REKLAMA

Android dojrzał - prezentacja podczas Google I/O to potwierdza

To był interesujący keynote, jakże różny od tych spadających z nieba cudów, które zobaczyliśmy w zeszłym roku. Google I/O 2013 obyło się całkowicie inaczej, nudniej, nie pokazano sprzętu, który elektryzował masy. Mimo to otwierająca prezentacja, która na wszystkich konferencjach dla deweloperów jest okazem do zabłyśnięcia, w tym roku odbyła się w całkowitej zgodzie z pozycją, jaką ma Google i Android.

Android dojrzał – prezentacja podczas Google I/O to potwierdza
REKLAMA

To był niesamowicie długi keynote - trzy godziny nowości, tych ciekawych i mniej ciekawych, a potem przemówienie i pytania do CEO Google'a. Przez trzy godziny przeciągnięto nas przez typowo deweloperskie nowości, aktualizacje kluczowych usług Google'a, odświeżenia, modyfikacje... I chociaż niektóre z nich mogą być hitami, inne przemkną mniej zauważone, to nie było efektu "wow". Nie było nowego Androida, spektakularnych, ogromnych labiryntów sterowanych tabletem czy skaczącego na spadochronie w Google Glass Sergeya Brina.

REKLAMA

Krytykanci lekko podśmiewają się, że Google nie pokazał w tym roku praktycznie nic. To nieprawda.

Google pokazał, że nie musi prezentować meganowości, bo jest już na etapie dopieszczania ekosystemu usług. Nie musi wprowadzać nowych kategorii w sklepie - zamiast tego ulepszy go rekomendacjami i wszystkimi usługami pomagającymi deweloperom. Nie musi prezentować komunikatora i sieci społecznościowej - zamiast tego pokazuje ulepszone wersje tychże.

Dwa lata temu zaczęło się małe szaleństwo wokół I/O. Zobaczyliśmy wtedy pierwszą wersję Google Music, jeszcze wtedy będącą tylko dyskiem chmurowym z aplikacją doostępową, Android@Home, który może nie spopularyzował się i nie podbił świata, ale wtedy był zjawiskowym pokazem tego, czym może być Android. Wtedy zobaczyliśmy też webową wersję Google Play, która pozwaliła na instalację aplikacji z poziomu przeglądarki. Na przykładzie tej funkcji można pokazać, dlaczego tak ważne jest to, co widzimy dzisiaj.

To taka prosta funkcja, prawda? Wchodzimy na przeglądarce do sklepu, szukamy ciekawych pozycji, klikamy, a serwery Google'a już bez naszego udziału instalują na wybranym i podłączonym do sieci urządzeniu aplikację. Niby banalne, niby łatwe, a jak szybko wdarło się w codzienne życie.

Bez tej możliwości odkrywanie nowych aplikacji na komputerze byłoby trudniejsze - trzeba byłoby sprawdzać nazwę, potem wyszukiwać ją z poziomu smartfona i tabletu...

Do dziś konkurencja nie potrafi zaimplementować tożsamej funkcji w tak prosty i bezproblemowy sposób. A to trzeba podawać numer telefonu, a to włączać jakieś specjalne funkcje, a to czekać na maila ze sklepu z linkiem otwierającym go.

Mała rzecz, a jak istotna. Wczoraj Google pokazał takich rzeczy co najmniej kilkanaście. Kilkanaście drobnostek, które każda osobno nie mogą równać się z nową generacją iPhone'a czy nawet Nexusa, ale wnoszą ogromną wartość w codziennym obcowaniu z usługami Google'a. Taki edytor zdjęć z Google+ na przykład - zamiast pobierać zdjęcie, otwierać je w kolejnej aplikacji by dokonać drobnych korekt, można skorzystać z dosyć zaawansowanego edytora w Google+.

Albo nawet Android Studio. My jako użytkownicy nie będziemy z niego korzystać, więc może nam się wydawać, że to mało istotne, ale jeśli deweloperzy będą korzystać z ułatwiających dostosowanie do różnych ekranów czy integrujących nowe usługi Play funkcji, to właśnie my odczujemy tego skutki w postaci lepszych albo szybciej pojawiających się aplikacji.

To te drobnostki, które świadczą o dopieszczaniu systemu. Dokładnie o to mi chodziło, gdy pisałam, czego oczekuję po I/O. Nie nowego systemu, nie rewolucji, a poprawienia detali, rozwinięcia już przecież sprawnie działającej platformy. I to właśnie dostałam. To potwierdzenie, że Android podąża w dobrym, przemyślanym i zaplanowanym przez Google a kierunku,

Android dorósł.

Daniel Mendalka, deweloper obecny na keynote'cie:

REKLAMA

Android i platforma Androida dojrzała. Bez fajerwerków, za to potężnie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA