REKLAMA

Wine i aplikacje z Windowsa na Androidzie, czyli czego to nie wymyślą linuksiarze

W zeszłym tygodniu pisałem o uruchamianiu Androida na Windowsie i uznałem to za średnio udany pomysł. Okazuje się, że można wymyślić coś jeszcze dziwniejszego, bo prawdopodobnie już niedługo będziemy mogli zobaczyć aplikacje z systemu Microsoftu odpalone na smartfonach i tabletach z systemem Google! Brzmi niedorzecznie? Nie, gdy za projektem stoi twórca linuksowego Wine.

04.02.2013 09.34
Wine i aplikacje z Windowsa na Androidzie
REKLAMA

Tym z Was, którzy używają normalnych systemów operacyjnych i nie mają czasu na ręczne kompilowanie pakietów, paczek i innych jąder, instalowanie aplikacji z poziomu konsoli, czy podobne bzdury - a tym samym nie orientują się w temacie Linuksa - należy się wyjaśnienie. Wine to taki sprytny program, który pozwala uruchamiać normalne, windowsowe programy w systemach opartych o Unixa. W tym własnie tych z pingwinem w logo.

REKLAMA

Wine Is Not an Emulator

Wine, wbrew pierwszym skojarzeniom, nie nawiązuje nazwą do nazwy cierpkiego trunku. Jest to po prostu skrót od WINdows Emulator, lub jak kto woli, Wine Is Not an Emulator. Aplikację udostępniono jako open source i  to właśnie jej twórcy, czyli osobie o nazwisku Alexandre Julliard, możemy dziękować za możliwość pogrania w klasycznego sapera na Ubuntu.

Portowaniem emulatora windowsowych aplikacji na Androida, który wszakże powstał na bazie Linuksa, zajmuje się nie kto inny, jak właśnie pierwotny twórca Wine, obecnie pracujący on w firmie CodeWeavers. Kilka dni temu zaprezentował pierwsze efekty pracy nad Wine działającym w systemie mobilnym Google. Odbyło się to w Brukseli na imprezie miłośników open source o nazwie FOSDEM.

Nie jest zaskoczeniem, że w obecnej wersji Wine jest powolny i jest to bardziej proof of concept, niźli realnie użyteczne narzędzie. Przeniesienie programu to nie taka prosta sprawa, ze względu na różnice w architekturach ARM i x86. Zamiast się jednak przyznać do tego, że to na razie nie działa, winę zwalano na fakt, że prezentacja odbyła się na emulowanym środowisku Androida, a nie z poziomu faktycznego urządzenia. Jestem jednak pewien, że gdyby na zwykłym androidowym tablecie Wine działało już szybko i sprawnie, z pewnością by się tym pochwalono.

Swoją drogą ciekawa sprawa: do emulacji Androida, który później miał uruchamiać Wine i windowsowe aplikacje, Julliard używa MacBooka. Istna systemowa incepcja.

Czy Wine na Androida ma sens?

Jeszcze kilka lat temu bym na ten pomysł kręcił nosem, nijak nie widząc potrzeby używania klasycznego Photoshopa na smartfonie. Dziś jednak na rynku pojawia się coraz więcej Androidowych tabletów, do których można podłączyć mysz, klawiaturę, a nawet zewnętrzny monitor. A co by nie mówić, oprogramowanie na systemy mobilne nie zawsze zapewnia te same możliwości, co ich odpowiedniki z klasycznych komputerów.

Jak się zastanowić, to Wine dla Androida przy odpowiedniej konfiguracji mógłby być strzałem w dziesiątkę. Tablet o odpowiedniej mocy mógłby zastąpić już całkowicie komputer stacjonarny czy laptopa. Większość zadań można wykonać z poziomu przeglądarki lub masy aplikacji z Google Play, siedząc na kanapie i miziając ekran palcem. A w momentach, gdy potrzeba poważniej popracować, Wine na to pozwoli. W teorii ma się rozumieć, bo na razie jeszcze do tego daleka droga.

Aplikacje z Windowsa na smartfonie nie mają racji bytu, a przyszłość Wine dla Androida widziałbym wyłącznie na tabletach. I to raczej takich, do których podłączone są klawiatura i mysz oraz  posiadają wyjście HDMI. Windowsowy soft po prostu nie nadaje się do obsługi dotykiem, a na małych ekranach aplikacje są po prostu nieczytelne. A jak już są użytkownikowi koniecznie potrzebne na tablecie, to chyba jednak lepiej zainwestować w jednostkę działającą pod kontrolą Windowsa 8.

REKLAMA

A jeśli koniecznie chcecie już dziś sprawdzić, jak fajnie jest obsługiwać klasycznego Worda lub Excela za pomocą palca lub rysika na dziesięciu calach, polecam Wam połączyć się z domowym komputerem poprzez jeden z programów do obsługi zdalnej pulpitu, np. TeamViewer.

Coś czuję, że jak fajnym pomysłem Wine by nie był, to w pełni sprawna aplikacja szybko się nie pojawi.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA