Ultrabooki to komputery idealne. Zarówno te od Intela, jak i te od AMD
Każdy fan elektroniki użytkowej zastanawiał się pewnie chociaż raz, jak wygląda komputer idealny. Jaką powinien mieć wydajność, jak powinien być wykonany i czy ma w ogóle szansę istnieć. Według mnie nie tylko ma szansę istnieć, ale już istnieje. Zależenie od zastosowanych w nim podzespołów urządzenie takie to Ultrabook albo laptop ultrathin.
Różnica między tymi dwoma typami komputerów jest jednocześnie mało i bardzo istotna. Ultrabook to zastrzeżona nazwa firmy Intel, stworzona przez nią kategoria komputerów. Oznacza to, nawet jakbyście znaleźli najcieńszy komputer na świecie, ale nie byłby on wyposażony w podzespoły Intela, nie można byłoby go nazwać Ultrabookiem. AMD bardzo szybko zareagowało i wprowadziło na rynek komputery ultrathin – to z kolei nie jest zastrzeżona nazwa. Jednak by uprościć terminologię, wszystkie te komputery, niezależnie od znajdujących się w nich układów, będę nazywał ultrabookami, pisanymi z małej litery.
Pierwsze komputery były wielkimi szafami zajmującymi ogromne pomieszczenia, ale na szczęście cały czas następowała miniaturyzacja. Najpierw dążono do tego, by komputer mógł stać w zwykłym domu i nie zagracać go całego, tak powstał PC. Następnie dalej dążono do jego miniaturyzacji i tak powstał laptop, który mimo że był mobilny, to cechował się dosyć dużą wagą i krótkim czasem pracy na akumulatorze. W przeciągu wielu lat parametry te były systematycznie poprawiane, aż powstały ultrabooki, komputery działające bez ładowania 8 godzin i ważące niecałe 1.5 kilograma, przez co ich dodatkowy ciężar jest nieodczuwalny nawet przez chorowite dziecko o wzroście Nicolasa Sarkozy’ego i sylwetce Ani Rubik.
Jednocześnie pracowano też nad zachowaniem idealnej proporcji między małymi wymiarami (i co za tym idzie – mobilnością) a odpowiednio dużą przestrzenią roboczą, na który wpływ miała rozdzielczość. O ile początkowo królowały laptopy mające ekran o przekątnej 15” i więcej, to teraz modne są wyświetlacze 13-calowe. Stało się tak z kilku powodów. Po pierwsze, taki ekran z matrycą o rozdzielczości 1366x768 idealnie nada się do multimediów. Po drugie, taki ekran z matrycą o rozdzielczości 1600x900 lub wyższej idealnie nada się do pracy. Po trzecie, jak ktoś szuka dużej przestrzeni roboczej to naprawdę nie uratują go te dwa dodatkowe cale. W zamian za to sprawią, że maszyna nie zmieści się w każdej torbie i będzie już odczuwalnie ciężka.
W kwestii wydajności mam dosyć ciekawe zdanie. Sam jestem fanem najwydajniejszych komputerów i ekstremalnych podzespołów, ale mimo to potrzebuję ich tylko do grania i obróbki materiału multimedialnego. Osoby, które zajmują się bardziej przyziemnymi zajęciami i wolą grać na konsoli lub wolą nie grać w ogóle, będą w zupełności z cienkiego laptopa. Mi taki komputer wyposażony w procesor Core i3 starczał nie tylko do pisania tekstów i przeglądania sieci, ale też edytowania dwuwymiarowego projektu w AutoCadzie. Nie potrzebuję mocniejszego laptopa, zwłaszcza, że jestem posiadaczem naprawdę mocnego komputera stacjonarnego.
Skoro tablety zjadły rynek netbooków, wiele osób myślało, że tak stanie się z ultrabookami. Jest to prawda, ale tylko połowiczna. Według mnie cienkie laptopy nie zostaną wyparte przez tablety, a same się nimi staną. Jest kilka tego zwiastunów. Najważniejsze z nich to laptopy convertible, takie jak Lenovo Yoga. Pełnią one funkcję dużego tabletu, ale mają przy tym fizyczną klawiaturę, małe gabaryty i możliwości pełnego komputera z systemem Windows. Niezwykle ważne jest też to, że Intel niedawno zrewidował swoją specyfikację Ultrabooków. Już niedługo maszyna taka będzie musiała mieć ekran dotykowy, a ceny takich komputerów będą zaczynać się od 2400 zł. Oznacza to, że ich cena będzie tylko trochę wyższa niż w przypadku iPada, to jest bardzo konkurencyjna, by wręcz nie powiedzieć – niska.
Niezaprzeczalnym faktem jest też to, że teraz kupując komputer zwracamy bardzo dużą uwagę na jego jakość wykonania i wygląd. Teraz nawet tanie ultrabooki są po prostu bardzo dobrze wykonane i ładne. Przykładem tego niech będzie obudowa Samsunga stosowana w kosztującym 2100 zł modelu NP535U3C z procesorem AMD i 2500 zł modelu NP530U3C z procesorem Intela. Jest to naprawdę tania maszyna, a sądzę, że nikt nie wstydziłby się jej posiadać. Skończyły się już czasy, gdy tylko z MacBookiem można było pójść do Starbucksa, a z innym komputerem pić co najwyżej W biegu Cafe pochlipując w dołączoną chusteczkę.
Krótko mówiąc, ultrabook to komputer funkcjonalny, ładny, dobrze wykonany, długo działający na akumulatorze, przenośny i w wielu przypadkach niedrogi. Moim zdaniem takie maszyny są idealnymi laptopami i nie widzę dla nich zbyt dużych możliwości ewolucji. W końcu pewnie i one zostaną wyparte przez inne maszyny, ale sądzę, że te nie będą miały nic wspólnego z laptopami, jakie znamy dzisiaj. Sam po skończeniu akcji promocyjnej z firmą Intel zakupię swojego ultrabooka. Nie wiem jeszcze, czy będzie to konstrukcja z procesorem Intela czy AMD, ale już wiem, że na pewno będę z niego zadowolony, tak jak jestem zadowolony z obecnie używanego Asusa. Tej kategorii komputerów po prostu nie dało się lepiej zaprojektować. Jest to dowód na to, że powolna ewolucja niekiedy jest lepszym wyjściem niż nagła rewolucja.