Kończy się era dotyku, czas na kolejny przełom
Na swojej słynnej liście największych innowacji 2012 r., magazyn "Time" umieścił Google Glass. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że produkt ten ma być globalnie dostępny dopiero w 2014 r. Niewykluczone także, że wcale nie będzie to pierwszy tego typu produkt na rynku, ponieważ nad swoimi wersjami inteligentnej płytki przystawianej do oka człowieka pracują inni, na czele z Sony. Gest "Time'a" pokazuje jednak, jaką wielką wagę przykłada dziś świat do technologicznych innowacji.
Może to mylne wrażenie (choć na poparcie tezy powiem, że technologie obserwuję uważnie znacznie dłużej niż go opisuję) ale wydaje mi się, że po 2007 r. świat technologii po prostu oszalał. Tempo z jakim rozwijają się technologie mobilne, a wraz z nimi urządzenia (smartfony, tablety, hybrydy PC), mobilny internet (web, aplikacje, html5, media społecznościowe, chmura) a także infrastruktura (produkty i usługi operatorów komórkowych) to coś, czego nie byliśmy świadkami nie tylko przez całe lata 90, ale także na początku XXI w. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, po debiucie pierwszego iPhone'a świat odkrył zupełnie nowe pokłady innowacyjności i pędzi jak szalony co chwila wypluwając kolejne rewolucje.
To szalone tempo nie może jednak trwać wiecznie, a już na pewno w oparciu o rozwiązania, które swoją genezę mają właśnie w 2007 r. Przed pierwszym iPhone'em niewiele było urządzeń komputerowych, które sterowane byłyby dotykiem i multi-dotykiem. Były nieśmiałe próby już w latach 90, fińska Nokia ponoć miała gotowy projekt telefonu sterowanego dotykiem 7 lat przed debiutem smartfonu Apple'a, ale nie można zaprzeczyć, że prawdziwy wysyp ekranów sterowanych palcami nastąpił po debiucie pierwszego iPhone'a.
Dziś, pod koniec 2012 r., rewolucja zapoczątkowana na ekranach małego smartfonu w symboliczny sposób w pełni się dokonuje - oto bowiem rynek zaczynają zalewać komputery klasy PC z dotykowym ekranem. Jeszcze musimy poczekać na to, który z kilku formatów dotykowego PC się przyjmie - czy tablet typu Surface Pro, czy hybryda z klawiaturą i odczepianym ekranem, czy też quasi-notebook, który akceptuje trzy typy zarządzania interfejsem: klawiatura, gładzik/myszka oraz dotyk, ale cokolwiek to będzie jedno jest pewne - dotyk opanował ostatnią kategorię urządzeń komputerowych.
Smartfon, tablet, e-czytnik, odtwarzacz multimedialny, telewizor, w końcu komputer osobisty - wszystkie konsumenckie urządzenia komputerowe sterowane są dotykiem. Czy to jednak koniec rewolucji? Nie - to wstęp do kolejnej. Jeszcze chwilę pobawimy się wspólnie z producentami w grę na gigaherce i kolejne gigabajty pamięci RAM w urządzeniach przenośnych. Pewnie za moment - już media spekulują o tym w kontekście Apple'a - nastąpi unifikacja infrastruktury procesorów we wszystkich urządzeniach komputerowych (oczywiście w kierunku mobile do pc), ale kolejnych przełomów w typie technologii opartej na dotyku na miarę nowego iPhone'a już nie będzie. Od dłuższego czasu widać także, że szerszym polem do walki pomiędzy producentami są ekosystemy usług na czele z mobilnym systemem operacyjnym. Sprzętowych różnic pomiędzy topowymi modelami poszczególnych producentów już praktycznie nie ma - większość smartfonów, tabletów i hybryd PC działa dziś równie dobrze. Czas na kolejną rewolucję.
Podczas niedawnej wizyty w Nokia House w Helsinkach, wraz z kilkoma innymi dziennikarzami z Europy miałem przyjemność uczestniczyć w panelu dyskusyjnym z głównym projektantem Nokii (takim fińskim Jonathanem Ive'em), Marko Ahtisaarim. Na wszystkie pytania Marko odpowiadał długimi wypowiedziami pełnymi różnych anegdot, odniesień do filozofii, sztuki i kultury, poza jednym zadanym… przeze mnie. Na moje pytanie: czy zgadza się z tym, że kolejna rewolucja na rynku technologii komputerowych będzie związana z tym, że staną się one częścią naszej garderoby, odpowiedział krótko: Yes. Na moje drugie pytanie, czy Nokia pracuje już nad takimi rozwiązaniami Marko nie odpowiedział już wcale.
Nie trzeba być wytrawnym obserwatorem technologii, by nie czuć wielkiego potencjału w koncepcie okularów Google'a, i nie chodzi li tylko o ten konkretny produkt. Idea unifikacji technologii komputerowych z ciałem człowieka, czy jego ubiorem niesie bowiem wizje rodem ze świata science-fiction i słynnych futurologicznych filmów, typu "Raport mniejszości" Stevena Spielberga. Potencjał takich technologii wydaje się gigantyczny na wielu różnych płaszczyznach, ale na dwóch najbardziej:
- stanowiłoby to naturalne rozwinięcie funkcjonalne dzisiaj funkcjonujących technologii: sterowania głosem (Siri), czy głosowego wyszukiwania kontekstowego (Google Knowledge Graph), które są dziś w początkowej fazie rozwoju, ale ich naturalnym miejscem jest środowisko hands-free; geolokalizacji powiązanej z AR (augmented reality; poszerzona rzeczywistość), dla których również urządzenia komputerowe sterowane dotykiem nie są najbardziej naturalnym środowiskiem; jak również mobilnego i społecznościowego internetu;
- urządzenia komputerowe zintegrowane z ciałem i ubiorem człowieka uwalniałyby… nasze ręce, a to kompletnie zmieniłoby status komputerów. Już nie byłyby to urządzenia, które jeśli chcemy użyć to musimy dotykać rękoma, przez co tracimy możliwość używania ich (rąk) do innych czynności w tym czasie. Byłyby to urządzenia, które są dla nas dostępne stale i wszędzie, bez konieczności używania rąk, a to gigantyczna zmiana niosąca wręcz niewyobrażalny potencjał.
To właśnie dlatego "Time" zaliczył Google Glasses do największych innowacji 2012 r. To pierwszy prototyp urządzenia komputerowego kompletnie nowego typu, który uwolni nas od interfejsu dotykowego, niosąc jednocześnie obietnicę przełomu na miarę iPhone'a w 2007 r. Może to wcale nie będą okulary Google'a, może to będzie inteligentny tatuaż od Nokii, czy soczewka do oka z chipem, ale wizja, którą w 2012 r. przedstawił Google jest wizją kolejnego wielkiego przełomu technologicznego.