Jak często i o czym ćwierkają Polacy? Powstał raport na temat Twittera
Twitter jest w Polsce postrzegany ciągle jako portal niszowy, z niewielką liczbą użytkowników. I jest to częściowo prawda. Jednak Rafał Janik i Arek Pietrzyk przygotowali raport, który jednocześnie pokazuje, że jest to bardzo skuteczne narzędzie promocji.
Jak na raporty przystało, ten również jest pełen liczb i wykresów. Na początek przybliżmy sobie te najważniejsze.
Jak badali polskiego Twittera?
Badanie przeprowadzono w okresie od 1. października 2012 do 15. stycznia 2013. Badacze przeanalizowało w sumie ponad 9,5 miliona tweetów oraz 9,5 GB danych. Twitter ma w Polsce mniej więcej 1,4 miliona unikalnych użytkowników. Co ważne, dane te dotyczą wszystkich osób, które odwiedzają ten serwis, a nie tylko zarejestrowanych użytkowników. Wyraźnie pokazuje to, że Twitter jest odwiedzany przez sporo osób, które same z niego nie korzystają. Wynika to w dużym stopniu z charakterystyki serwisu, gdzie bardzo aktywni są politycy i celebryci (w ogólnym tego słowa znaczeniu).
Mało użytkowników, ale duże zaangażowanie
To ilu Twitter ma użytkowników w naszym kraju? Wygląda na to, że nie tak dużo. Badacze szacują ich potencjalną liczbę na niecałe 300 tys. Jednocześnie zaledwie 45 tysięcy jest aktywna, czyli napisała co najmniej 2 tweety po polsku. Przełożyło się to w sumie na 5,5 miliona wpisów.
Dużo ciekawiej prezentują się dane na temat specyfiki polskich tweetów. Aż 62% zawiera znacznik @, czyli jest skierowana do innego użytkownika. Zaledwie 15% ma hashtagi, a 13% link prowadzący do innego serwisu.
Ważne dla marketingowców może być to, że potencjał Twittera rośnie z roku na roku. Aż 54% aktywnych użytkowników zarejestrowała się w zeszłym roku. Dynamika wzrostu jest ogromna, co świetnie prezentuje poniższy wykres.
Zaskakują natomiast dane na temat tego, w jakim sposób przesyłamy nasze tweety. Okazuje się bowiem, że aż 65% zostało opublikowanych przy pomocy strony internetowej. To idealny przykład na to, że spora część naszych rodaków jeszcze nie obyła się z urządzeniami mobilnymi. O ile smartfony ma już spora część Polaków, o tyle stały dostęp do sieci wykupuje zaledwie garstka. Dane z opisywanego raportu świetnie to obrazują.
Najpopularniejsi, czyli politycy i celebryci
Oczywiście w badaniu nie zabrakło także rankingu najpopularniejszych i najaktywniejszych kont. Najwięcej obserwujących ma profil TVN24, którego śledzi ponad 186 tys. użytkowników. Na dalszych miejscach są między innymi MTV Polska, Honorata Skarbek oraz Radosław Sikorski. Najwięcej tweetów zostało przesłanych przez konto JBieberPolska. Na tym profilu znajdziecie aż 164 830 tweetów. Jest to naprawdę zdumiewająca liczba.
Ale przejdźmy już do samej promocji. W naszym kraju Twitter jest skutecznie wykorzystywany przez media. Nie tylko są one aktywne na stronie, jak np. Gazeta Wyborcza, ale też na podstawie wpisów znanych osób, kreują tematy do artykułów oraz wiadomości. Pod tym względem niekwestionowanym „królem” jest Radosław Sikorski, który był 115 razy cytowany przez wszelkiej maści media. Dla porównania Donald Tusk może się pochwalić jedynie 30 cytatami, ale to akurat może wynikać z tego, że aktualny premier polski jest aktywny dopiero od grudnia 2012 roku.
Chciałbym zauważyć jeszcze jedną rzecz, która moim zdaniem jest dość kluczowa. Zdecydowana większość polskich użytkowników Twittera (59%) to osoby w wieku 15-34 lata, czyli stosunkowo młode. Badacze sugerują, że wynika to przede wszystkich z chęci śledzenia swoich idoli oraz autorytetów. Trudno się z tym nie zgodzić.
Moim zdaniem Twitter ma w tym przewagę nad Facebookiem, że jest bardziej autentyczny. Nad fanpage’ami coraz częściej pracuje sztab specjalistów, a każdy nowy wpis jest mniej lub bardziej przemyślany. Tymczasem na „ćwierkaczu” znajdujemy rzeczy pisane bezpośrednio przez daną osobę. Świetnym przykładem jest chociażby wpis, w którym Justin Bieber (wiem, wiem, ale to akurat naprawdę dobry przykład) informował, że jest już w Polsce. Kiedy tylko tweet pojawił się na jego profilu, to po prostu rozpętało się istne szaleństwo.
Popularność Twittera będzie rosła. Jestem tego pewien. Obawiam się także, że coraz częściej będzie wykorzystywany przez PR-owców i marketingowców, co nie koniecznie może być dobre. Siła tego narzędzia leży właśnie we wspominanej już autentyczności.
Pełny raport znajdziecie na stronie flockbeat.com. Jeśli chcecie go pobrać, to musicie zapłacić wpisem na jednym z portali społecznościowych.