REKLAMA

Twitter nie lubi, gdy obraża się jego partnera

31.07.2012 16.10
Twitter a cenzura - czy portal nie posunął się za daleko?
REKLAMA
REKLAMA

Dbanie o dobre imię partnera może naruszyć twoje własne. Boleśnie przekonał się o tym Twitter, idąc na rękę swojemu partnerowi i blokując konto znanemu dziennikarzowi.

Twitter współpracuje z NBC Olympics, dzięki czemu ma być najlepszym źródłem informacji na temat tegorocznej letniej Olimpiady. Partnera, co zrozumiałe, trzeba wspierać i szanować. Czasem jednak może to się odbyć własnym kosztem. Najpopularniejszy mikroblog świata został wręcz zalany ostrą krytyką dotyczącą „cenzury”. O co poszło?

Twitter zablokował konto brytyjskiego dziennikarza Guy’a Adamsa. Po tym, jak ów dziennikarz opublikował służbowy adres Gary’ego Zenkela, szefa NBC Olympics, krytykując relacje z Olimpiady, jakie przygotowała jego stacja. Zdaniem NBC, doszło do naruszenia prywatności, a Twitter uznał zgłoszenie za zasadne.

Problem w tym, że adres służbowy Zenkela jest do znalezienia w Sieci. Jest on ogólnodostępny, jak to adres służbowy. Adams nie opublikował więc prywatnych danych Zenkela. Może nie zachował się w sposób najbardziej kulturalny, ale nie uważam, by doszło tu do jakiegokolwiek naruszenia.

Są dwie możliwości. Albo Twitter popełnił błąd w ocenie, albo przymknął oko, nagiął zasady, z uwagi na to, że współpraca z NBC jest dla niego (jak zgaduję, nie znam warunków umowy) bardzo lukratywna.

Twitter od dawna jest ceniony za wolność w ekspresji. Rzecz jasna, nie jest to 4chan. Nie znajdziemy tam warezów, dziecięcej pornografii i tak dalej. Można jednak go szeroko wykorzystywać do ekspresji swoich poglądów. Twitter cieszy się bardzo dużym zaufaniem swoich użytkowników, które, po rozdmuchaniu całej sytuacji, może znacząco zmaleć. Widać już tego pierwsze efekty, analizując hashtag #twitterfail.

Zdaniem NBC i Twittera adres mailowy Zenkela nie można traktować jako publiczne dane i nie ma to nic wspólnego z wypowiedzią Adamsa, w której krytykuje stację za przesuwanie relacji z Olimpiady w czasie, by móc ją nadać w bardziej atrakcyjnym czasie antenowym. Transmisja na żywo dostępna jest wyłącznie online.

Adams twierdzi, że Twitter nie skontaktował się z nim z prośbą o usunięcie tweeta. Twierdzi, że założy na portalu nowe konto. Nie uważa też, by zrobił cokolwiek złego. Uważa natomiast, że bezkrytyczne przyjmowanie każdej skargi jest „niebezpieczne”. Zauważa też, że konta, które retweetowały jego wpis nie zostały zablokowane, mimo iż dokonały tego samego „naruszenia”.

To ostatnie jest szczególnie niekorzystne w moich oczach dla Twittera. Powiedzmy, że jestem w błędzie i że tego typu „wykroczenia”, jak publikowanie publicznych maili, jest zabronione. To Twitter, to jego serwery, on ustala zasady. Ale jeżeli serio chce chronić prywatność, powinien usunąć wszystkie wpisy (niekoniecznie konta). Tymczasem adres mailowy Zenkela jest dalej do znalezienia na Twitterze, a blokada konta Adamsa nie rozwiązała problemu.

Ale partnerów traktuje się inaczej, prawda?

Wpis powstał na podstawie relacji na portalach Bloomberg, CNN i Philadelphia Daily News

Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA