Dokumenty wojskowe w śmieciach. Prokuratura umarza kompromitację polskiej armii
Kompromitująca seria w polskiej armii. Zaledwie tydzień po ujawnieniu setki stron tajnych dokumentów na wysypisku na jaw wychodzi kolejna, analogiczna sprawa. Teraz papiery z dwóch jednostek wojskowych odnaleziono w nielegalnych odpadach.

Nie zdążyliśmy jeszcze ochłonąć po informacjach o znalezieniu około stu stron dokumentacji wojskowej, w tym tajnej z lat 2022-2023. Papiery leżały na wysypisku śmieci zlokalizowanym niebezpiecznie blisko składu materiałów wybuchowych. Teraz okazuje się, że to nie był odosobniony przypadek. Na światło dzienne wyszła sprawa kolejnych dokumentów, które zamiast w archiwum, wylądowały na stercie odpadów.
Gruz z danymi żołnierzy
Tym razem chodzi o zdarzenie z października 2024 r. Na prywatnej działce suwalskiego przedsiębiorcy ktoś nielegalnie podrzucił dziesiątki worków z odpadami pobudowlanymi. Wśród gruzu znajdowały się jednak wojskowe papiery. Były to m.in. listy żołnierzy z 16. Pułku Saperów z Orzysza, zawierające 14 nazwisk ze stopniami i numerami referencyjnymi. Później zidentyfikowano także podobną listę dotyczącą 30 żołnierzy z 1. Mazurskiej Brygady Artylerii w Węgorzewie.
Jak to możliwe, że dokumenty wojskowe trafiły na prywatną posesję? Dowódca brygady z Węgorzewa, generał Robert Matysek, tłumaczył, że doszło do pomyłki podczas remontów prowadzonych w jednostkach w Orzyszu i Węgorzewie. Dokumenty miały przypadkowo wpaść do kontenera z odpadami budowlanymi, a firma remontowa wywiozła je bez wiedzy personelu wojskowego. Generał podkreślił przy tym, że odnalezione papiery nie posiadały klauzuli tajności.
Dziwne śledztwo i szybkie umorzenie
Jak czytamy na łamach Defence24, sprawę zgłoszono policji, która zabezpieczyła znalezisko. Następnie śledztwo wszczęła prokuratura. Co jednak zastanawiające, postępowanie dotyczyło jedynie składowania odpadów wbrew przepisom ustawy, a nie samego faktu wyniesienia i porzucenia dokumentacji wojskowej. Sprawa ta została ostatecznie umorzona w kwietniu tego roku.
Przeczytaj także:
Oficjalne tłumaczenie generała o przypadku to policzek wymierzony w powagę państwa i zwykła kpina z procedur bezpieczeństwa. To nie jest jednostkowa pomyłka. To dowód na systemową dziurę i totalny chaos. Absurdalna jest jednak nie tylko sama sytuacja, ale i reakcja aparatu państwa. Prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie… nielegalnego składowania odpadów, po czym je umarza, kompletnie ignorując wątek wyniesienia wojskowych papierów.







































