T-Mobile i Orange łączą siły w Polsce. Przeciwko Plusowi?
Wczoraj, po długich medialnych spekulacjach, dwa z czterech polskich telekomów: T-Mobile oraz Orange podpisały umowę o wspólnym korzystaniu ze swoich radiowych sieci dostępowych. Formalnie powstanie nowa spółka NetWorkS!, w której obaj operatorzy będą mieli po 50% udziałów i która zajmować się będzie zarządzaniem, planowaniem, obsługą, rozwojem i utrzymaniem sieci. I choć w oficjalnych oświadczeniach prasowych pełno jest górnolotnych stwierdzeń, to nie można tej współpracy nie odnieść do nowej sytuacji rynkowej, w której to Zygmunt Solorz, właściciel firm Aero 2, Mobyland i CenterNet, przejął głównego konkurenta obu telekomów - Plusa.
Czemu T-Mobile i Orange łączą siły?
Współpraca pozwoli obu operatorom na wzrost zasięgu sieci, zarówno geograficznego, jak i w odniesieniu do zasięgu wewnątrz budynków, co wspierać będzie dostarczanie nowych usług - w tym szerokopasmowego dostępu do mobilnego internetu - dla coraz większej liczby klientów
- czytamy w oświadczeniu, a na myśl przychodzi od razu to, co Solorz-Żak mówił przy przejmowaniu Plusa:
Chciałbym, aby Polska była jednym z najnowocześniejszych krajów na świecie, który będzie korzystał z dostępu do internetu i innych usług transmisji danych za pośrednictwem najnowocześniejszych technologii.
To jasne - T-Mobile i Orange łączą siły, aby Plus z technologią LTE od spółek Solorza-Żaka nie zdominowały polskiego rynku.
Wiadomo przecież, że Solorz-Żak zunifikuje Plusa z zasobami częstotliwości spółek, które już należą do jego portoflio i dysponują infrastrukturą i technologią LTE. W ten sposób Plus miał szansę stworzyć bardzo nowoczesną sieć opartą na LTE, która ma zrewolucjonizować internet, głównie ze względu na prędkość transmisji danych. To tu tkwi klucz w szybkiej adopcji urządzeń mobilnych w Polsce: smartfonów, tabletów i innych. Gdy będzie dobry zasięg, ludzie chętniej będą korzystać z usług mobilnych. Przy podpisaniu umowy z T-Mobile, prezes Grupy TP (do niej należy sieć Orange) Maciej Witucki nie pozostawił złudzeń, że chodzi dokładnie o to samo:
Dzięki tej umowie nasi użytkownicy będą korzystać z sieci o lepszym zasięgu, co da im znacznie wyższy komfort korzystania z telefonów, laptopów i tabletów. (…) W praktyce zapewnimy klientom dostęp do dobrych jakościowo usług na terenie całego kraju.
Współpraca pomiędzy T-Mobile oraz Orange ma przynieść korzyści związane z przyspieszeniem modernizacji radiowych sieci dostępowych oraz poprawą zasięgu (kto korzysta bądź korzystał z sieci Orange, to wie, że szczególnie tej sieci się owa poprawa przyda…) - tam, gdzie jeden z operatorów nie dawał rady z zasięgiem, będzie mógł korzystać z nadajników drugiego. Ponadto lokalizacje, które będą się pokrywać zostaną połączone, Oznacza to, że część nadajników zostanie… wyłączona. Aktualnie T-Mobile dysponuje ok. 10 tys. stacji, a Orange ok. 6,5 tys. Według informacji prasowych połączona sieć obu telekomów ma dysponować docelowo 10 tys. nadajników.
Nie bez znaczenia jest również czynnik ekonomiczny przy tym połączeniu - modernizacja sprzętu teleinformatycznego jest bardzo kosztowna, a poprzez rozłożenie ich na pół i na dodatek redukcji liczby stacji bazowych, oba telekomy wydając nowe pieniądze de facto zaoszczędzą. Ze względu na skalę przedsięwzięcia, wdrożenie nowych rozwiązań będzie miało miejsce stopniowo aż do 2014 r., choć pierwsze efekty tej współpracy mają być widoczne w pierwszej połowie 2012 r. Umowę podpisano na 15 lat z opcją przedłużenia o kolejne lata.
Tak, jak przewidywaliśmy, przejęcie Plusa przez Solorza-Żaka znacznie przyspieszyło wydarzenia na polskim rynku telekomunikacyjnym. I bardzo dobrze, bo to oznacza lepsze oferty i lepszy komfort korzystania z usług mobilnych przez polskiego klienta.