Wyglądał jak krzyżówka smoka i konia. Paleontolodzy przecierają oczy
To pierwszy kopytny gad lądowy. Miał kopyta, elastyczny grzebień biegnący przez szyję i tułów, a jego ogon pokrywał rząd kolców zazębiających się jak zęby zamka błyskawicznego.

To pierwszy raz, gdy paleontolodzy natrafili na dowód istnienia kopyt u gada. Nie pazurów, nie łap zakończonych paznokciami, ale pełnoprawnych, klinowatych, keratynowych struktur otaczających palce. Przypominają te, które znamy z nóg koni.
Dinozaur z kopytami? Naukowcy nie wierzyli własnym oczom
Autorzy artykułu odkryli, że u Edmontosaurusa, czyli roślinożernego dinozaura z końca kredy, kopyta występowały na trzech środkowych palcach tylnych nóg, a także w jednej strukturze na dłoni, w przedniej kończynie. Największe z nich mierzyło ponad 15 cm długości – i to przy długości kości palca wynoszącej tylko 7 cm. Ich anatomiczna budowa, ze żłobieniem przypominającym żabkę w końskim kopycie, nie pozostawia wątpliwości: to nie przypadek ani deformacja, tylko indywidualna cecha anatomiczna tego gatunku.
To odkrycie wywraca do góry nogami dotychczasowe przekonania o budowie kończyn u dinozaurów i ich sposobie poruszania się. Jeszcze bardziej zaskakujące jest to, że Edmontosaurus łączył cechy dwóch postaw: był czworonogiem, ale tylne nogi ustawiały się częściowo na całym palcu, a przednie pionowo na kopycie. Taką asymetrię znają tylko nieliczne zwierzęta i nigdy wcześniej nie odnotowano jej u żadnego gada.
Grzebień jak u smoka, kolce jak z powieści fantasy
Anatomia tego dinozaura zadziwia nie tylko przez kopytność. Badacze odkryli u młodego osobnika mięsisty grzebień biegnący od karku aż do bioder. W środkowej części tułowia osiągał wysokość nawet 17 cm, co w przeliczeniu na dorosłego osobnika daje niemal 30 cm. Dalej, grzebień przechodził w rząd kolców umieszczonych dokładnie nad wyrostkami kręgosłupa. I właśnie tu zaczyna się prawdziwa osobliwość.
Każdy kolec zazębiał się z kolejnym niczym zamek błyskawiczny. To nieprzypadkowy ornament, lecz przemyślana struktura. Taki układ jest wyjątkowo rzadki nawet u współczesnych jaszczurek. Najbardziej przypomina dzisiejsze agamidki z południowo-wschodniej Azji, jak choćby Gonocephalus doriae. Po raz pierwszy mamy tak pełny obraz grzbietowego pancerza u dinozaura. I to nie z kości, lecz z tkanek miękkich.
Gliniana maska z prehistorii
Nie mniej niezwykły jest sposób, w jaki ten dinozaur się zachował. Edmontosaurus annectens nie został zakonserwowany w klasyczny sposób przez minerały, lecz odwzorowany niczym w formie do odlewu. Skóra, kopyta i kolce nie są skamieniałościami sensu stricto. To cienka warstwa gliny, która przyległa do ciała martwego zwierzęcia podczas jego rozkładu.
Przeczytaj także:
Proces ten, nazwany przez badaczy szablonowaniem glinianym, był dotąd znany jedynie z beztlenowych środowisk morskich. Tymczasem Edmontosaurus spoczął w osadach rzecznych, natlenionych i gruboziarnistych. Okazuje się więc, że elektrostatyczne właściwości biofilmu rozwijającego się na rozkładającym się ciele potrafią przyciągać jony glinu z otaczających osadów, tworząc trwały negatyw ciała. Gliniana warstwa o grubości poniżej 1 mm zachowała kształt, fakturę i strukturę powierzchni skóry, kolców i kopyt.
*Grafika wprowadzająca wygenerowana przez AI, Canva







































