Microsoft i Google zawarły porozumienie - skorzystasz z usług Google na swoim Windows Phone
W grudniu Google wyciągnął swoje najcięższe działa i wycelował prosto w swojego konkurenta, czyli firmę Microsoft. Chyba wszyscy pamiętają, jak firma z Mountain View zapowiedziała, że będzie wspierać protokół Microsoft Exchange Active Sync tylko do końca stycznia. Na szczęście informacja ta jest już nieaktualna.
Dla wszystkich posiadaczy urządzeń z Windows Phone oraz Windows 8 postanowienie Google’a oznaczało, że będą mogli korzystać z bezpłatnych usług Google do najbliższego piątku. Należy w tym wszystkim zrozumieć rację Google’a, który podjął właściwą decyzję, tylko zakomunikował ją w nieco arogancki sposób. Otóż Google musi płacić Microsoftowi za wykorzystywanie jego protokołu.
W czasach, gdy to Microsoft był jedynym gigantem na rynku, było to całkiem zrozumiałe. Teraz jednak to Google wespół z Apple wyznaczają trendy i to inni powinni się do nich dostosować. Nie wiem jak dla Was, dla mnie to jest absolutnie zrozumiałe. To najsilniejszy ustala prawa rynku i nie ma co z tym dyskutować.
Jedynym błędem twórców Androida było to , że chcieli oni zrezygnować z Exchange’a niespełna miesiąc po swojej zapowiedzi. To za mało czasu, by Microsoft mógł wdrożyć inny protokół do swoich systemów. Firma z Mounatin View oświadczyła bowiem, że pozwoli użytkownikom korzystać ze swoich usług, ale za pośrednictwem innych protokołów, takich jak IMAP, CalDAV czy CardDAV.
Na szczęście dziś, dwa dni przed zamierzonym terminem rezygnacji z Exchange Active Sync, obie firmy doszły do konsensusu. Nikt nie próbował stanąć na swoim i wygląda na to, że kierowano się tu przede wszystkim dobrem nas, użytkowników. Podjęto bowiem dwie bardzo ważne decyzje, które sprawiają, że wszyscy posiadacze Windows Phone, Windows RT oraz Windows 8 będą mogli bezproblemowo używać usług Google.
Po pierwsze, Google będzie wspierać obsługę Exchange Active Sync dla starych i nowych telefonów do 31 lipca 2013 roku, czyli jeszcze przez pół roku.
Po drugie, Microsoft zapewni wsparcie dla CalDAV oraz CardDAV w telefonach Windows Phone. Oprócz tego będzie można wykorzystywać obecny już w nich protokół IMAP. Dzięki tym rozwiązaniom będzie możliwe używanie usług Google po 31 lipca 2013 roku.
Zastanawia mnie jednak, czemu nic nie powiedziano o wsparciu dla Windows 8 i Windows RT. Słowem też nie wspomniano o kliencie pocztowym Outlook. Mam nadzieję, że pominięto te ważne aspekty tylko dlatego, że chciano skupić się na sprawie telefonów Windows Phone, o której najczęściej mówiono. Nie wyobrażam sobie, by systemach Windows nie było możliwe wykorzystanie pełni możliwości usług Google. Nie wierzę, że w ten sposób Microsoft chce przekonać nas do korzystania z jego usług, to byłoby zbyt absurdalne.
Cała ta sytuacja jest też absolutną nowością dla Microsoftu, który choć nie jest już dominującą firmą na rynku IT, to musiał być przyzwyczajony, że wszyscy go traktują jak hegemona, którym niedawno był. Ale hej, czy to faktycznie było tak niedawno? Wiem, że większość tu obecnych mentalnie żyje w okolicach 2000 roku, ale warto zauważyć, że iPhone został zaprezentowany aż 6 lat temu, co na rynku IT można liczyć jako całe dekady.
A dopiero pod koniec listopada 2012 roku Microsoft zaprezentował produkt, który może konkurować z nowym iPhone'em. To zdecydowanie za późno. Microsoft może uratować tylko jego monopol na rynku „dorosłych” systemów operacyjnych. Firma z Redmond w sposób udany sprawia, że ludzie na nowo mogą pokochać Windows i w związku z tym zacząć korzystać ze wszystkich związanych z nim usług i urządzeń, to jest ze Skype’a, Skydrive’a Windows Phone’a, Xboksa i nowego Office’a.
To bardzo dobrze, bo do niedawna wiele osób korzystało z systemu Microsoftu niejako z przymusu, tylko dlatego, że nie było dla niego żadnej alternatywy. Windows przez długi czas przypominał starą żonę, z którą jesteśmy tylko dlatego, że mamy wspólny kredyt i odchowaliśmy trójkę dzieci. Nie przeszkadzało nam to jednak flirtować z MacOS, Androidem czy iOSem, co dla Microsoftu było bardzo niepożądane i w dłuższej perspektywie mogło (ba, dalej może) zagrozić jego pozycji nawet na tym rynku.