REKLAMA

Electronic Arts widzi przyszłość rynku gier w PC-tach i darmowych grach

25.07.2012 10.33
EA 2
REKLAMA
REKLAMA

Od wielu lat użytkownicy komputerów osobistych i konsol do gier zmagają się ze sobą. Na korzyść graczy konsolowych od dawna przemawiała lepsza sprzedaż gier na te platformy. Okazuje się jednak, że rynek komputerów jest bardziej perspektywiczny. Tak przynajmniej uważa John Riccitiello, szef koncernu Electronic Arts. Wypowiedź ta była częścią większego wywiadu przeprowadzonego przez telewizję CNBC. Rozmówcy dyskutowali głównie na temat wyjątkowo niskiej ceny akcji amerykańskiej firmy i jej strategii na najbliższy okres.

Szef Electronic Arts jest zdania, że kiepskie wyniki wynikają z braku klarownej drogi, którą podąży branża. Wszystko to jest przyczyną braku jakichkolwiek oficjalnych informacji na temat konsol nowej generacji, które miałyby zastąpić Xboksa 360 oraz Playstation 3. Równie duży wpływ ma nagły wzrost znaczenia mobilnych platform growych.

John Riccitiello sądzi też, że wyniki sprzedaży gier publikowane przez grupę NPD nie oddają realiów. Otóż nie uwzględniają one w sposób wystarczający gier sprzedawanych w formacie Free-to-play oraz związanego z nimi systemu mikropłatności.  Electronic Arts w tym upatruje przyczynę bardzo dużej dynamiki rozwoju rynku gier na komputery osobiste. Chwali się też, że taki system płatności nie oznacza darmowego udostępniania gry, gdyż w trakcie rozgrywki użytkownicy chętnie wydają w swoim tytule od 10 do 30 dolarów miesięcznie.  W takich płatnościach John Riccitiello widzi plan ratunkowy dla Star Wars: The Old Republic, flagowej gry MMO swojej firmy, która nie wzięła rynku szturmem.

Jaki jest plan EA na przyszłość? Dalszy rozwój Origin czyli swojej platformy dystrybucji cyfrowej oraz zwiększenie liczby tytułów napisanych z myślą o platformach mobilnych oraz sieciach społecznościowych. Dowodem tego jest zakup studia PopCap Games oraz Playfish za ponad miliard dolarów. Firmy te stworzyły takie hity jak Bejeweled oraz Sim City Social.

Moim zdaniem strategia Electronic Arts ma sens. Nie można jednak łączyć Free-to-Play z komputerami osobistymi. W przyszłości wiele gier w tym systemie zapewne będzie wychodzić także na konsole do gier. A biorąc pod uwagę fakt, że obecnie niemal każde nowe urządzenie multimedialne musi mieć przeglądarkę internetową i być podłączone do światowej sieci, widać, że podział na platformy niebawem może być bardzo płynny lub w ogóle nie istnieć. Z niecierpliwością czekam też na więcej gier sprzedawanych w systemie Free-to-Play. Gdy byłem dzieckiem zdarzało mi się uruchamiać pirackie gry, by sprawdzać, która jest warta pieniędzy moich rodziców. Znam wiele osób, nawet dobrze zarabiających, które robią tak do dzisiaj. Model Free-to-play stanowi doskonałe rozwinięcie idei wersji demo i sprawia, że możemy przejść grę lub jej część w sposób trudniejszy i bardziej frustrujący lub też piąć się w rankingu graczy dzięki niewielkim wpłatom pieniężnym.  Nie zmusza nas też do natychmiastowego wydania 100-200-250 zł na grę. Możemy kupić tyle dodatków, ile potrzebujemy bądź tyle, na ile nas  stać. Stanowi też świetną alternatywę dla graczy bez swoich zarobków, czyli dzieci i nastolatków. Mogą oni grać w gorszych warunkach, bez opłat, ale dzięki modzie, przywiązaniu do marki i zobaczeniu na własne oczy efektów płatnych dodatków, wyposażenia lub ekskluzywnych pakietów, będą oni chcieli wydawać pieniądze na swój ulubiony tytuł w przyszłości.

Oto pełna treść wywiadu.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA