REKLAMA

Indyjski tablet Aakash nie zmieni świata, ale może mu trochę pomóc

aaakash
Indyjski tablet Aakash nie zmieni świata, ale może mu trochę pomóc
REKLAMA

Aakash – prawdopodobnie najtańszy tablet na świecie, mający w wybranych przypadkach kosztować zaledwie 35$, jest coraz bliżej ostatecznego wprowadzenia do sprzedaży. Pierwsze redakcje zagranicznych portali otrzymują już możliwość weryfikacji jakiejkolwiek przydatności tego urządzenia. I wiele wskazuje na to, że pomimo swojej zaskakująco niskiej ceny, będzie on w stanie spełniać swoje podstawowe zadania. Pytanie jednak, czy faktycznie cokolwiek zmieni w świecie współczesnej technologii, jak dumnie zapowiadają jego twórcy?

REKLAMA

Przede wszystkim należy pamiętać o tym, że „głośne” 35$ jest w rzeczywistości ceną, za którą nikomu, z wyjątkiem indyjskiego rządu, który jest współautorem projektu, nie uda się kupić tego tabletu. Sam producent – DataWind, zapowiada, że w przypadku zwykłej sprzedaży detalicznej, cena będzie o wiele wyższa i najprawdopodobniej zbliży się do około 65-70$. Nie wiadomo nawet czy ten kanał dystrybucji zostanie w ogóle uruchomiony – w związku z niezbyt wysoką mocą produkcyjną i przewidywanymi wysokimi zamówieniami ze strony indyjskiego ministerstwa edukacji, może do tego nie dojść w najbliższym czasie lub nawet nigdy.

Prawdopodobnie nie będzie to jednak większym zmartwieniem dla jego twórców. Rynek indyjski – podstawowy cel i niepodważalny priorytet, charakteryzuje się gigantycznym potencjałem. Każdego roku na studia udaje się tam od 2,5 do nawet 3 mln osób, a ilość wszystkich uczniów, do których teoretycznie mogłoby trafić tytułowe urządzenie może przekraczać 80 milionów. Nawet jeśli zysk dla producenta z każdej sztuki będzie minimalny, ilościowo jest on wstanie osiągnąć pułap, o którym nie śniło się innym producentom.

W przypadku kiedy doszłoby do rozpoczęcia sprzedaży poza granicami Indii, nie można raczej prognozować żadnego większego sukcesu. Nawet w momencie, kiedy pominiemy słabe parametry urządzenia i będziemy opierać się tylko na niewielkim koszcie zakupu, Aakash już dziś posiada wielu konkurentów. „Chińskie” tablety, również niewiarygodnie tanie w momencie swoich debiutów, z dnia na dzień stają się bowiem coraz tańsze. Jeśli Aakash w normalnej sprzedaży wyceniony zostanie na 70$, „inni” już są w tym samym przedziale cenowym.

AakashCheapestAndroidTablet

Indyjski tablet jest z założenia produktem dla najmniej wymagających, w związku czym jego podzespoły również nie stanowią konkurencji praktycznie dla nikogo. Procesor o taktowaniu 366MHz, 256MB RAM czy ekran oporowy to zbyt mało, aby powalczyć jak równy z równym nawet z „azjatyckimi” (niewiele droższymi) konkurentami. Według pierwszych recenzji jest on po prostu wolny, niezbyt wydajny, czas pracy na baterii nie zachwyca, a wyświetlacz obsługuje się niezbyt wygodnie.

Kto w takim razie poza indyjskim rządem kupi Aakasha? Prawdopodobnie nikt. Wynalazcy zamknięci są w pułapce powstałej przez przygotowanie sprzętu mającego wyróżniać się wyłącznie jednym – ceną. Niesamowicie wiele zależy także od tego, jak sprawnie będą w stanie dostarczyć urządzenia do „potrzebujących” i jak wielu tych potrzebujących będzie. Będąc w stanie wyprodukować niecałe 100 000 sztuk miesięcznie, przy przewidywanych zamówieniach w wysokości 10 milionów sztuk (to wtedy właśnie cena dla rządu wyniesie 35$), cały proces może zająć lata. Lata, w ciągu których o całym projekcie zdążą zapomnieć nawet Indie.

Aakash-Tablet-USB
REKLAMA

Nie można jednak odmówić „najtańszemu tabletowi świata” zalet, które mogą idealnie wpasować się w tamtejszy rynek. Dwa porty USB, pozwalające m.in. na podpięcie zewnętrznej klawiatury, myszki czy dysku twardego sprawiają, że w ten sposób w części indyjskich domów będzie mógł za stosunkowo niewielką cenę zagościć nie tyle tablet, co komputer, o którym wcześniej nie można było nawet marzyć.

Aakash nie jest ani piękny, ani wydajny, ale dzięki cenie jest w stanie (przynajmniej na terenie jednego kraju) zrealizować ideę „komputera dla każdego”, nawet pomimo swoich aż nazbyt widocznych ułomności. Dostęp do internetu czy aplikacji edukacyjnych jest zdecydowanie niezbędny dla krajów rozwijających się, które właśnie dzięki takim zabiegom „u podstaw”, będą w stanie w przyszłości dotrzeć do momentu, kiedy tablet za kilkadziesiąt dolarów nie będzie wcale szczytem marzeń. Całość musi być jednak umiejętnie rozegrana przez rząd, który zapewni finansowanie (i prawdopodobnie zaplecze np. dla aplikacji) oraz producenta, który będzie musiał podołać ogromnym zamówieniom. Przy tym wszystkim nikt nie może też zapomnieć, że nie wystarczy dać ludziom „inteligentnej elektronikę”, aby natychmiast podniósł się ich standard życia – w końcu coraz więcej osób posiada smartfony, a to przecież i tak wyłącznie od nas zależy, na ile będą w stanie ułatwić nam nasze codzienne zadania.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA