REKLAMA

Mobilne granie przeżywa kryzys. Tytuły freemium psują rynek i zasypują nas tonami spamu

Z bólem serca patrzę na to co się ostatnio dzieje z mobilnymi grami. Google Play i App Store uginają się pod naporem śmieciowych tytułów, które wyłudzają od graczy pieniądze. Nie mówię tutaj o zwykłych płatnych grach, ale o popularnym ostatnio formacie “freemium” oraz “paid-and-premium”.

11.12.2012 17.05
Mobilne granie przeżywa kryzys. Wszystko przez freemium...
REKLAMA
REKLAMA

Od lat jestem fanem mobilnego grania. W ostatnim czasie spędzam więcej czasu grając na kanapie z PSP, ze smartfonem lub tabletem w ręce. Zaczynałem mobilną rozrywkę na starych Nokiach z Symbianem i platformą N-Gage. Następnie przesiadłem się na iPhone'a, Androidy i konsolę Sony PSP.

Często kupuję płatne tytuły, ale nie gardzę również dobrymi darmowymi grami. Bardzo lubię, gdy programiści przygotowują dwie wersje swojego produktu. Jedną płatną, a druga darmową z reklamami. Dzięki temu zabiegowi mogę przetestować za darmo grę, dając twórcom szansę zarobienia na reklamach. Gdy dany tytuł przypadnie mi do gustu, kupuję wtedy jego płatną wersję.

Deweloper może w ten sposób zbudować zaufanie klienta do swojej marki. Z czasem dochodzi do tego, że twórca zyskuje uznanie klientów i tworzy wokół siebie grono stałych odbiorców, którzy w ciemno kupują jego nowe produkty, już bez testowania wersji darmowych itp. asekuracyjnych zabiegów.

Wraz z rozwojem mobilnego grania powstało jednak wiele nowych, nieznanych do tej pory problemów. Sklepy z aplikacjami mobilnymi przeżywają obecnie zalew spamu. Deweloperzy wysyłają do nich wiele niefunkcjonalnych aplikacji, które źle działają lub nie działają wcale. To jednak nie jest najgorsze. Prawdziwą zakałą mobilnego grania są platformy “freemium” i “paid-and-premium” (nie mogłem znaleźć nazwy tego drugiego typu gier, więc wymyśliłem takie oto oznaczenie).

Freemium to darmowe tytuły, które pozwalają użytkownikowi na całkowicie bezpłatne granie. Deweloper zarabia na dodatkowych płatnych funkcjach premium. Może być to dodatkowe wyposażenie, które ułatwi rozgrywkę lub żetony przyśpieszające tempo gry.

Z samego założenia gry freemium nie są takie złe. Niestety bardzo często wielu programistów nadużywa tego rozwiązania i sprawia, że z biegiem czasu rozgrywka bez dodatkowych płatnych ulepszeń staje się niemożliwa. Okazuje się, że dochodzimy do momentu, gdy nasza gra staje w miejscu i aby przejść dalej musimy kupić nową lepsza broń, dodatkowe budynki czy inne usprawnienie, które pozwoli nam cieszyć się grą. Płać albo płacz - to niezbyt miłe rozwiązanie dla gracza. Często okazuje się, że nawet gry zapłacimy raz za funkcję premium z czasem znowu zostaniemy postawieni pod ścianą. Ponownie będziemy musieli podjąć podobną decyzję.

Osobiście preferuję rozwiązania, w których programista jasno definiuje swoje oczekiwania finansowe. Gra jest darmowa, lub kosztuje tyle a tyle, do tego abonament miesięczny to kolejne kilka złotych. Wtedy na początku wiem w co wchodzę i nie zostanę niespodziewanie postawiony pod ścianą.

Takie praktyki jeszcze bardziej bolą przy formacie “paid-and-premium”. Płacimy za grę, a po czasie okazuje się, że stajemy pod taką samą ścianą jak w źle wykorzystanym formacie freemium. Dodatkowym problemem jest spamowanie powiadomieniami, które nie zawsze można wyłączyć. Czy deweloper myśli, że gdy co 5 minut mój smartfon wyświetli komunikat, że mogę już zebrać kasę z mojego wesołego miasteczka to ja zapłacę realne pieniądze za to, żeby jeszcze przyspieszyć ten proces? No nie bardzo. Prędzej poszukam funkcji pozwalającej na wyłączenie powiadomienia, a gdy jej nie znajdę to usunę grę. Obawiam się, że taki ruch wykona więcej świadomych graczy, którzy mają pieniądze i chętnie je wydadzą na konkretne korzyści, ale nie dadzą się przy tym robić w konia.

REKLAMA

Oczywiście rozumiem, że deweloper musi zarobić. Ale tryb freemium nie powinien nosić znamion wyłudzenia pieniędzy. Bo często wygląda to jak dresiarz w parku, który wyskakuje zza krzaka staje na całej szerokości uliczki i mówi: “dawaj kasę frajerze, albo będzie buba”. Mamy dwa wyjścia. Dać mu na sześciopak browara i iść dalej, albo uciekać w stronę, z której przyszliśmy. Wtedy możemy już zapomnieć o tym parku i starać się przejść innym parkiem. Jeżeli jednak inny park będzie również w formacie freemium, może się okazać, że kolejny programista będzie chciał nas wydymać. I co wtedy? Zapewne na dobre zrazimy się do formatu freemium.

Jeszcze raz powtórzę. To nie freemium jest złe. Tylko wielu programistów nie potrafi z niego korzystać. Gra freemium powinna być ciekawa i wciągająca, a płatne funkcje premium powinniśmy sami kupować. Z własnej woli. A nie jako warunek dopuszczający nas do dalszej rozgrywki.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA