Czy jest sens produkować iPoda Nano?
Ostatnia konferencja Apple z całą pewnością była jednym z najważniejszych wydarzeń na rynku IT bieżącego roku. Zaprezentowano tam solidnego iPhone’a 5, zupełnie nowego i trochę zbyt drogiego iPoda touch oraz iPoda nano, który moim zdaniem nie powinien się pojawić w sprzedaży. Apple tworzy tę serię niejako na siłę i wydaje się nie mieć do końca sprecyzowanego pomysłu na nią. A może wręcz ma zbyt dużo pomysłów? Zresztą na jedno wychodzi.
Gdy przeciętny zjadacz jabłek chleba mówi "Apple", z całą pewnością widzi iPhone’a, iPada, iPoda Classic lub MacBooka. Urządzenia te cechuje wyjątkowo prosty i konsekwentny wygląd, który podoba się niemal każdemu. Nawet najwięksi przeciwnicy sprzętu z logiem nadgryzionego jabłka muszą przyznać, że jest ładny, bo... po prostu jest. Minimalizm jest teraz w modzie, a firma z Cupertino potrafi nawet nie tyle podążać za nią, co ją kreować. Oprócz tego Apple cechuje się idealnym portfolio - małym, przejrzystym, z produktami, które nie odbierają sobie wzajemnie nabywców. Jednak każda, nawet najlepsza reguła ma wyjątek, który musi ją potwierdzać. W przypadku Apple jest to iPod nano. Patrząc na tę rodzinę produktów bardzo łatwo dojść do wniosku, że firma z Cupertino nie wie co z nią zrobić - lepszego iPoda shuffle czy upośledzonego iPoda touch. W zeszłym roku Steve Jobs wybrał pierwszą opcję, teraz Tim Cook zdecydował się na drugą. Która jest lepsza? To oczywiście kwestia gustu. Ostatnia generacja nano - według mnie - prezentuje się co najwyżej średnio.
Do iPoda mini oraz pierwszych pięciu generacji iPoda nano nie mogę się przyczepić. Przez wiele lat na rynku królował iPod Classic, a iPod mini/Nano był przeznaczony dla osób, które szukały jego mniejszej wersji. Z kolei zeszłoroczny iPod nano (6 generacja) okazał się świetnym sprzętem, który ze względu na duże możliwości oraz kompaktowe wymiary okazał się świetnym towarzyszem każdego sportowca oraz osób, które chciały mieć iPoda shuffle z wyświetlaczem. Sprzęt był niemal perfekcyjny i był wymarzonym prezentem uczniów, którzy szybko odkryli, że gdy zamocują go na ręce jak zegarek i wgrają wygaszacz ekranu imitujący tenże, nowy iPod stanie się wymarzonym sprzętem do ściągania. Oczywiście tylko w sytuacji, gdy pilnują ich wiekowi nauczyciele. Dwudziestoparolatkowie są znacznie lepiej zaznajomieni z nowoczesnymi gadżetami.
Dla kogo jest z kolei przeznaczony nowy iPod nano? Nie wiem - na pierwszy rzut oka jest za drogi na zwykły odtwarzacz muzyki, za duży, by polubiły go osoby zakochane w poprzednim nano i zbyt ograniczony, by mógł być tańszą namiastką iPoda touch, zwłaszcza że jest niewiele tańszy od jego zeszłorocznej wersji, nadal dostępnej w sklepach (729 zł vs 899 zł). 170 zł to moim zdaniem zbyt mała różnica, by zrezygnować z ogromu możliwości starszego iPoda touch. Wszystko jednak zweryfikuje rynek, a co za tym idzie, nabywcy.