (w tym polskiej edycji PC Worlda), mam dla Was informację: jeszcze trochę na to poczekacie.

PC World nie umarł, on zaczyna nowe życie. Czeka to większość czasopism
REKLAMA

Może wydawać się, że nie jestem najlepszą osobą do opisywania rynku prasy komputerowej, bo przecież piszę na blogu, ale jest to mylne podejście. Oprócz pracy w Internecie krótko współpracowałem z wieloma tytułami papierowymi, a w PC Worldzie miałem regularną, codzienną pracę w laboratorium testowym. Zresztą to często stamtąd w luźniejszych chwilach pisałem pierwsze notki dla Spider’s Web. W PC World pracowałem niemal dwa lata i wiem, jak od podszewki wygląda praca w tym piśmie. Z kolei obecnie od kilku miesięcy współpracuję z innym, popularniejszym pismem, czyli PC Formatem, co też jest bardzo ciekawym doświadczeniem, mam nadzieję, że jak najdłuższym. Sprzedaż pism cały czas maleje (no dobrze, PC Formatu rośnie), ale poczekamy jeszcze kilka lat na ich przeniesienie do Internetu. Powodem tego są oczywiście pieniądze.

REKLAMA
Gazeta

Każdy kto interesuje się mediami, wie, w jak beznadziejnych dla mediów czasach obecnie żyjemy. Z jednej strony spada czytelnictwo tradycyjne, z drugiej rośnie liczba użytkowników Internetu. To powoduje spadek cen reklam w pismach, co jednak nie przekłada się na wzrost cen reklam w sieci. Do tego dochodzą agencje PR-owe, które tak naprawdę powstały po to, by podmiot wynajmujący je wydawał jak najmniejsze pieniądze na promocję, uzyskując jak najlepsze wyniki. Krótko mówiąc, prasa dzisiaj stoi w małym rozkroku, bo papier jest bardziej opłacalny, ale to Internet ma przyszłość, która niestety na razie znajduje się za horyzontem.

Wspomniany PC World przed kryzysem czytelnictwa zabezpieczył się w interesujący sposób. Pismo to bardzo ciężko jest kupić w kiosku, gdyż większość czytelników PC Worlda to prenumeratorzy. O dziwo, rozwiązanie prenumeraty jest opłacalne dla obu stron. PC World nie płaci haraczu sieciom skupiającym kioski i salony prasowe i mniej więcej wie, ilu czytelników będzie miał przez najbliższy rok, zaś nabywca dostaje pismo w znacznie niższej cenie – 14 zamiast niemal 20 zł. Sprzedaż zatem i tak spada, ale w sposób mniej gwałtowny i łatwiejszy do przewidzenia.

italia gazeta

Cieszy mnie, że mimo spadającego czytelnictwa w polskich pismach komputerowych trzymany jest całkiem dobry poziom. Oczywiście, nie są to najczęściej publikacje dla ekspertów, ale zawarte w nich testy, poradniki i newsy można uznać za przydatne, zwłaszcza dla osób, które interesują się IT, ale nie mają chęci i czasu na śledzenie wszystkich newsów na co dzień. Serwisy internetowe dopiero niedawno nauczyły się, że poza newsami, trzeba też stawiać na bardziej bogate, przydatne i o wiele dłużej żyjące treści, takie jak poradniki, obszerne recenzje sprzętu i artykuły techniczne.

Przykładem tego może być ewolucja, jaką poczynił Spider’s Web, stając się miejscem będącym odpowiednikiem prasy komputerowej. Znajdziecie tu wszystkie wymienione wyżej treści i to w niemałej liczbie, dodatkowo wzbogacone ogromną liczbą opiniowych newsów i felietonów, których nie publikuje się w pismach branżowych, bo dosyć ciężko jest na nich zarobić. Zresztą dla czytelnika oczekującego konkretnej porady ma on mniejszą wartość niż test czy poradnik. Sam będąc wydawcą pisma komputerowego może nie wyeliminowałbym ich całkowicie, ale zostawiłbym na nie góra jedna, dwie strony. Ot tak, dla kolorytu.

Niebawem może też dojść do sytuacji, w której pisma o najgorszej sprzedaży, które już częściowo są w Internecie, będą próbowały czasowo zaniedbać ten segment rynku, bo jest nieopłacalny i zechcą wkroczyć do niego dopiero gdy pieniądze w nim będą odpowiednio duże, by traktować go równorzędnie z prasą. Sposobów na ograniczenie kosztów treści jest wiele i niestety większość z nich powoduje, że na serwisie jest dużo treści, ale nie ma czego czytać. Na pewno każdy z Was spotkał kiedyś śliczną kobietę, która dużo mówiła, ale w gruncie rzeczy miała niewiele do powiedzenia – to taka sama sytuacja.

internet

Piję tu do serwisów, które rezygnują z tłumaczenia i opiniowania newsów, a zamiast tego wklejają na swój serwis gotowe informacje prasowe opracowane przez PR-owców dla swych klientów. Pal licho, jeśli są one chociaż oznaczone. Wówczas czytelnik wie, które treści lepiej jest omijać, a które warto przeczytać. Zazwyczaj jednak są one wplecione w inne informacje tak, by udawać autorskie treści. Paradoksalnie najwięcej traci na tym strona, gdyż kopiowanie całych artykułów słowo w słowo, zwłaszcza nagminne, to coś czego Google wprost nienawidzi. Krótko mówiąc, strony korzystające z takich praktyk będą przez niego marginalizowane, a chyba oczywiste jest, że największy ruch większości serwisów pochodzi właśnie z Google’a. A mniejszy ruch to mniej pieniędzy.

REKLAMA

Jak ukształtuje się rynek? Nie wiadomo, ja uważam jednak, że z całą pewnością Internet stanie się bardziej rentowny niż prasa, a pisma będą wydawane na granicy opłacalności, jako ekskluzywny dodatek dla najbardziej zapalonych czytelników. Zawsze znajdzie się mała grupa osób, które mimo wszystko będą chciały kupować gry, muzykę i filmy na fizycznych nośnikach, tak samo ktoś będzie chciał nie tylko czytać informacje w Internecie, ale też mieć je na papierze. Po co? Nie wiem, nie moja sprawa. Natomiast wiem, że ktoś taki na pewno przetrwa. Sam najbardziej kibicuje takim platformom jak Piano. Jako czytelnik nie chciałbym płacić za każde pismo, wolałbym płacić 30-40 zł miesięcznie i mieć dostęp do wszystkiego, co mi się spodoba.

Warto podkreślić, że nie chciałbym, by całość pieniędzy była oddawana za odsłony, większość powinna być przeznaczana w zamian za kliknięcie w przycisk płatności. Mechanizm pod koniec miesiąca sprawdzałby, za co postanowiliśmy zapłacić i przelewałby w różnych proporcjach do serwisów, których treści nam się spodobały. Niestety nie można tego rozwiązać za pośrednictwem Facebooka czy Twittera, bo najchętniej oglądane i najchętniej udostępniane są często idiotyzmy. Wykorzystanie takiego rozwiązania oznaczałoby ciągłą stopniową tabloidyzację treści, zaś przycisk płatności zmusiłby czytelnika do zastanowienia się, czy warto dać komuś pieniądze za newsa o biuście Dody, czy może lepiej wspomóc kogoś, kto ciekawie recenzuje filmy, muzykę czy aplikację. Myślę, że prawie nikt by nie dał pieniędzy na pierwszą opcję. To powodowałoby dofinansowanie treści naprawdę wartościowych, czego i czytelnicy, i osoby tworzące treść tak naprawdę sobie życzą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA