Mamy dla Was 500 iPhone'ów, niestety są bez folii zabezpieczającej
W ostatnich dniach na Facebooku wzmogła się aktywność użytkowników. Kolejna rzesza naiwnych ma nadzieje na darmowe telefony z wysokiej półki. Takie akcje bawiły mnie bardzo dawno temu, teraz zaczynają mnie mocno martwić – internet ogłupia.
Konkursy, konkursy i jeszcze raz konkursy – tym żyje cała masa osób na Facebooku licząc na łut szczęścia czy przysłowiową mannę z nieba w postaci ekskluzywnych dóbr. Jedyne co na nich może spaść to fala krytyki znajomych (jeżeli te nieco bardziej rozgarnięte osoby będą miały jeszcze ochotę na wyjaśnienie zwykłego naciągania po raz enty). A przecież tak wiele nie potrzeba, by zorientować się, że to wszystko szwindel, matactwo, szalbierstwo nawet, gdy nie było się świadomym obecności tryliona podobnych akcji.
Pytanie numer jeden – kto otrzymał 500 telefonów? Fanpejdż, który ledwo co powstał? Ciężko mi wyobrazić sobie największego nawet filantropa, który za lajka jest w stanie oddać tak wiele. Idąc dalej - dlaczego otrzymał tyle telefonów? Napad na iPociąg można wykluczyć – przecież dana osoba je otrzymała, a nie ukradła. Jest tu mały kruczek – w końcu wielki dobroduszny rozdawacz telefonów mógł dostać rzeczone 500 telefonów od złodzieja i misterny plan upada. Może ktoś specjalnie nie foliował telefonu, by… Koniec.
Moim zdaniem osoba, która kończy podstawówkę – bez całej otoczki strony i tak dalej – powinna zorientować się, że nikt nie posiada żadnego darmowego telefonu, a opis procesu losowania jest co najmniej dziwny. W końcu po co losować osoby, które mają udostępnić status i polubić stronę? Wystarczy przeczytać trzy zdania, by wiedzieć, ze coś jest nie tak. Trzy zdania.
Rozumiem, raz się można nabrać, można nawet i dziesięć razy. W końcu ktoś kiedyś odpisał na maila, który bez wyjątku przez filtry został sklasyfikowany jako spam i wygrał prezent od czarnoskórego magnata z Etiopii. To jest przypadek jeden na miliard. Albo na dziesięć miliardów (jeszcze trochę i znowu się komuś poszczęści). Nikt nie daje nic za darmo.
Z pewnością ogromna większość Facebookowiczów nie widziała na oczy regulaminu promowania się stron w tym serwisie, jednak wielu internautów w komentarzach wytyka brak zgodności działań z jego zapisami. Jak widać, bezskutecznie. A niesklasyfikowany feed na stronie głównej zaśmiecony jest tego typu postami.
Martwi mnie jednak, że umiejętność czytania ze zrozumieniem zanika, podobnie jak wypowiadanie się w sieci z zastosowaniem polskich ogonków. Nie mówię nawet o wykorzystaniu zdrowego rozsądku w swoich działaniach w sieci - tutaj już dawno straciłem wszelkie nadzieje. Jedynym pozytywnym aspektem całej sprawy jest poczucie humoru tych, którzy nie dali się nabrać. Przykładowo, poznaniacy mogli dziś wziąć udział w losowaniu kilkuset nowych tramwajów. Wypas!
Puentą może być komentarz jednego z naszych Czytelników mówiący o tym, że niebawem 140 znaków będzie dla nas zbyt długą formą wypowiedzi do przeczytania (i zrozumienia). Oby takie czasy nie nadeszły.