Nowa strategia Chicago Sun-Times: zwolnić wszystkich fotoreporterów i zastąpić ich iPhonem
Słyszeliście o ostatnich zwolnieniach fotoreporterów w amerykańskim dzienniku Chicago Sun-Times? 28 profesjonalnych fotografów po wieloletniej współpracy z magazynem zostało na bruku. Teraz gazeta idzie krok dalej i zaczyna szkolić nowy zespół reporterów. Sun-Times uczy ich… jak fotografować iPhonem.
Dziennik Chicago Sun-Times w czwartek zwolnił wszystkich dwudziestu ośmiu pracowników swojego działu fotograficznego. Nie oszczędzono nikogo – bez pracy został nawet laureat nagrody Pultizera, John H. White. Wydawcy czasopisma tłumaczą swoją decyzję gwałtownie zmieniającym się rynkiem prasowym. Odbiorcy coraz rzadziej skupiają się na fotografiach. Zamiast zdjęć coraz częściej wolą oni oglądać krótkie materiały wideo nagrane na miejscu zdarzenia, a rosnącą popularnością cieszą się także prezentacje i innego rodzaju multimedia.
W związku ze zmieniającym się profilem czytelników, gazeta postanowiła pójść z duchem czasu i dostosować się do nowych wymagań cyfrowego odbiorcy. Aby im sprostać, Sun-Times stawia na fotografów-freelancerów a także organizuje kursy… fotografii iPhonem. Personel, a także wszyscy chętni czytelnicy, mogą wziąć udział w szkoleniu, które nauczy podstaw fotografii za pomocą iPhona. Docelowo smartfon ma zapełnić lukę powstałą po zwolnieniu profesjonalnego działu fotograficznego.
Całą akcję celnie podsumowuje Alex Garcia, fotoreporter konkurencyjnej gazety Chicago Tribune. Na swoim blogu pisze:
iPhone to tylko iPhone. Nie ma teleobiektywu, który pozwoli zajrzeć za policyjne taśmy, zobaczyć co dzieje się po drugiej stronie drogi, wyłapać moment na sali bankietowej, czy na czteropasmowej autostradzie. Nie ma też wielu manualnych nastaw, które pozwoliłyby poradzić sobie z niezliczoną liczbą sytuacji, w których automatyka aparatu zawiedzie. W końcu ile sytuacji z życia można przełożyć na standardowe 18% szarości?
Jesteśmy przyzwyczajeni do faktu, że w codziennym życiu smartfony wypierają aparaty kompaktowe. Wystarczy rzucić okiem na turystów, czy na codzienne sytuacje w autobusie, w metrze, czy w restauracji. Każdy posiadacz smartfona robi nim zdjęcia, podczas gdy aparat kompaktowy leży w domu, bo w sumie w jakim celu ma zajmować miejsce w torbie? Jesteśmy jednak na progu dużych zmian na całym runku fotograficznym. Przykład Sun-Times bulwersuje i w środowisku fotograficznym wywołał prawdziwą burzę, ale to tak naprawdę początek większej rewolucji. Smartfony wdzierają się do coraz poważniejszych dziedzin życia i niestety ma to swoją cenę. Popularność, dostępność i prostota obsługi smartfona czasem wygrywa z wypracowanym warsztatem i wyćwiczonym okiem fotografa.
Ale czy rozkwit fast-foodów spowodował, że nie można zjeść w dobrej restauracji prawdziwej potrawy przygotowanej przez doświadczonego kucharza? Każdy czasem złapie w biegu BigMaca, czy innego Suba, ale to nie znaczy, że nie doceni on wykwintnego dania podanego z winem w restauracji. iPhonowa fotografia instant jest niczym chińska zupka – każdy umie ją przyrządzić, ale nigdy nie będzie ona takiej jakości, jak dobre danie. Dlatego mam nadzieję, że ci najwięksi pozostaną wierni tradycyjnej, rzetelnej fotografii, opartej na latach doświadczeń. Zawsze będą ludzie, którzy ją docenią.
Zdjęcie w nagłówku: news.com.au