Soczysta, świeża i... czerwona Nokia Lumia 820 - moje pierwsze wrażenia
Gdy wczoraj kurier przyniósł paczkę z Lumią, byłem dosyć zapracowany. W związku z CES działamy w redakcji na zwiększonych obrotach, co bez wątpienia daje się we znaki. Niejako w biegu otworzyłem pudełko, które zostawił kurier. Wysunąłem szufladę kartonu i... WOW! “Ona jest czerwona!” - to była pierwsza myśl.
Czerwony smartfon i soczyste czerwone słuchawki zadziałały na mnie jak płachta na byka. Włączyłem Lumię i zdębiałem, gdy moje oczy zaatakowały wyraziście czerwone kafelki. Bez zastanowienia wyciągnąłem microSIMa, z mojego Samsunga i wpakowałem go do Nokii. Byłem w biegu, miałem ogarnąć jakiś tekst, zrobić zdjęcia do testu tabletu, wyjść z psem i skoczyć do sklepu. To wszystko stało się nieważne. Siedziałem na kanapie obracając 820-stkę w rękach i powtarzałem w kółko “niezły jest”. Wybranka mojego serca patrzyła na mnie jak na Golluma Sméagola w Hobbicie, który trzymał w swych dłoniach pierścień. I powtarzał “mój skarb, nie oddam”...
Wykonanie Lumii 820 stoi na bardzo wysokim poziomie. Wszystkie elementy są dobrze dopasowane. Czarną szybkę 4,3-calowego ekranu okala plastikowa ramka. Tył i boki telefonu zamykają się w klapce na baterię..., w soczyście czerwonej klapce na baterię. Na pleckach jest oczywiście aparat fotograficzny 8 Mpx i lampa led. Pod ekranem, pod klawiszami dotykowymi skrywa się mikrofon. Jest tak sprytnie upchnięty, że prawie go nie zauważyłem.
Boki telefonu nie są przeładowane. Na górze mamy tylko otwór na słuchawki, a na dole głośnik oraz gniazdo microUSB. Z prawej strony umieszczono klawisze regulacji głośności, blokady oraz przycisk od aparatu fotograficznego.
Tutaj muszę się na chwilę zatrzymać. Wspomniane przyciski są rewelacyjnie wyprofilowane. Są dobrze wyczuwalne, mają przyjemny skok. Odblokowywanie telefonu jest bardzo intuicyjne. Obecności spustu migawki aparatu nie można przecenić - to powinien być standard we wszystkich smartfonach.
Jeszcze jedna ważna rzecz. Klapka na baterię jest zdejmowalna i skrywa pod sobą akumulator 1650 mAh, gniazdo microSIM oraz długo wyczekiwane gniazdo na kartę pamieci.
Obudowa i wykonanie zasługuję na uwagę. Elementy te sprawiają, że telefon świetnie leży w dłoni. Jest bardzo poręczny i wygodny w obsłudze. Aż chce się go używać! Do tej pory zwykle nie doceniałem aspektów wizualnych. Nie kręciły mnie kolorowe smartfony. Zawsze wybierałem urządzenia czarne lub białe. Teraz wiem dlaczego tak było. Producenci po prostu nie oferowali wartej uwagi alternatywy. Barwne smartfowny nie zawsze były dobrymi urządzeniami z zadowalającą specyfikacją techniczną. Na całe szczęście to się zmieniło, Nokia trzyma się swoich nowych standardów i zasypuje nas świeżymi kolorowymi smartfonami.
Ekran robi piorunujące wrażenie. Technologia Amoled i Clear Black cieszy oko. Kolory są bardzo nasycone, a czerń wręcz mroczna. Rozczarowuje jednak rozdzielczość wyświetlacza. Zastosowano tu ekran o o proporcjach 15:9, rozdzielczości 800 x 480 i przekątnej 4,3 cala. Parametry te są identyczne co w moim dwuletnim Samsungu Galaxy S II. Spodziewałem się czegoś więcej.
Nowy interfejs Windowsa Phone przypadł mi do gustu. Duże i bardzo duże kafelki, które były dostępne w poprzedniej wersji systemu sprawiały, że mój ekran główny był długi, bardzo, bardzo długi. Dzięki małym kafelkom mogę mieć na pulpicie znacznie więcej skrótów do najczęściej używanych aplikacji i funkcji. Lubię to.
Przyznaję bez bicia, że dawno nie miałem smartfonu z WP w rękach. Nowa Lumia i nowy mobilny Windows bardzo mi się podoba. Z chęcią potestuję telefon i będę go intensywnie używał przez najbliższe tygodnie. Czekajcie na recenzję i dajcie znać w komentarzach co mam sprawdzić i zweryfikować. Już teraz zapowiadam, że zapewne w przeciągu najbliższych dni napiszę polemikę do mojego własnego tekstu z października, gdzie zadałem sobie pytanie: Czy przesiadka z Androida na Windows Phone 7 jest możliwa? - jednak tym razem bohaterem wpisu będzie WP8.