Podróżowanie myszką po ekranie, czyli wyszukiwarka to nie wszystko
Projekty Google to nie tylko wiodące usługi z wielu kategorii obecnego internetu. Wyszukiwarka, poczta, mobilny system operacyjny – to tylko kilka elementów portfolio giganta. Wśród całej gamy produktów znajdziemy kilka takich, przy których mile będziemy mogli spędzić czas, a także zobaczyć nowe miejsca.
W zeszłym tygodniu do map Google’a dodano panoramiczne zdjęcia Wielkiego Kanionu Kolorado, co skłoniło mnie do przybliżenia nieco ciekawej formy wykorzystania tej usługi.
Google Maps nikomu (chyba) nie trzeba przedstawiać. W połowie 2007 roku uruchomiono usługę Street View, która umożliwiała swobodne poruszanie się po mapach z widoku pierwszoosobowego (albo raczej pierwszosamochodowego) z poziomu ulicy. Przez pierwszy rok funkcjonowania internauci mogli wirtualnie zwiedzać miasta Stanów Zjednoczonych. Pierwszym, nieamerykańskim miejscem, które udostępniono była trasa wyścigu kolarskiego Tour de France. Zapoczątkowało to wyprawy samochodów Google’a przez szereg państw na całym świecie. Dane z kraju nad Wisłą można było obejrzeć w sieci na początku 2012 roku. Nie o tym jednak mowa.
Internautom bardzo przypadła do gustu możliwość wirtualnych wycieczek nieznanych miastach. Z pewnością każdy z Was wyszukiwał ulice, które znał z książek, biografii czy utworów muzycznych (do głowy przychodzi mi chociażby Abbey Road). Google postanowiło umożliwić wirtualne wycieczki nie tylko po ulicach, ale także po innych, zapewne bardziej interesujących miejscach – tak narodził się nowy projekt – World Wonders.
Google World Wonders
Pod tym adresem możemy zwiedzić miejsca, które zakładam, że znacie np. z lekcji historii, geografii czy języka polskiego. W czerwcu ubiegłego roku gigant umożliwił nam zwiedzenie porozrzucanych kamieni megalitycznych w Avebury, amfiteatru, w którym zespół Pink Floyd zagrał świetny koncert bez udziału publiczności czy Wielkiej Rafy Koralowej (pod wodą!).
World Wonders Project oferuje łącznie kilkadziesiąt miejsc, które z łatwością możemy przemierzać za pomocą myszki (lub klawiatury). Podstrona prezentuje się naprawdę nieźle, choć do nowoczesnych trendów jej daleko. Nie o to jednak chodzi – ma ona być funkcjonalna. I jest, tego jej nie można odmówić. Obok zdjęć pochodzących z danego miejsca znajduje się belka „W skrócie”, gdzie znajdziemy informacje na temat lokalizacji, oznaczenie na mapie, filmy i kilka innych. Projekt jest dostępny w wielu językach (jest polskie tłumaczenie). Zamierzeniem Google’a (oraz partnerów) jest zachowanie miejsc światowego dziedzictwa dla przyszłych pokoleń. Ja tu widzę nie tylko sposób na oryginalne utrwalenie zabytków, ale także świetną platformę edukacyjną, ale i nie tylko – sam chętnie od czasu do czasu chętnie zaglądam na strony tego projektu.
Google Art Project
Powyższy pomysł powstał niejako na fundamentach Google Art Project. Ta platforma od 2011 roku umożliwia użytkownikom podziwianie dzieł sztuki zagranicznych muzeów z poziomu przeglądarki. W podobny sposób możemy przejrzeć dzieła znajdujące się np. w Muzeum Sztuki Islamskiej w Katarze czy zbiory Narodowej Galerii Sztuki Współczesnej w Delhi. Ukulturalnić można się pod tym adresem.
Muzea możemy również wirtualnie zwiedzać, a nie tylko oglądać zdjęcia eksponatów. Spacerowanie oddaje klimat miejsca, w którym umieszczone są eksponaty. W niektórych budynkach dostępne są plany pomieszczeń oraz możliwość wędrowania pomiędzy piętrami. Nie po wszystkich muzeach możemy się tak przemieszczać, zazwyczaj nie są też udostępniane wszystkie pomieszczenia.
Bardzo ciekawą funkcją jest sposób wyszukiwania dzieł artystów. Możemy filtrować chociażby po państwie czy danej galerii, ale także po technikach artystycznych - od marmurowych rzeźb, przez pastele po farby olejne. Każde z dzieł posiada ponadto szereg przydatnych informacji na jego temat, choć nie wszystkie są rozbudowane. Wyszukaną twórczość w łatwy sposób możemy powiększyć, porównać z innymi, dodać do swoich ulubionych czy udostępnić w sieciach społecznościowych.
Powyższe dwa projekty, to nie jedyne, które mogą na dłuższą chwilę przykuć uwagę. Z pewnością każdy z Was chociaż kilka minut spędził przy obracaniu wirtualnej kuli ziemskiej (lub np. Księżyca czy Marsa) w Google Earth. Ja czekam na kolejne miejsca, które będę mógł obejrzeć nie tylko przesuwając palcem po analogowej mapie. Każdy z Was z pewnością jest w stanie wskazać miejsce, które chciałby zobaczyć prawie „na żywo”.