Warszawa, Murzasichle
Dzieci stoją w okręgu. Po zielonej krótko przystrzyżonej trawie toczy się żółta piłka. Dziecko, do którego trafi futbolówka, dostaje pytanie. "Jaki procent dzieci korzysta z urządzeń mobilnych?"; "Kiedy powstał Facebook?"; "Co to jest grooming?"; "Na czym polega phubbing?”. Na te i inne, wcale nie proste pytania, dzieci odpowiadają bezbłędnie. To jednak żaden kolejny kurs, który niszczy leniwe wakacje dzieciaków (o profesjonalizacji dzieciństwa świetnie pisał u nas ostatnio Marek Szymaniak), ale obóz współorganizowany przez Fundację "Dbam o Mój Z@sięg", którego elementem są zajęcia z higieny cyfrowej. Prowadzi je doktor Maciej Dębski, socjolog problemów społecznych z Uniwersytetu Gdańskiego, autor m.in. badań "Nałogowe korzystanie z telefonów komórkowych" z 2017 roku czy "Granie na ekranie" z roku 2020.
Nazwa "obóz" jest trochę na wyrost, ponieważ nie ma tutaj namiotów ani prycz. Standard typowego wypoczynku dla klasy średniej. Zamiast ekranów – badminton, przeciąganie liny, warsztaty z edukacji medialnej, zajęcia socjoterapeutyczne i psychologiczne oraz rozmowy o tym, co w życiu ważne.
W górskim otoczeniu, w tatrzańskiej wiosce Murzasichle grupa 50 dzieciaków, w wieku od 9 do 17 lat, spędza czas z dala od świata cyfrowego. Przez 10 dni telefon komórkowy – ale też inną elektronikę – dzieci mogą mieć wyłącznie przez 30 minut. To oznacza, że pozostałe ponad 14 tysięcy minut spędzają offline.
Czy się nudzą?
– Naprawdę bardzo dobrze się tutaj czuję i w ogóle nie przeszkadza mi brak telefonu – opowiada 15-letnia Brygida z Krakowa, która jest kolejny raz na tego typu wyjeździe. Na pierwszy obóz namówili ją rodzice, pedagożka i informatyk.
Nie chodziło o żadne uzależnienie.
– Szukaliśmy po prostu fajnych kolonii, żeby spędzić czas przyjemnie i pożytecznie – mówi i przyznaje, że w domu rozmawia się o korzystaniu z technologii, choć raczej przy okazji, bez poważnych pogadanek.
– Jeśli ktoś zauważy, że ktoś inny przesadza, staramy się wesprzeć tę osobę – tłumaczy.
Obóz, na którym jest teraz, pomaga jej w czymś, co przychodzi jej na co dzień trudniej – w nawiązywaniu relacji. – Jestem dosyć nieśmiała i często ciężko mi złapać z kimś kontakt od razu – przyznaje. – Tutaj wszyscy przyjeżdżają z nastawieniem, że chcą budować relacje, więc jest to milion razy łatwiejsze. Brak telefonów nie pozwala się "schować za ekranem", co zwykle bywa ucieczką w niezręcznych chwilach.
Zapytana, co powiedziałaby rodzicom zastanawiającym się, czy wysłać tu dziecko, odpowiada bez wahania: – To miejsce, w którym można odpocząć i zrozumieć, że brak telefonu nie zmienia jakości życia. Relacje chronią przed wieloma problemami.
Brygida, na "obozie bez telefonu" po raz drugi. Zdjęcie: Rafał Pikuła
O wartości przyjaźni mówi także 12-letni Janek, który przyjechał z Radomia. To jego pierwszy taki wyjazd. Nigdy wcześniej nie był ani na obozie harcerskim, ani na żeglarskim.
– Bez telefonów więcej rozmawiamy, spędzamy czas razem – mówi. Janek wierzy, że po powrocie będzie korzystał z mediów społecznościowych rzadziej. – Nauczyłem się, że telefon to tylko dodatek. Nie musi być zawsze – podkreśla.
Chłopak przyznaje, że nie było mu trudno wylogować się do życia.
– Na początku nie brakowało mi w ogóle. Teraz też nie, choć wczoraj trochę, bo dostaliśmy go na pół godziny i to było dla mnie za mało – opowiada. Dodaje, że paradoksalnie jest mu łatwiej, gdy urządzenia po prostu nie ma w zasięgu ręki. – Jak już się pojawia, to wchodzę w niego i ciężko się oderwać.
– Byłem ciekawy, jak się zachowam bez telefonu – przyznaje i tłumaczy, że w domu spędza sporo czasu przed ekranem.
– Dużo siedzę przy komputerze – mówi wprost.
– Mama zauważyła, że mam z tym problem, i stwierdziła, że taki wyjazd może mi pomóc. Sam też czułem, że to dobry pomysł.
Szkoła uczuć
Za udział w omawianym obozie trzeba zapłacić 3350 zł na dziecko.
To dużo ponad średni koszt podobnego wypoczynku dla dzieci i młodzieży, ale ośrodek, który odwiedzam nad Podhalu, ma ocenę na Google Maps 4,9, oferuje dostęp do sauny, jacuzzi, siłowni i stołu bilardowego. Cena pokoju z własną łazienką zaczyna się od 115 zł (wedle cennika ze strony ośrodka).
Koszty obozu to też zatrudnienie profesjonalnej kadry pedagogów, psychologów i wychowawców oraz opłacenie przewodników i wycieczek tematycznych.
Taki wyjazd to poważny wydatek w budżecie domowym.
Warto jednak dodać, że Fundacja na każdym turnusie opłaca w całości pobyt jednego dziecka, którego rodzina ma trudną sytuację finansową.
Poza Podhalem Fundacja organizuje też podobne wydarzenie w Subkowach koło Tczewa (województwo pomorskie).
Na obozie, który odwiedzam, na pewno nie ma przypadkowych uczestników. Z moich rozmów z dziećmi wynika, że rodzice rozmawiają z nimi o zdrowych nawykach cyfrowych. Niektórzy mają blokady rodzicielskie, inni po prostu ustalone limity. Już wspomniana zabawa z piłką pokazuje dużą świadomość, ale i chęć nauki i rozwoju świadomości dzieci.
– Największy luksus? – pyta Katarzyna Mrozowska, kierowniczka kolonii, nauczycielka historii z wieloletnim doświadczeniem. – Cisza od powiadomień.
Pomysł narodził się podczas kolonii historycznych. Mrozowska zaprosiła na nie wspomnianego Macieja Dębskiego, który miał poprowadzić warsztaty. – Po kilku dniach powiedział: "To jest świetne. Zróbmy takie wyjazdy, ale z pełnym detoksem od elektroniki" – wspomina Katarzyna. – I tak zaczęliśmy.
To nie jest wakacyjna improwizacja. Miejsce rezerwują z rocznym wyprzedzeniem, dopinają grafik warsztatów, planują posiłki, wycieczki, przygotowują pakiety edukacyjne dla każdego uczestnika. – Teraz jesteśmy w Murzasichlu, a miejsce zarezerwowaliśmy w listopadzie 2024 roku – mówi Mrozowska. – Maciej odpowiada za rekrutację uczestników. Jeździ po Polsce, prowadzi szkolenia, mówi o naszych koloniach. Rodzice mu ufają.
Uczestników przyciąga jeden powód: dzieci spędzają zbyt dużo czasu przy telefonach. – Zaczynaliśmy tuż po pandemii, kiedy wszyscy byli przywiązani do ekranów. Chcieliśmy pokazać, że można inaczej – tłumaczy.
– Nasza formuła opiera się na warsztatach z edukacji medialnej, budowaniu relacji, pracy w grupie – wyjaśnia kierowniczka kolonii. – Dzieci odkrywają swoje mocne strony, uczą się, że nie muszą wyglądać jak wzory z Instagrama.
Nie zawsze jednak udaje się pomóc. Bywają dzieci tak uzależnione od telefonu, że buntują się już pierwszego dnia.
– Jeśli rodzice nie przygotują dziecka, nie wytłumaczą mu, dokąd jedzie, opór jest podwójny. Wtedy, jeśli dziecko odmawia, nie zmuszamy. Tu potrzeba specjalisty – tłumaczy.
Luksus ciszy
Hejt w sieci to jeden z wielu tematów podejmowanych podczas wyjazdu. Ochrona prywatności w sieci, główne zasady higieny cyfrowej, edukacja o funkcjonowaniu mózgu w świecie cyfrowym czy modele radzenia sobie z przeładowaniem informacją i złymi nawykami cyfrowymi - te wszystkie tematy podejmowane są na czterech warsztatach prowadzonych przez doktora Dębskiego. Kolejną kwestią jest budowanie siebie w oderwaniu od sieci.
Jednym z największych problemów, jakie widzą, jest brak wiary młodych w siebie.
– Dziewczynki myślą, że muszą wyglądać jak lalki, chłopcy jak z siłowni. My pokazujemy im, że ich wartość jest w tym, kim są, a nie w tym, jak wyglądają na selfie – opowiada Mrozowska.
– Współczuję uczniom, że muszą żyć w tej rzeczywistości – dodaje. – Kiedy byłam nastolatką z lekką nadwagą, czułą, którą łatwo było zranić, hejt kończył się po wyjściu ze szkoły. Teraz trwa cały rok, 24 godziny na dobę – podkreśla.
Maciej Dębski, podobnie jak Mrozowska, podkreśla, że obóz nie ma charakteru terapeutycznego. Chodzi o czas spędzony razem. Lekcje higieny cyfrowej są tylko elementem. Dzieci mają bowiem zajęcia artystyczne, sportowe, z survivalu. Grafik wypełniony po brzegi sprawia, że nie ma czasu pomyśleć o telefonie. Wieczorami uczestnicy mają czas dla siebie, powoli wygaszane są aktywności kolonijne, dzieci mają ciszę. Brak dzwonków, powiadomień, ciągłego szumu, hałasu, który coraz częściej szkodzi.
Jak widać, nie chodzi wyłącznie o detoks, lecz o relacje. Ale żeby je budować, potrzeba czasu i aktywności.
Mimo to żaden obóz nie zastąpi codziennej pracy.
Dlatego też z takiej formy pracy z młodzieżą (ale też i dorosłymi) zrezygnował Daniel Dziewit, współzałożyciel Młodzieżowego Ośrodka Terapii "Reset" specjalizującego się m.in. w detoksie od technologii cyfrowych. Z ekspertem rozmawiam już w Warszawie.
– Krótkie wyjazdy "detoksowe" nie mają większego sensu. Muszą trwać powyżej czterech tygodni, żeby rzeczywiście coś zmieniły – mówi.
Zamiast stawiać na jednorazowe akcje, proponuje wprowadzenie drobnych, systematycznych kroków w codziennym życiu. Działania Dziewita koncentrują się na procesie, w którym uczestniczy cała rodzina.
– Rozmowę przed terapią dziecka zawsze zaczynam od rozmowy z rodzicem – tłumaczy. – To wspólna praca.
Nie chodzi mu o to, by wygłosić serię wykładów o szkodliwości ekranów.
– Nie wykład, ale przykład – podkreśla. W jego przekonaniu to właśnie codzienne, konsekwentne modelowanie zachowań przez dorosłych przynosi lepsze efekty niż nawet najbardziej intensywny, ale krótki wyjazd.
Intensywność pracy nad sobą nie zastąpi zdrowego podejścia do tematu higieny cyfrowej. Żadna dieta, także cyfrowa, nie działa natychmiast.
Obóz dla cyfrowych grubasków
Działać trzeba nie tylko w wakacje.
Statystyki są brutalne. W 2024 roku niemal każde polskie dziecko w wieku szkolnym miało dostęp do internetu. 85 proc. siedmiolatków i praktycznie 100 proc. nastolatków spędzało w sieci średnio 4,5 godziny dziennie. To więcej niż pół etatu. W weekendy – jeszcze dłużej. Ale prawdziwy wstrząs przychodzi, gdy spojrzymy na najmłodszych. Według raportu "Brzdąc w sieci" ponad połowa dzieci w wieku 0–6 lat korzysta ze smartfona lub tabletu. Średni wiek "pierwszego dotyku ekranu"? Dwa lata i dwa miesiące. Zanim dobrze nauczą się mówić, już umieją przesunąć palcem po ekranie.
Instytut Spraw Obywatelskich nazwał smartfon uzależniającym jak alkohol czy kokaina, apelując: "Żadnego smartfona do 13–14 roku życia". W liście otwartym eksperci podkreślają ryzyka: problemy ze snem, wzrokiem, postawą, a także depresję, lęki czy obniżoną empatię
Równie szokujące są dane z opublikowanego w tym roku raportu "Internet dzieci", przygotowanego przez ekspertów z Fundacji Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa, Państwowej Komisji ds. Przeciwdziałania Wykorzystywaniu Seksualnemu Małoletnich przy wsparciu prywatnych firm: Polskie Badania Internetu oraz Gemius. Więcej o raporcie piszemy tutaj.
Statystycznie jedna trzecia dzieci w wieku 7-12 lat korzysta z TikToka – to 760 tysięcy osób. Wiemy, że niewiele mniej, bo 580 tys., loguje się do Facebooka, a 290 tys. do Instagrama. Szczegółowe wyniki badań nie pozostawiają wątpliwości, a można się z nimi zapoznać m.in. dzięki raportowi fundacji Dbam o Mój Zasięg. Wszystkich tych dzieci nie powinno tam być. A są. Codziennie, godzinami, od rana do późnych godzin wieczornych.
Są tam, bo ktoś – i rodzice, i wielkie platformy cyfrowe – na to pozwalają.
Alarmujące są dane Rzeczniczki Praw Dziecka. Monika Horna-Cieślak ostrzega: 13 proc. młodszych dzieci i 15 proc. nastolatków wykazuje objawy uzależnienia od mediów społecznościowych. Co trzeci spędza tam kilka godzin dziennie, a część – nawet 12 godzin. To maraton scrollowania z krótkimi przerwami na sen, jedzenie i szkołę.
To oczywiście nie tylko polski problem. King’s College London szacuje, że nawet do 30 proc. dzieci i młodzieży na świecie ma problematyczny sposób korzystania ze smartfona. Światowa Organizacja Zdrowa dodaje: ponad 10 proc. młodych Europejczyków może być uzależnionych od mediów społecznościowych, a większe ryzyko dotyczy dziewcząt.
– Mamy chorobę cywilizacyjną, której jeszcze dwie dekady temu nie znaliśmy. Daliśmy się uwieść big techom. Nasz układ przekaźnikowy jest pobudzany w sposób niezwykle silny, szczególnie w kontekście dopaminy. To nie jest zwykła radość. To bardzo intensywne pobudzenie, które zmienia pracę mózgu – mówi prof. Mariusz Z. Jędrzejko, pedagog społeczny i specjalny z Instytutu Psychologii wrocławskiej Wyższej Szkoły Kształcenia Zawodowego.
Zdaniem eksperta mamy do czynienia z plagą uzależnienia od dopaminy, jaką dają smartfony i media społecznościowe. Bardzo ciekawie pisze o tym m.in. dr Anna Lembke, związana z Uniwersytetem Stanforda, autorka wydanej również w Polsce książki „Niewolnicy dopaminy”.
– Konsekwencja jest taka, że mózg uczy się błyskawicznie tego stanu. On chce być stale doładowywany dopaminą. A kiedy źródło jest w smartfonie, mózg wybiera smartfon. Wraz z uzależnieniem od ekranowego doświadczania świata zanika potrzeba realnych relacji.
– Social media wytwarzają złudzenie kontaktu, ale to jest kontakt pozorny. Obserwacja zastępuje uczestnictwo. Prawdziwe relacje społeczne, te twarzą w twarz, mają kluczowe znaczenie dla rozwoju. Bez nich zanika umiejętność odczytywania emocji, empatii. A dzieci tracą tę kompetencję szybciej, niż myślimy – zauważa profesor.
Jędrzejko wspomina, że w ostatnich latach spotkał się z ponad czterdziestoma tysiącami rodziców. W szkołach, na zebraniach, w małych gminach i dużych miastach.
– W Polsce często popełniamy błąd poznawczy. Mówimy, że to wszystko "przez pandemię”. Ale to nieprawda, zaczęło się dużo wcześniej. Pandemia była tylko katalizatorem. Pytanie brzmi: czy wykorzystujemy technologię, żeby ułatwiać sobie życie, czy po prostu oddajemy się jej w całości, licząc na chwilową poprawę nastroju? – zastanawia się.
– Technologia jest narzędziem. Ale jeśli narzędzie zaczyna nas kształtować, to znak, że trzeba zatrzymać się i zapytać: co dalej? – podkreśla.
To oczywiście nie oznacza, że zmierzamy w pustkę i czeka nas wyłącznie pokolenie zombie.
Dzieci, mając do wyboru smartfon albo czas na powietrzu z innymi, wybiorą zabawę z rówieśnikami.
Dzieci naturalnie wolą spędzać czas razem. Fot: Rafał Pikuła
Maciej Dębski podkreśla, że dziecko – jak to każdy człowiek – jest istotą społeczną.
– Jeśli nie damy dzieciom przestrzeni na zabawę, na bodźce wynikające z kontaktu z innymi, to one będą szukać pobudzenia w elektronice – podkreśla i podaje plastyczny przykład z obozu, na którym jesteśmy.
– W autokarze zauważyłem jednego chłopca. Całą drogę trzymał pada do gry. Udawał, że gra, wyobrażał sobie rozgrywkę. Chodził z tym padem jeszcze dzień, dwa i go odłożył. Przestawił się z bycia online i rozrywki cyfrowej na bycie offline i towarzystwo – zauważa.
Podczas wyjazdów offline Dębski porusza z młodzieżą również wątek korzystania z sieci przez ich rodziców. To, jak dzieci korzystają z narzędzi ekranowych, może być przekazywane w procesie socjalizacji. Doskonale do tej sytuacji pasuje powiedzenie: nie obawiaj się tego, co dzieci usłyszą od ciebie, ale tego, co u ciebie zobaczą. Wielu kolonistów przyznaje Dębskiemu, że gdyby miało taką możliwość, sami założyliby kontrolę rodzicielską swoim rodzicom. Problem nadużywania mediów społecznościowych i pasywnego korzystania z ekranów przez dorosłych jest zauważalny od lat.
Zielona alternatywa
Wyjazdów bez telefonu dla dzieci jest coraz więcej. Coś, co kiedyś było istotą obozów harcerskich, gdzie korzystanie z telefonów było zakazane (bądź mocno ograniczane), dziś jest elementem wielu letnich propozycji dla dzieci i młodzieży. W sieci (m.in. na stronie Kolonieiobozy.net) można znaleźć kilkaset ofert wyjazdów bez telefonu. Od ośrodków pamiętających jeszcze PRL po bardziej luksusowe wczasy. Od kajaków po lekcje surfingu. Od namiotów po pięciogwiazdkowe hotele. Tanio albo drogo (zresztą rosnący biznes detoksowy i szkoleniowy to temat na osobny materiał).
Jednak zmiany w nawykach cyfrowych powinny zacząć się od rodziców. Do nich i innych dorosłych ofertę kieruje m.in. Fundacja Tomorrow Offline. Tutaj nacisk kładziony jest m.in. na ćwiczenia relaksacyjne, warsztaty z mindfulness i medytacje.
– Na naszych wyjazdach analizujemy nawyki cyfrowe użytkowników, zachęcając do wypełnienia krótkiego kwestionariusza na ten temat. Uczestnicy poznają praktyczne metody ograniczenia czasu spędzanego online, zarządzania powiadomieniami oraz ustalania granic w korzystaniu z mediów cyfrowych – wyjaśnia wiceprezeska fundacji Oliwia Gissel.
O obozy i kolonie bez telefonów pytam więc też rodziców.
Magda Garncarek, zawodowo związana z branżą PR-ową, w tym roku wysłała swojego 12-letniego syna na 3-tygodniowy wyjazd harcerski bez telefonu.
– Drużynowi poprosili, żeby dzieci nie zabierały telefonów. Większość przyjęła to spokojnie. Janek też rzucił tylko takie lekkie "OK!". I wtedy pomyślałam: oni sami są zmęczeni tymi telefonami, powiadomieniami, tą wieczną dostępnością. Sami z siebie może by nie odłożyli telefonów, ale kiedy dostają odgórny zakaz, już to robią – tłumaczy.
Magda zauważa, co już było podkreślane w tym tekście, że jeśli dzieci dostają coś analogowego, coś wciągającego – zajęcia, uwagę, jakąś wspólną „wkrętkę” – to telefon przestaje być potrzebny.
– W domu w Warszawie widzę, że Janek czasem sięga po telefon nie dlatego, że nie ma co robić, tylko… z takiej egzystencjalnej nudy. Wszystko jest: szkoła, zajęcia dodatkowe, rzeczy do zrobienia. Ale brak zaangażowania, poczucia sensu, sprawia, że ręka sama sięga po ekran – opowiada Garncarek i dodaje, że zamiast tylko zakazywać, powinniśmy projektować rzeczywistość tak, by minimalizować negatywny wpływ technologii.
– To dotyczy zwłaszcza przestrzeni edukacyjnych. Jako socjolożka zajmująca się projektowaniem szkół widzę, jak bardzo środowisko wpływa na samopoczucie, relacje i koncentrację. Czyli nie walka z telefonem, tylko stworzenie środowiska, w którym telefon przestaje być atrakcyjny – podsumowuje.
Także Piotr Nowak, analityk danych, ojciec 14-letniej Marty, zgadza się, że chociaż naturalna jest potrzeba bycia offline, to świat coraz bardziej projektowany jest na doświadczanie go przez ekran.
– Sam pracuję w branży IT i widzę, że jest trend, by wszystko cyfryzować, by na wszystko mieć aplikacje [o tym problemie także pisaliśmy na łamach magazynu Spider’s Web+], bo wszystko jest wygodne, przyjemne i… dlatego tak niebezpieczne – wyjaśnia Nowak i tłumaczy, że stara się zabierać córkę w góry i na żagle, gdzie siłą rzeczy trudno o cyfrowe rozrywki.
– Często w tych miejscach nie ma zasięgu, nie ma też czasu, bo zawsze jest coś ciekawszego do zrobienia. Marta bardzo to lubi. Sama przyznała mi, że po dniu spędzonym na łóżku z telefonem w dłoni jest wyczerpana, a po całodniowej wędrówce pełna energii – śmieje się Nowak.
O zielonej alternatywie, czyli wywczasie w naturze, mówi także Bartosz Dąbrowski, ojciec dwóch chłopców, 10- i 13-letniego.
– Pojechaliśmy ostatnio na kemping. Byliśmy nad jeziorem, w lesie. Obok nas był kamper, rodzinka dwa plus jeden. Córka sąsiedniej pary cały czas siedziała nosem w telefonie. Dlaczego nie korzystała z możliwości, jakie dawało jej otoczenie? – pyta sam siebie Dąbrowski i opowiada krótko: przykład.
– Rodzice przywieźli córkę nad jezioro, a sami oglądali nie wodę, lecz ekrany. Gdy próbowałem zaproponować wspólny wypad łódką, usłyszałem, że przecież przyjechali wypoczywać, a nie coś robić. Jaki to wypoczynek takie scrollowanie, nie wiem – zastanawia się mój rozmówca.
Może chodzi też o to, że po prostu… mało co może się równać z czasem spędzonym z telefonem?
Według danych Departamentu Pracy (American Time Use Survey) Amerykanie spędzają dziś w domach średnio o sto minut dziennie więcej niż dwie dekady temu. To prawie dwie godziny. Chociaż brakuje danych dla Polski, raczej wątpliwe, by było dużo lepiej.
Klikanie jest kuszące. Wgapianie się w ekrany wciąga. Jak zauważa Jakub Dymek na łamach "Tygodnika Powszechnego", "odsetek młodych, którzy uprawiają seks, chodzą na imprezy czy piją alkohol – spada. Rośnie zaś czas spędzony przed ekranem, liczba prób samobójczych i zgłaszanych problemów na tle psychicznym".
Dość powiedzieć, że najwięcej osób deklarujących samotność jest w grupie uczniów i studentów (37 proc.) oraz w wieku 18-24 lata (32 proc.). To więcej niż wśród emerytów (26 proc.) i grupy wiekowej powyżej 75. roku życia (25 proc.).
Zielone, analogowe alternatywy bywają więc nie tyle terapią, ile profilaktyką.
Nawet jeśli nie stać nas na wysłanie dziecka na dość drogie kolonie, to wciąż tanim i bardzo dobrym rozwiązaniem są wspomniane obozy harcerskie.
O wartościach wspólnotowych, a te są kluczowe do budowania odporności psychicznej i zdrowych nawyków, także cyfrowych, mówił w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Konrad Ciesiołkiewicz, politolog i psycholog, laureat Nagrody Janusza Korczaka za wspieranie praw dzieci i młodzieży, a także były instruktor ZHR w stopniu harcmistrza.
"To, co w wielu tych szkołach jest nowatorstwem, w harcerstwie jest oczywistością od dawna. Wiele poważnych instytucji mogłoby się uczyć od harcerzy [...] Harcerstwo to przede wszystkim doświadczenie, które wielu z nas ukształtowało na całe życie. Dla wielu młodych osób doświadczenie wręcz ratujące" – mówił Ciesiołkiewicz.
Pocztówka z przyszłości
Można odnieść wrażenie, że to, czego w Murzasichle i na innych wyjazdach uczą się dzieci, powinni przyswoić również dorośli. O ile jednak praca z ukształtowanymi już pełnoletnimi może być trudna, to dzieci, wciąż chłonne jak gąbka, można wychować do życia w epoce ekranów. Bo przyszłość należy do nich.
Ale ważne jest tu i teraz, więc wracamy na obóz. Brygida, pytana o przyszłość, podkreśla, że nie boi się, że świat utonie w cyfrowej wersji.
– Potrzebna jest edukacja. Nowe technologie nie znikną, ale nie muszą przejąć nad nami kontroli. Możemy współistnieć – opowiada 15-latka, wspominając m.in. obozowe warsztaty o sztucznej inteligencji.
Jej zdaniem rozwój jest zbyt szybki, bo dopiero uczymy się mądrze korzystać z tego, co już mamy.
– TikTok czy YouTube są zaprojektowane tak, żeby wciągać. Zaczynasz jeden filmik, a potem leci kolejny i kolejny… Kiedyś straciłam cały tydzień wakacji, bo tylko scrollowałam – przyznaje Klara, 13-letnia uczestniczka obozu, i dodaje, że zwraca też uwagę swojej mamie, że spędza z telefonem w ręku zbyt dużo czasu.
– Czasem mam wrażenie, że lepiej niż mama radzę sobie z higieną cyfrową – wyjaśnia.
Janek dostrzega, że technologia wkrada się w codzienność nie tylko przez rozrywkę.
– W Żabce trzeba mieć aplikację, żeby zeskanować kod i dostać zniżkę. Paczkomaty można otworzyć z telefonu. Karty kredytowe też są w telefonach – wylicza. Uważa, że ta wygoda w pewnym sensie uzależnia. – Firmy pewnie robią to specjalnie, żebyśmy cały czas mieli telefon przy sobie – zastanawia się.
Janek dostrzega, że technologia wkrada się w codzienność nie tylko przez rozrywkę. Fot: Rafał Pikuła
Po chwili chłopak milknie, patrząc w stronę gór. Akurat z zajęć survivalu wraca kolejna grupa. Widać, że te kilka dni bez smartfona pozwoliło mu spojrzeć na codzienne przyzwyczajenia z dystansem.
– Można bez tego żyć – powtarza – a wtedy rozmawia się z ludźmi więcej. I na tym kończymy, bo chłopak już biegnie do kolegów.
Przez cały dzień na obozie i ja zapomniałem o telefonie. Jest więc i korzyść dla dorosłych. Czy jednak dorośli, atakowani także w wakacje narracją o rewolucji technologicznej, o tym, że sztuczna inteligencja zabierze im pracę, potrafią złapać właściwą perspektywę? Kogo z nas stać na tryb samolotowy, wydrukowanie sobie internetu i leżenie pod gruszą?
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-08-25T18:31:32+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T17:52:06+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T17:25:26+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T16:43:23+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T15:50:44+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T14:55:02+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T13:49:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T13:17:14+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T12:14:59+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T11:55:03+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T11:43:19+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T10:47:16+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T10:22:23+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T10:08:42+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T09:38:21+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T08:51:49+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T08:48:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T07:49:09+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T07:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T06:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T06:15:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-25T06:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T18:07:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T17:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T17:04:44+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T15:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T15:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T11:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T07:51:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T07:41:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T07:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T07:21:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T07:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-24T07:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T18:16:01+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T17:45:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T17:30:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T17:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-08-23T16:30:00+02:00