REKLAMA

Sparrow na iPhone'a już jest. Na razie posiada dyskwalifikujące wady

15.03.2012 10.02
Sparrow na iPhone’a już jest. Na razie posiada dyskwalifikujące wady
REKLAMA
REKLAMA

Właśnie światło dzienne ujrzał jeden z najatrakcyjniejszych nowych klientów pocztowych w wersji na iPhone’a. Mowa oczywiście o programie Sparrow, który w wersji dla komputerów Mac robi olbrzymią furorę. Zarówno wersja dla Mac, jak i iPhone’a, swoim wyglądem przypominają oficjalnego klienta Twittera. Dzięki gestom i przyjaznemu interfejsowi aplikacja ma sprawiać radość i dawać wygodę podczas użytkowania. W rzeczywistości jest trochę inaczej.

Muszę się przyznać, że design oficjalnych aplikacji Twittera, czy Reedera na Maku robi na mnie ogromne wrażenie. Korzystanie z tych aplikacji jest nad wyraz wygodne. Zwłaszcza Reeder zwiększa moją produktywność. Mimo to, nigdy nie sięgnąłem po pełną wersję Sparrow dla Mac. Po pierwsze jestem bardzo zadowolony z oficjalnego klienta Mail.app, szczególnie kiedy w OS X Lion otrzymał on oficjalny trzy kolumnowy widok. Wydanie 8 euro na aplikację duplikującą świetną aplikacje wydaje mi się mało sensowne. Na szczęście wersja na iPhone jest trochę tańsza – nabędziemy ją już za 2,39 euro.

 

Sparrow na iPhone’a może zachwycać wyglądem, szerokimi możliwościami, a w szczególności ergonomią używania. Wszystko zrobimy tutaj za pomocą kilku tapnięć, czy przesunięć. Znacznie łatwiej niż w fabrycznej aplikacji Mail na iPhonie oznaczymy danego e-maila etykietą, czy nadamy mu gwiazdkę znaną z Gmaila. Bardzo przyjemnie wygląda cała korespondencja e-mail w momencie, gdy podłączymy aplikację do Facebooka i zgra ona z niego zdjęcia naszych kontaktów. Narożniki z zaznaczeniem odpowiedniej etykiety również wyglądają świetnie.

 

Są jednak elementy aplikacji, które na dziś dyskwalifikują Sparrow. Przede  wszystkim to brak pusha. Bez tego użytkowanie e-maila jest bezsensu. Można oczywiście posiłkować się powiadomieniami z Mail.app i otwierać Sparrow, ale gdy używamy systemowego elementu ‚centrum powiadomień’, to mija się to z celem. Druga wada dotyczy zapewne mnie i kilkunastu tysięcy innych potencjalnych użytkowników. O ile aplikacja nie ma problemów z synchronizacją konta Gmail i zapewne wszystkich innych IMAPowskich kont od znanych serwisów, to mojego głównego konta we własnej domenie już nie rozpoznała mimo wielu starań. Brakuje także widoku poziomego podczas pisania wiadomości.

 

 

Poza tym program zdaje się być mocno przerośnięty. Z jednej strony mamy wiele opcji i z jednego ekranu możemy zrobić naprawdę dużo – możemy się przemieszczać pomiędzy konwersacjami, folderami, czy kolejnymi e-mailami. Nie będzie to jednak aplikacja dobra dla przeciętnego użytkownika. To aplikacja, z której będą zadowoleni bardzo aktywni użytkownicy nauczeni korzystania z wszystkich dobrodziejstw Gmaila. Z całą pewnością jednak jest to aplikacja znacznie lepsza niż oficjalny klient Gmaila dla iOS, który nawet trochę przypomina Sparrow i Twittera, ale przy obu aplikacjach wypada dość blado.

 

Wygląda też na to, że twórcy Sparrow zamierzają mocno nadszarpnąć portfele swoich fanów. Podobnie jak twórcy Reedera, prawdopodobnie nie wydadzą jednej uniwersalnej aplikacji na iOS  i aplikacja na iPada będzie droższa (o ile w ogóle się pojawi).

Podsumowując – Sparrow jest ciekawym klientem poczty na iPhone’a z bardzo rozbudowanym, ale ergonomicznym interfejsem. Jednak aktualnie brak powiadomień push w pełni go dyskwalifikuje, przynajmniej u osób, które sprawdzają pocztę kilka razy na godzinę. Jeśli jednak ani cena ani brak powiadomień Was nie zraża, możecie zakupić go już dziś i będziecie zadowoleni. Osobiście po pierwszych paru minutach w Sparrow w oficjalnej aplikacji pocztowej zabrakło mi gestu, który umożliwiłby powrót do folderów.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA