Im większy fanpage, tym mniejszy zasięg, czyli co daje Facebookowi majstrowanie przy edgeranku
Sporo się ostatnio komentuje zmiany w algorytmie edgerank Facebooka, który decyduje o tym do jak wielu z obserwujących/subskrybujących trafi opublikowana w serwisie informacja. Komentarze są utrzymane głównie w negatywnym tonie - że niedobry Facebook, bo każdemu zmniejsza zasięgi. Otóż okazuje się, że nie każdemu. Zmniejsza głównie dużym i zdaje się, że robi to z premedytacją. By zarobić.
Jeden z zyliona nowych startupów zajmujących się "analityką na fejsie" - PageLever, przeprowadził ciekawy eksperyment. Zbadał wszystkie wpisy na ponad 10 tys. fanpage'ach Facebooka, które śledzi łącznie ponad miliard fanów pod kątem ich zasięgu pomiędzy sierpniem a wrześniem 2012 r.. Wyniki wyszły dość jednoznaczne - im większy fanpage, tym mniejszy zasięg.
Przeciętna informacja puszczona na fanpage'u z ponad 1 milionem fanów trafiała do zaledwie 6%. Na fanpage'ach z liczbą fanów pomiędzy 1 a 10 tysiącami, przeciętny wpis docierał do 19% z nich. Trend jest jednoznaczny, bo strony ze 100 tys. fanów docierały do 13% z nich, pomiędzy 100 a 500 tys. do 12%, a pomiędzy 500 tys. a 1 milionem fanów do 10%. Czyli - powtórzmy - im więcej fanów na twoim fanpage'u, tym mniejszy... edgerank.
Sprawdziłem statystyki fanpage'a Spider's Web, który właśnie przekroczył 10 tys. fanów. My z przeciętnym wpisem na ścianie naszego fanpage'a trafiamy aktualnie do ok 3,5 tys. osób, więc wychodzi na to, że cieszymy się znacznie wyższymi procentami, niż w badaniach PageLevera, mimo tego, że jako fanpage serwisu bądź co bądź informacyjnego dziennie serwujemy kilkanaście, a czasami nawet ponad 20 wpisów, co z założenia nie sprzyja budowaniu dużych zasięgów na Facebooku.
Wróćmy jednak do wyników PageLevera. Wszystko wskazuje na to, że to celowe działanie Facebooka. Im większy fanpage, tym większy potencjał marketingowy wyczuwają jego właściciele. A im większy potencjał marketingowy, tym większa szansa na to, że to właśnie w ten kanał reklamowy marketerzy będą inwestować. Skoro nie widzą dobrych rezultatów z darmowych działań, to zapłacą.
I chyba zapłacili i wydaje się, że taka strategia Facebooka zaczyna działać - w ostatnim czasie, czyli od momentu, gdy Facebook zaczął majstrować przy edgeranku, udało się firmie zahamować spadki wzrostu przychodów. Po czterech kwartałach malejącej dynamiki wzrostu przychodów, w kwartale na koniec września 2012 r. udało się Facebookowi utrzymać tę samą dynamikę wzrostu (32%), co kwartał wstecz. To oznacza, że przychody z reklam są na fali wznoszącej.
Malejąca dynamika wzrostów przychodów była odbierana jako główny przyczynek do spadku wartości akcji Facebooka na giełdzie. Od dołka na poziomie 17,73 dol. za akcję Facebooka na początku września wycena firmy Zuckerberga wzrosła do ponad 24 dol. w dniu wczorajszym. Zdaje się więc, że zmiany w edgeranku wychodzą Facebookowi na dobre.