REKLAMA

Amazon sprzedaje tablet Kindle Fire jak operatorzy telefony

21.11.2011 11.33
Amazon sprzedaje tablet Kindle Fire jak operatorzy telefony
REKLAMA
REKLAMA

Gdy HP obniżał cenę tabletu TouchPad do zaledwie 99 dol. można było się dziwić, że firma chce go sprzedawać ze stratą. Gdy dziś wiadomo, że Amazon robi w zasadzie tak samo, dziwić się już nie należy – Jeff Bezos odda ci Kindle Fire jedynie za koszty jego komponentów (koszty wytworzenia biorąc na siebie…) po to, byś u niego kupował to, co na tablecie będziesz robił. 

201,70 dol. – tyle według iSupply kosztuje produkcja tabletu Kindle Fire, który Amazon sprzedaje za 199 dol. Jeśli odejmiemy od tego koszy samego wytworzenia (16,10 dol.), rzeczywisty koszt komponentów potrzebnych do złożenia tabletu firmy Amazon wyniesie 185,60 dol. – Jesteśmy przyzwyczajeni do działania na niskich marżach. Wyrośliśmy na tymmówi w wywiadzie dla magazynu „Wired” Jeff Bezos. To pierwszy tablet na rynku, który w zasadzie powiela model sprzedaży operatorskiej. Sukces lub porażka rynkowa tego produktu może na długo wyznaczyć model dystrybucji tabletów.

Analiza kosztu wytworzenia Kindle Fire przygotowana przez iSupply jest ciekawa z kilku względów. Po pierwsze pokazuje ciekawy przekrój tych, którzy na produkcji tabletu Amazon zarabiają. Najwięcej zarobii LG Display oraz pośrednio E Ink Holdings. LG dostarcza bowiem najdroższy jednostkowo komponent – dotykowy wyświetlacz (87 dol.), który opiera się na technologii FFS należącej do E Ink Holdings. Najwięcej komponentów składających się na Kindle Fire pochodzi jednak od Texas Instruments, który zapewnia podstawowe produkty technologiczne, tj. procesor (14,65 dol., ale również moduł zarządzania energią oraz kodeki audio. Z każdego Kindle Fire, Texas inkasuje 24 dol. (12,9% kosztu wytworzenia). Pamięć flash dostarczył z kolei Samsung, a pamięć RAM – Elipda. Łącznie to 22,10 dol., czyli 11,9% całości kosztu wytworzenia.

Amazon może oddawać klientom tablety w zasadzie po kosztach, ale nie jest to oczywiście działalność charytatywna. I patrząc na to, w jaki sposób Jeff Bezos budował aktualną potęgę e-commerce Amazonu można założyć, że wyznaczył sobie długi termin realizacji planów związanych z Kindle Fire. Amazon – mimo iż sukcesem w postaci liczby klientów był w zasadzie w momencie wprowadzenia usługi na rynek – rentowny stał się dopiero w szóstym roku działalności firmy, w trzy lata po debiucie giełdowym. Dziś o wyniki finansowe nie musi się zbytnio martwić. W zeszłym roku firma pokazała 1 mld dol. zysku (to dużo, ale i mało zarazem, patrząc na skale prawie 50 mld dol. przychodu).

I projekt „Kindle Fire” ma zapewne podobnie długi termin swojej zapadalności. Jeff Bezos jest pierwszym graczem, który przy wprowadzeniu na rynek tabletu decyduje się w zasadzie na model działania bliski operatorskiemu – sprzedać hardware za przysłowiową złotówkę (w przypadku tabletu będzie to koszt wytworzenia), ale zarabiać na ekosystemie usług związanych z hardware’em. Operatorzy wiążą swoich klientów najczęściej dwuletnimi kontraktami, które nie tylko finansują samo urządzenie, ale również przynoszą wartość dodaną. Amazon tymczasem oddaje tablet na własność za koszt wytworzenia, ale jego interfejs jest tak skonstruowany, że cokolwiek by na nim nie robić (no, może obok zwykłego web-surfingu za pomocą przeglądarki Silk), to trzeba skorzystać z rozlicznych sklepów firmy Amazon. Jeff Bezos ma także do zaoferowania użytkownikom Kindle Fire coś na wzór abonamentu – klienci, którzy zdecydują się na wykupienie opcji Amazon Prime za 79 dol. rocznie, uzyskują szereg dodatkowych przyjemnych dodatków.

To zupełnie inna postawa biznesowa związana z rynkiem tabletów. Nawet Apple, który także wiąże użytkowników iPada z rozlicznymi usługami oferowanymi wewnątrz urządzenia, zarabia przede wszystkim ma wysokiej marży na sprzedaży samego urządzenia. Inni producenci tabletów (głównie tych z Androidem), z powodu braku długoletnich kompetencji w oferowaniu dóbr cyfrowej rozrywki, chcą zarabiać w zasadzie wyłącznie na sprzedaży sprzętu. Jakby nie patrzeć, dotychczas ta strategia nie okazała się skuteczna (chociaż przykład szaleństwa zakupowego wokół obniżonej ceny za HP poddaje to w wątpliwość).

Kto wie, może to właśnie kierunek obrany przez Jeffa Bezosa przyjmie się na rynku. Aby to udowodnić Bezos ma dużo czasu.

* zdjęcie: EMMANUEL DUNAND/AFP/Getty Images

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA