REKLAMA

Gaminator.tv - taki Filmweb, tylko o grach

24.05.2012 18.18
Gaminator.tv – taki Filmweb, tylko o grach
REKLAMA
REKLAMA

Jestem wielkim fanem Filmwebu, o którym niebawem pisać będę w „legendach polskiego internetu”, dlatego z wielkim zainteresowaniem przyjąłem informacje o narodzinach serwisu Gaminator. A nawet z jeszcze większym, ponieważ był to kolejny portal, którego początki obserwowałem z bardzo bliska, była to zresztą moja pierwsza poważna (czyli nie za breloczki) „praca” w branży gier. 

Za Gaminatorem stali poważni ludzie. Była to grupa skupiająca między innymi agencję reklamową Artegence, wydawcę Filmwebu – Omnigence czy twórców mobilnych apliacji MEE, firmy żyjące ze sobą w niezłej komitywie przy ulicy Bukowińskiej w Warszawie. Nie był to pierwszy serwis, którego start obserwowałem z tak bliska, ale zdecydowanie najlepiej rokujący. Na dodatek oryginalna formuła sprawiła, że powiedziałem sobie w sercu „jeśli ten serwis nie dorówna Gry-OnLine, to nikt już tego nie zrobi„.

To był rok 2007, więc jako tako liczył się jeszcze serwis o grach Wirtualnej Polski, karty jednak rozdawały Gry-OnLine, które bez wsparcia żadnego dużego portalu radziły sobie coraz lepiej, a i tak najlepsze lata miały dopiero nadejść. Serwis żywcem miał czerpać z modelu filmwebowego – była redakcja, która pisze swoje recenzje, tworzy materiały, etc., o sile serwisu stanowić mieli jednak przede wszystkim czytelnicy dodający własne opisy gier, screeny, recenzje, prowadząc blogi czy budując obszerną bazę bohaterów poszczególnych produkcji. W ten sposób możliwie szybko i tanio mogła powstać nie tylko największa encyklopedia gier, ale i wszystkiego, co jest z nimi związane.

Pomysłodawcy serwisu mieli kilka asów w rękawie. Dzięki MEE doskonale rozumieli między innymi rynek mobilny, w związku z czym ogromny nacisk kładli na gry komórkowe – a było to w czasach kiedy dotykowe wyświetlacze były głównie elementami futurystycznych filmów i kilku szalonych planów Steve’a Jobsa i większość z gier pisano w pospolitej Javie. Drugim istotnym elementem miał być spory nacisk na materiały video. O ile komórki chyba jednak nie okazały się hitem, tak Gaminator swoje pierwsze materiały filmowe zaczął kręcić w czasach, kiedy Gry-OnLine niemal nie dostrzegało potrzeby tworzenia ruchomej treści.  Dziś jest to fundamentem Gaminatora, który nawet zmienił domenę z .pl na .tv.

Kiedy zobaczyłem Gaminatora po raz pierwszy – a miało to miejsce kilkanaście tygodni przed oficjalną premierą – pomyślałem sobie „o rany, ale brzydkie!”. W tej kwestii nic się nie zmieniło, Gaminator po pięciu latach nadal kompletnie od strony wizualnej mi się nie podoba. W 2010 roku nowa spółka zarządzająca serwisem ogłosiła wprawdzie przetarg na nową szatę graficzną, ale wygląda na to, że nic w tej kwestii się nie zmieniło.

Z bólem przyznaję, że Gaminator nie rozwinął się do końca tak, jak się spodziewałem. Choć miał niewielkie wsparcie ze strony Filmwebu, zdecydowanie odgrywa mniejszą rolę niż najbardziej opiniotwórcze dziś GOL i Polygamia. O ile na stronie udziela się niewielka, lecz zgrana społeczność, oglądalność serwisu raczej nie jest zbyt duża. Sugeruje to też zresztą stosunkowo niewielka baza wiernych facebookowych fanów – niejeden gorszy i mniej profesjonalny serwis jednoosobowy potrafi zebrać ich znacznie więcej.

Piszę o tym wszystkim, bo choć w Gaminatorze byłem bardzo krótko i nie czuję się szczególnie emocjonalnie związany z tym projektem, wciąż bardzo mu kibicuję. Uważam, że podobnie jak Filmweb stanowi absolutnie najlepszy możliwy model serwisu filmowego, tak internetowa prasa o grach powinna być właśnie takim Gaminatorem – wielką encyklopedią danych, wspieraną przez internetowe społeczności. Nie rozumiem, nie potrafię odpowiedzieć czy redakcja popełniła jakieś błędy czy też gracze są zdecydowanie mniej płodni i kreatywni, niż kinomaniacy, ale trzeba o Gaminatorze mówić, bo to powoli już chyba ostatni dzwonek na przebudzenie i sukces.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA