"Dzisiejsze Smart TV to Symbian, wciąż czekamy na iPhone'a" - Borys Musielak, Filmaster
Na temat przyszłości telewizji oraz jaką rolę widzi w niej dla siebie Filmaster rozmawiamy z jego twórcą, Borysem Musielakiem.
Ewa Lalik, Spider's Web: Czym jest Filmaster?
Borys Musielak, Filmaster: To platforma udostępniająca system rekomendacji dla serwisów VOD, telewizji i sieci kin.
Na czym to polega? Wiele osób kojarzy was z serwisu z rekomendacjami filmów i z aplikacji. O co chodzi z tymi klientami?
Mówiąc krótko udostępniamy nasze algorytmy polecające treści, dopasowujące je do użytkownika, zewnętrznym klientom. Dzięki temu mogą oni z naszą pomocą zaoferować widzom materiały dopasowane do gustu, a co za tym idzie bardziej interesujące i dzięki temu lepiej oglądane.
Przybliżysz?
Klient, na przykład serwis VOD, udostępnia nam dane o swoich użytkownikach. Dane dotyczą oglądalności - tego, jak zachowują się widzowie, w co klikają, jak oglądają, jak długo, kiedy włączają i tak dalej. My mamy bazy danych i algorytmy. Analizujemy to, co dostarczają nam klienci, dopasowujemy do naszych informacji i dzięki temu oferujemy propozycje tego, co może się widzom spodobać.
Co to za informacje i wasze bazy danych? Czego dotyczą i skąd pochodzą?
Od dawna budowaliśmy te bazy na podstawie głównie serwisu Filmaster, w którym użytkownicy szczegółowo oceniali filmy. Mamy też różne sposoby określania parametrów wideo. Dotyczą charakteru materiałów - jaki mają klimat, czy są śmieszne, smutne, o czym dokładnie są, wszystkich najważniejszych informacji, bardzo szczegółowo. Podobieństwa, różnice między nimi, aktorzy, reżyserzy... To wszystko wchodzi w grę przy określaniu materiałów.
Właśnie, wasz serwis. Mówisz, że macie klientów, co więc z samym Filmasterem? Czy idzie w odstawkę? Co jest ważniejszą częścią waszej działalności?
Filmaster jako serwis nie idzie w odstawkę, ale nie ukrywamy, że system rekomendacji udostępniany zewnętrznym klientom jest tym, na czym skupiamy się najmocniej. Tu są pieniądze, a w tej dziedzinie nie ma na razie zbytnio konkurencji. Sam Filmaster działa, a użytkownicy są zadowoleni z rekomendacji, jakie dostają, chociaż tamten system jest nieco uproszczony i opiera się na ogólnych algorytmach.
VOD rozumiem - tutaj zbieranie danych o oglądalności jest chyba dosyć proste. Co jednak z telewizją na żywo? Jak to działa?
W zasadzie to są to nieco oddzielne sprawy i inne mechanizmy. W VOD zazwyczaj korzysta się z określonych zasobów. Telewizja na żywo jest nieco bardziej skomplikowana - trzeba umieścić odpowiednie oprogramowanie w dekoderach czy telewizorach, a rekomendacje - w zasadzie nie rekomendacje, to złe słowo, bo rekomendować mogą obce osoby bez brania pod uwagę gustu - spersonalizowane treści polegają na przedstawieniu tego, co ciekawego leci na różnych kanałach czy co i o której będzie emitowane później.
Nie wchodzicie tym sposobem w drogę stacjom telewizyjnym? Bo przecież przez personalizację treści przestaje liczyć się kanał, a eksponowana jest treść.
Nie, nie wchodzimy. Wręcz odwrotnie, wszyscy na tym zyskują. I małe stacje, które znajdują się gdzieś na dalekich kanałach na dekoderze, do których widz nigdy sam by nie dotarł i te większe, z mocnymi treściami. Większa oglądalność to korzyść dla wszystkich.
No ok, ale sieci kin? Czym się zajmujecie w tej kwestii, jak to wygląda?
Sieci, bo to one mają często programy lojalnościowe. Widzowie korzystają z nich, dostarczają informacje, jakie filmy oglądają, a nawet często je polecają. Sieć kin na przykład może dla klientów zorganizować akcję oceniania filmów, które obejrzeli, a w zamian dać darmowy bilet. Koszt jest nieduży wobec wartości danych. Tu wchodzimy my. Podpowiadamy, którego klienta jakie filmy zainteresują, te już wydane i nawet te jeszcze nieobecne na rynku, bo jest ogromny plusem. W ten sposób widz dostając propozycje filmów, które mogą mu się podobać częściej chodzi do kina, kino zarabia.
A jak dokładniej wygląda taki proces personalizowania, na jakiej podstawie dobierane jest to, co finalnie prezentowane jest widzowi?
To zależy od klienta. Może to być prosty dobór według gatunku materiału i popularności, ale też zaangażowania przy oglądaniu, bohaterów, klimatu, aktorów, fabuły czy innych punktów zbieżnych. Tak naprawdę możliwości są tu nieograniczone.
A reklamy? CEO Dish widzi przyszłość w personalizowaniu znienawidzonych przez widzów telewizji reklam - zamiast pięciu średnio trafnych chce przedstawiać jedną, ale idealnie dobraną, tak żeby nie zanudzać widza i zwiększać zaangażowanie. Zajmujecie się takim personalizowaniem reklam?
W zasadzie... tak. Nie mówimy jeszcze nic oficjalnie, ale trafiłaś, nawet z tą pięciokrotną przebitką. Tyle jest warta jedna spersonalizowana reklama wobec pięciu niedopasowanych do widza. Na początku myśleliśmy, że jest to mniej, jakieś 30%, nie spodziewaliśmy się, że aż tak dużo.
Da się personalizować reklamy?
Paweł Czerski: pomyśl o reklamie jak o krótkiej formie materiału wideo. Przecież reklamy też mają jakąś fabułę, klimat, punkty wspólne. To po prostu krótsze filmy. Jeśli spojrzeć na to z tej strony, można w kwestii reklam dokonać bardzo dużo.
Jak wygląda skuteczność personalizowania treści wideo?
Borys Musielak: to bardzo ruchoma sprawa i zależy od kategorii w której działa klient i wielu innych rzeczy. Dla sieci kin wzrost zaangażowania o 3-5%, a takie osiągamy, to bardzo dużo, to ogromne pieniądze i my z nich chcemy trochę dla siebie. Ale zrobiliśmy eksperyment na platformie Samsunga. Treści rekomendowane według Filmastera zbierały dwa razy większą aktywność widza, niż treści rekomendowane “klasycznie”, czyli według popularności. Wyniki wykorzystania Filmastera potrafią być spektakularne.
Twoja prezentacja podczas InfoShare 2013 nosi tytuł ”Telewizja Przyszłości: Spersonalizowana, społecznościowa i zintegrowana.” Czyli jaka?
Spersonalizowana, społecznościowa i zintegrowana:) Wierzymy w proponowanie widzom materiałów, ale też w warstwę społecznościową. Jednak nie taką, jak widać w obecnych Smart TV, tylko w proste udostępnianie tego, co się ogląda na przykład jednym przyciskiem. Tego też próbowaliśmy. Użytkownicy, którzy przekonali się do pierwszego udostępnienia potem robili to bardzo chętnie. Ale jak będzie, tego nie wie nikt.
A Smart TV? Czy to jest przyszłość?
Smart TV obecnie są jak Symbian.
Jak Symbian?
Tak. To wciąż młodziutka kategoria urządzeń, która dopiero raczkuje. Nie doczekaliśmy się jeszcze pokazania czegoś w rodzaju iPhone’a tylko dla telewizorów. Nie ma jeszcze tego, co zachwyci świat i odmieni sposób korzystania z telewizora. To nadejdzie prędzej czy później, a Filmaster będzie miał w tym swój udział.
Co jest nie tak ze Smart TV?
Są skomplikowane, interfejsy nie są wygodne w interakcji, a producenci wciąż nie potrafią znaleźć na to remedium.
Paweł Czerski: poza tym w ogóle interfejsy telewizorów nie są dostosowane różnic kulturowych.
Co to znaczy?
Popatrz na Samsunga. Wchodzisz do menu, a tam masz jakiś nienaturalny układ - tu błyszczy, tu trzeba wejść tak, tam inaczej. Kiedyś spotkaliśmy Smart TV, na które można było pobierać aplikacje w trzech różnych miejscach! To wina niedostosowania do rynków. Taki Samsung a przykład tworzy interfejs według koreańskich, całkowicie różnych od naszych standardów. Potem tłumaczy i wypuszcza u nas. Dlatego tak łatwo się w tym wszystkim pogubić, dlatego to jest takie skomplikowane.
Ale przecież macie aplikację Filmastera na Smart TV Samsunga?
Borys Musielak: Mamy. I jesteśmy zadziwieni tym, jak popularna to platforma, jak chętnie użytkownicy nie dość, że podłączają telewizor do internetu, to jeszcze pobierają na niego naszą aplikację.
Jak chętnie, jakie to liczby?
Na samego Samsunga w Polsce około 50 tysięcy razy.
A za granicą?
Wciąż czekamy na weryfikację aplikacji - Samsung ma wysokie wymagania odnośnie każdego rynku, w każdym kraju aplikacja musi przejść osobny proces.
Ile osób pracuje w Filmasterze, no i jak mają się wasze finanse?
7+3 - 7 na stałe, 3 z współpracują. A finansowo jesteśmy na plusie. Dużo inwestujemy w rozwój, ale już zarabiamy, mamy pięciu klientów, w różnych krajach, głównie w Wielkiej Brytanii.
To jak wygląda ta przyszłość telewizji? Siadam przed telewizorem i...?
Łapiesz w dłoń pilota. Pilot Philipsa po odcisku palca rozpoznaje, że to ty - pilotów nic nie zastąpi, smartfony czy tablety go nie zastąpią, dzięki temu nie myli cię z innymi domownikami i na podstawie Filmastera pokazuje ci to, co chcesz obejrzeć;)
Powodzenia i dzięki za rozmowę!
PS. Wciąż nie wiem, jak będzie wyglądało oglądanie telewizji w przyszłości, ale podoba mi się, w jakim kierunku podążył Filmaster. Z serwisu społecznościowego i rekomendującego filmy przerodził się w dobry, międzynarodowy biznes z wizją i dobrą strategią.
Warto trzymać za Filmastera kciuki.