Tak to robi Twitter
Twitter z wielkim wdziękiem kontynuuje swoją strategię monetyzacji biznesu i może stanowić przykład dla innych start-upów z globalnym sukcesem jak bez uszczerbku dla swojego wizerunku i zadowolenia użytkowników wdrażać projekty mające przynieść realne pieniądze. Czas na drugie podsumowanie pro-biznesowych działań Twittera.
Przypomnijmy, pierwszym ruchem w celu zarabiania na serwisie Twitter było sprzedanie w 2009 r. praw do prezentowania tweetów w wynikach wyszukiwania Google'a i Binga. W kwietniu 2010 r. wprowadzono promocyjne tweety, a na początku czerwca program sprzedaży rozszerzono o reklamową przestrzeń w tzw. "trending topics". Ta ostatnia nowość okazała się prawdziwym strzałem w dziesiątkę dla tych marketerów, którzy skusili się na "testowanie" nowego nośnika reklamy jako pierwsi.
W ciągu zaledwie 24 godzin od inwestycji w "trending topics" przez koncern Coca-Cola, zdołał on osiągnąć aż 86 mln wyświetleń swoich promocyjnych przekazów w serwisie mikroblogowym, przy wysokim 6% wskaźniki klikalności w załączone linki. Przedstawiciele spożywczego giganta są więcej niż zadowoleni, co można uznać za sporej wagi sukces Twittera. Oprócz Coca-Coli, w pierwszym rzucie w "trending topics" pojawiły się takie marki jak Disney/Pixar, czy NBA.
Bardzo ciekawym pomysłem na promocję swojej ligi koszykówki pochwaliła się właśnie NBA. W czasie największej gorączki medialnej dla tego sportu - po skończonym sezonie, kiedy decydowane są transfery koszykarzy do nowych zespołów - szefowie NBA wykupili sponsorowany temat "LeBron James" jako "trending topic (dla niewtajemniczonych - LeBron James, nazywany Królem Jamesem, jest obok Koby'ego Bryanta najlepszym i najbardziej rozpoznawalnym koszykarzem na świecie). W ciągu godziny od wdrożenia promocyjnego tematu, rozmowy o LeBron James'ie wzrosły od 500 tweetów na godzinę do 3000. Kilka dni po akcji marketingowej na Twittera zawitał sam LeBron James, który w ciągu kilku godzin, mimo iż nie opublikował żadnego statusu, zdobył ponad 150 tys. obserwujących (aktualnie 366 tys. obserwujących..., 5 tweetów). Całość akcji - zapewne nietania - okazała się więc dla NBA niezwykle atrakcyjnym, wizerunkowym przedsięwzięciem. Ponoć kosztowała majątek.
To jednak nie koniec sukcesów Twittera w procesie komercjalizacji swojego serwisu. Właśnie wprowadzono konto "Earlybird" (przy okazji: świetna nazwa), które będzie informowało o promocyjnych ofertach reklamodawców. Szefowie Twittera informują, że wprawdzie Earlybird dostępny jest na starcie jedynie dla użytkowników amerykańskich, ale wkrótce jego pole działania rozszerzy się to o użytkowników na całym świecie oraz - co chyba najistotniejsze - będzie czułe na lokalizację danego użytkownika, któremu będą wyświetlane promocyjne oferty reklamodawców w oparciu o to, gdzie aktualnie się znajduje. Będą to oferty obniżek, specjalnych promocji i kuponów reklamowych, więc zapewne mile widzianych przez klientów i jednocześnie użytkowników Twittera.
Pomysł przedni i na dodatek kompletnie nieinwazyjny na użytkowników Twittera, którzy nie są zmuszani do akceptacji reklam, lecz je po prostu mogą włączyć w najbardziej z naturalnych dla tego serwisu sposobu - obserwacji promocyjnego konta Earlybird.
Warto powtórzyć po raz kolejny, że Twitter chyba w najbardziej nieinwazyjny sposób wdraża swój pomysł na świadomą, aktywną i biznesową interakcję z markami ze wszystkich serwisów Web 2.0. Ci użytkownicy, którzy nie chcą być atakowani reklamami nie muszą nic zmieniać w swoich ustawieniach (w przeciwieństwie do np. Facebooka, gdzie z reklam trzeba się "wypisywać"). Pozostali również nie są bombardowani zewnętrznymi dla struktury Twittera reklamami, bo przekaz jest wbudowany w strukturę wewnętrznego przepływu informacji.
A wydawało się, że ze względu na swój dość hermetyczny w strukturze serwis trudno będzie Twitterowi monetyzować swój biznes. Jak widać dało się i Twitter stanowi świetny przykład dla innych serwisów (także polskich?) jak robić tak, żeby nie zniszczyć zadowolenia użytkowników i jednocześnie zarobić.