Google ma plan przejęcia kontroli totalnej nad użytkownikiem. Już widać w jaki sposób
Google jest genialny. Tak, jest, bo od mniej więcej pół roku rysuje przed nami plan, który teraz powinni rozszyfrować nawet największe niedowiarki. Konto Google nabrało ogromnego znaczenia i stało się kluczem do sukcesu, który wydaje się już nieunikniony. To konto w połączeniu z Androidem i wieloma coraz bardziej dopracowanymi usługami tworzy coraz mocniejszy ekosystem. A Google zaczyna bez ogródek łączyć usługi i tam, gdzie tylko może. W końcu nikt nie ma takiego bogatego i pełnego portfolio.
Android 4.0 wprowadza zmiany przy pierwszej konfiguracji urządzenia. Oprócz zalogowania się do konta Google użytkownik zostanie też poproszony o wprowadzenie danych karty kredytowej do Google Wallet (czyli nowej wersji Checkout). Poza tym wyświetli się też monit o możliwym zalogowaniu do Google+ - domyślnie konto już będzie utworzone, trzeba je tylko skonfigurować.
Google poinformował, że dziennie aktywowane jest 550 tysięcy urządzeń z Androidem. To ponad pół miliona użytkowników każdego dnia, z których zapewne duża część zaloguje się do na konto Google choćby po to, by mieć dostęp do poczty. A że przy okazji dowie się o możliwościach zakupu aplikacji i korzystania z Google+ to już tylko zysk dla Google’a.
Poza tym jednorazowe podanie danych karty kredytowej powoduje automatyczne uaktualnienie Gooogle Wallet, tak że można płacić nie tylko w Markecie, ale też w Chrome Web Store czy Google Music, a także na zewnętrznych stronach wykorzystujących ten sposób płatności (wbrew pozorom jest ich dosyć dużo - sama natykam się na nie coraz częściej i wygoda niewpisywania kolejny raz danych powoduje korzystanie z Google Checkout). Jednym prostym ruchem Google chce zyskać setki tysięcy nowych klientów i pokazać, że zakupy są proste, tak jak u konkurencji.
Prośba o zalogowanie się do Google+ to też zręczny ruch. Plus zyska promocję na każdym urządzeniu z Androidem 4.0, i nawet jeśli niewielka część użytkowników zdecyduje się na zalogowanie to dla Plusa oznacza oczywisty przyrost.
A Plusowi nie idzie wcale tak źle - ostatni tydzień był trzecim w krótkiej historii serwisu najlepszym tygodniem pod względem ruchu. Wygląda na to, że po pierwszych szalonych wzrostach i spadkach sytuacja powoli się stabilizuje. Zapowiada się, że za kilka miesięcy, gdy Android 4.0 wkroczy na masową skalę do urządzeń rynku konsumenckiego, ruch będzie coraz lepszy.
Google Music to też dodatkowy atut w rękach firmy, jednak ograniczony tylko do Stanów Zjednoczonych. Mimo to, to wciąż największy rynek zbytu muzyki w postaci cyfrowych plików, i na dodatek kraj, w którym iTunes ma ponad 80% udziałów. Obecność Music, nawet tak ograniczona, może sporo namieszać - prostota usługi i brak konieczności instalowania dodatkowego oprogramowania oraz oczywiste porównania do iTunes i iCloud w Stanach Zjednoczonych coraz częściej wskazują na Google Music jako na przyjaźniejszą usługę. Prosta obecność w Markecie, do którego podłączymy swoją kartę płatniczą może nieźle namieszać nie tylko iTunes, ale i Amazonowi. No i ponownie - nie dość, że konto Google łączy wszystko w ładną całość, to usługi przenikają się coraz mocniej. Z poziomu Google Music można podzielić się muzyką na Plusie i zachęcić znajomych bez konta do sprawdzenia... do którego trzeba stworzyć konto.
Ostatnio mamy okazję obserwować to wzajemne przenikanie się usług w coraz szybszym tempie. Przypomina się przy okazji post pracownika Google’a, który twierdził, że firma nie potrafi stworzyć platformy. Słowa te przestają mieć znaczenie, bo czym jest to wszystko? Jedną wielką platformą Google, w której znajdujemy coraz więcej niezbędnych do nowoczesnego funkcjonowania w sieci usług. Plan, który Google usiłuje zrealizować od kilku lat w końcu nabrał kolorów i tempa. I nie zdziwcie się, jeśli za jakiś czas zdacie sobie sprawę, że to właśnie Google pochłania większość Waszej aktywności w sieci. Bo wszystko zapowiada, ze tak właśnie będzie.