Kablówki blokują telewizyjną rewolucję od Apple, Google i Intela. Jest jednak szansa na zmiany
Bez internetu w mediach panował swoisty ład - wszystko było przewidywalne, obowiązywały odwieczne zasady. Przyszedł internet, z nim piractwo, a teraz legalne biznesy, które chcą zrewolucjonizować telewizję. Łatwo nie będzie, ponieważ operatorzy telewizyjni w akcie desperacji robią wszystko, by do tego nie dopuścić. Nawet gdy jest to nielegalne.
Nas tutaj w Polsce wkurza fakt, że na większość hitowych seriali zza oceanu musimy czekać, by ujrzały światło dzienne w kanałach telewizyjnych, o VOD praktycznie nie ma mowy. Ostatecznie większość treści oglądamy w internecie z pirackich źródeł. W Stanach jest łatwiej, bo serwisów streamingowych jest na pęczki, a takie firmy jak Apple czy Intel są zdecydowane, by wprowadzić kolejne usługi zmieniające tradycyjny telewizyjny biznes po to, by widz z pominięciem operatora telewizji kablowej czy satelitarnej mógł cieszyć się najnowszymi odcinkami swoich seriali.
Oczywiście taka sytuacja nie podoba się operatorom. Wygląda na to, że zrobią wszystko, by jak najdłużej pozostać przy starym ładzie, choć wydaje się, że od cyfrowej dystrybucji nie ma już odwrotu. Według najnowszych medialnych rewelacji, Time Warner Cable płaci pod stołem, grozi, podwyższa stawki lub zawiera ciche porozumienia. Wszystko po to, aby nie dopuścić do zmian.
Time Warner Cable stara się za wszelką cenę obronić swoją bazę abonencką. Ten olbrzymi operator kablowy posiada ponad 300 umów na ekskluzywne treści. Wiele z nich jest tak skonstruowanych, że TWC może blokować dostęp online do licznych pozycji programowych. Często te treści mogą pojawić się online, ale tylko w serwisach własnych operatorów. I tak np. pozycje HBO (należącego do Time Warner) ujrzymy jedynie w HBO GO, nie znajdziemy ich zaraz po emisji w Hulu czy Netflixie.
Zagrania Time Warner Cable oraz innych operatorów są jednak wymierzone głównie przeciw największym graczom takim jak: Apple, Google oraz Intel. Technologiczni giganci od lat mają chęć zmienić telewizję i nie kryją się z tym zbytnio. Do tej pory Apple i Google nie wychodzi to najlepiej właśnie ze względu na to, że nie są w stanie zapewnić wystarczającej ilość ekskluzywnych treści. Z kolei zapowiadana już kilka miesięcy temu telewizyjna rewolucja od Intela jeszcze w ogóle nie zadebiutowała.
Teraz, gdy sprawa Warnera ujrzała światło dzienne, a amerykański departament sprawiedliwości bada czy niełamane jest prawo antymonopolowe jest w końcu szansa na większe zmiany. Operatorzy boją się zmian, w akcie desperacji naruszają zasady konkurencji. Ich obawy są chyba jak najbardziej uzasadnione. Nowe internetowe rozwiązania telewizyjne mają szansę na zmianę naszych przyzwyczajeń.