Jest taka obiegowa opinia, że Trump wygrał dzięki Twitterowi. To kompletna bujda i mit. Kiedy startował miał mniej niż 50 mln followersów, a Obama 80 mln. Dziś Trump ma 89, a Obama 126. Jeśli Twitter byłby czynnikiem decydującym, to Demokraci nie powinni stracić władzy. Tylko, że to nie Twitter zdecydował, ale właśnie tradycyjne media, które podbijały prawie każdy tweet Trumpa. Matt Taibbi świetnie opisuje ten mechanizm na przykładzie tweetów Trumpa, który pisał, że w 2008 roku w wyścigu o nominację partii Demokratycznej Hillary Clinton została „wydymana”. Media natychmiast to podchwyciły. Zrobiły całą dyskusję czy Trump miał prawo użyć takich słów, co one dokładnie znaczą, jakie niosą konsekwencje. Ludzie ze sztabu Clinton opowiadali jakie to obrzydliwe i rasistowskie, bo potem Trump dodał, że Hillary została „wydymana przez Obamę”, a to dodatkowo uruchomiało stereotyp czarnoskórego przestępcy seksualnego. Dyskusja trwała, a media dawały głos Trumpowi. Sprawiły, że ludzie nie mogli o Trumpie nie usłyszeć. I na tym polega hakowanie tego systemu. On nie wygrał dzięki Twitterowi, ale dzięki mediom, które mówiły o jego wybrykach, bo to zwiększało oglądalność.