REKLAMA

Festiwal hipokryzji wokół plików cookie

22.02.2012 09.24
Festiwal hipokryzji wokół plików cookie
REKLAMA
REKLAMA

Kiedy w ubiegły piątek Wall Street Journal ujawnił, że użytkownicy mobilnego Safari mogą do woli blokować pliki cookie w przeglądarce, ale Google i tak te ustawienia obejdzie, wydawało się, że oto jesteśmy świadkami Pierwszej Poważnej Wtopy Google z Prywatnością. Kiedy zastępy PR-owców Google rzuciły się do odkręcania sytuacji, z pomocą przyszedł nieoceniony Microsoft, który skutecznie odwrócił uwagę od wielkiego G.

Jest takie obrazowe slangowe określenie, Shit Hits The Fan. Opisuje sytuację, która wymknęła się całkowicie spod kontroli i kłopoty, od których trzeba się trzymać jak najdalej. Fekalia wpadła w wentylator w ubiegły piątek, kiedy Wall Street Journal ujawnił, że Google omijało ustawienia prywatności w mobilnym Safari używanym w iPhone. Okazało się, że użytkownicy mogą do woli blokować cookie w swoich iUrządzeniach, ale Google i tak pozna szczegóły ich aktywności w sieci tak, jakby pliki cookie były instalowane.

Konkurenci Google w piątek wieczorem przybili piątki: mamy gratkę! Tak, wszystko wskazywało na to, że mamy do czynienia z pierwszym poważnym naruszeniem prywatności przez Google. Firmie nigdy wcześniej firmie nie wyciekły ważne dane. Brak uchybień na polu prywatności zawsze był argumentem, który na koniec dnia zamykał usta wielu krytykom giganta.

I kiedy wydawało się, że wizerunek Larry’ego Page i Sergeya Brina w ciągu kilku dni zmieni się z „ci szurnięci matematycy od wyszukiwarki” na „ty cholerny podglądaczu”, z pomocą przyszedł nieoceniony Microsoft. Producent Windows obserwując jak Shit Hits The Fan nie tylko nie usunął się na bok, poza pole rażenia, ale z radością wszedł w zasięg czegoś brzydkiego lecącego z wentylatora.

W czasie weekendu bohaterska drużyna odpowiedzialna w Microsofcie za Internet Explorera szlifowała blogposta. Być może zbyt wiele czasu pochłonęło wygładzanie rogów, o które można by było zaczepić pozew sądowy, bo pomysł był fatalny od samego początku. Otóż w poniedziałek Microsoft ujawnił, że Google nie tylko obchodzi ustawienia cookies w mobilnym Safari, ale także w jego Internet Explorerze. Skandal, dramat, komisje śledcze! Rzecz w tym, że Microsoft toleruje takie same praktyki w wykonaniu innych firm, w tym Facebooka (w którym jest sporym inwestorem). Co najśmieszniejsze, wszystko jest zupełnie jawne. Facebook na swoich stronach pomocy technicznej tłumaczy, jak (dokładnie tak, jak Google) obchodzi mechanizm P3P zawarty w Internet Explorer. Jak tłumaczy Facebook, mechanizm ten jest przestarzały.

Tu należy się kilka słów wyjaśnienia o P3P. To mechanizm, dzięki któremu Internet Explorer dogaduje się z witryną WWW. Strona przekazuje przeglądarce dokładne informacje o tym, jak działają pliki cookie, które chce ona zainstalować, a przeglądarka decyduje, czy je zablokować, czy nie, w zależności od preferencji użytkownika. Problem w tym, że standard ten pochodzi z 2002 r. i nie jest zbyt chętnie implementowany na stronach www. Jak pokazał raport Carnegie Mellon z 2010 r. (na który powołuje się Google) używa jej tylko ok. jedna trzecia witryn.

Podsumowując. Stojący sobie z boku Microsoft zamiast obserwować kłopoty, w jakie wpadł jego największy konkurent, wszedł w sam środek wizerunkowego kryzysu, skupił uwagę na sobie i własnych podwójnych standardach i przy okazji pochwalił się przestarzałą technologią, której niewielu chce używać. Wydaje się, że lepsze rezultaty osiągnięto by, gdyby w tej sytuacji w Microsofcie decyzje podejmowano na podstawie rzutów kostką wykonywanych przez małpę.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA