E-samochody blisko popularyzacji
W czasach benzyny po 5 zł kto z nas nie marzy o pojeździe na wodę, albo przy najmniej na prąd ?
Od końca XIX wieku, co jakiś czas pojawia się idea samochodu na prąd. Wiele eksperymentów, wiele prób, jednak nigdy dotąd nie byliśmy tak blisko popularyzacji komercyjnych samochodów na prąd, jak jesteśmy dziś. W zasadzie małe miejskie samochody na prąd już są i to nie tylko za oceanem ale także u nas w Polsce. Pierwszy na świecie seryjnie produkowany samochód elektryczny Mitsubishi i-MIEV jest dostępny w naszym kraju. Miesięczna rata leasingowa wynosi 2192 zł. I jak na razie firma e+ zebrała zamówienia na 40 takich samochodów.
Nie jest to zawrotna liczba, ale sam samochód jest znacznie droższy od aut w swojej klasie. Na jednym ładowaniu można przejechać 120-160km. Pojazd rozwija maksymalną prędkość 130km/h.W domowym gniazdku ładowanie trwa 7 godzin, natomiast w miejscach do szybkiego ładowania (a takie już powstają w Warszawie) "tylko" 30 minut. Osiągi w porównaniu do samochodu spalinowego nie zachwycają, ale za to koszty eksploatacji sprawiają, że samochody elektryczne w przeciągu najbliższych kilku lat mogą w końcu stać się realną alternatywą w miastach.
I-MIEV sprzedawany jest już w Japonii, Australii i kilku europejskich krajach. W kraju kwitnącej wiśni dostępny jest w sprzedaży od kwietnia 2010 roku. I jak na razie sprzedano tam 3000 sztuk. W kwietniu 2011 r. we Francji zarejestrowanych było 187 samochodów elektrycznych, w tym tylko dwa były Mitsubishi I-MIEV; pozostałe to francuskie klony Citroen C-Zero (106 sztuk) oraz Peugeot iONS (76). Z kolei estoński rząd, w ramach umowy z Mitsubishi zamówił ponad 500 e-samochodów.
Powyższe liczby na razie nie są oszałamiające. Z aut elektrycznych w tej chwili korzystają przede wszystkim firmy. Można powiedzieć - chcą się pokazać, w podobny sposób jak kilka lat temu europejskie miasta zalała fala smartów, chociaż nie należały one przecież do najtańszych samochodów. Są jednak niezwykle kompaktowe i wciąż zwracają na siebie uwagę. Podobnie teraz, elektryczne samochody poruszające się bezgłośnie i bez emisji spalin będą przyciągały spojrzenia, budując wizerunek firm jako ekologicznych, nowoczesnych, przyszłościowych.
Rynek elektrycznych samochodów to nie tylko japońskie Mitsubishi i jego francuscy bliźniacy. Wkrótce do Polski ma trafić inny Japończyk - Nissan Leaf oferujący zasięg do 200 kilometrów na jednym ładowaniu. Cena nie powinna przekroczyć 115 000 złotych. Bardzo atrakcyjnie zapowiada się także BMW i3, który ma być ekskluzywnym e-samochodem wyróżniającym się designem od pozostałych modeli z Bawarii. Za oceanem kosztować będzie prawdopodobnie 30 tysięcy dolarów. Jak będzie w Europie jeszcze nie wiadomo. Przecieki mówią o 150-konnym silniku elektrycznym oraz zasięgu do 250km na ładowaniu.
Taki zasięg co prawda wciąż nie pozwoli na długie podróże, ale spokojnie będzie można się poruszać cały dzień po mieście lub wybrać się z Warszawy do Łodzi (chociaż na drogę powrotną zabraknie nam prądu).
Zupełnie inne podejście do tematu elektrycznych samochodów zaprezentował Renault oferując model Twizzy. To raczej zadaszony skuter niż auto. Porusza się z maksymalną prędkością 75 km/h, zabiera tylko 2 osoby, waży 450 kilogramów, a nabyć będzie go można w drugiej połowie roku za 7 tysięcy euro plus miesięczny abonament w wysokości 45 euro za akumulatory.
E-samochody to wciąż raczkująca technologia, ale restrykcyjne przepisy Unii Europejskiej co do emisji spalin doprowadzą do szybkiego rozwoju tego segmentu rynku. Jak na razie w Polsce możemy pomarzyć o dotacjach do takich samochodów. W wielu krajach właśnie subsydiowanie tych pojazdów pozwala stać się im realną alternatywą dla miejskich samochodów.