Nothing Ear (3) za 800 kontra AirPods Pro 2 za 1000 zł. Droższe - lepsze?
W moje ręce trafiły najnowsze słuchawki Nothing Ear (3). Jako że na co dzień korzystam z AirPods Pro 2, postanowiłem porównać nowy model z jedną z najlepszych propozycji Apple’a. Czy prawie dwukrotnie wyższa cena rzeczywiście oznacza dwukrotnie lepszą jakość?

Nothing, oprócz oryginalnych smartfonów wyróżniających się nietypowym designem, ma w swojej ofercie charakterystyczne słuchawki. Niedawno testowałem pierwsze nauszne Nothing Headphone (1). Teraz przyszła pora na klasyczne douszne Ear (3), które zastąpiły ubiegłoroczny model. Czy wydawanie kolejnych słuchawek każdego roku ma sens?
Nothing Ear (3) wyglądają jak żadne inne. Nie próbują nikogo udawać
Już przy pierwszym kontakcie widać, że to produkt tej samej marki, co wyróżniające się na rynku Nothing Phone. Słuchawki zachowują transparentny styl - górna część etui wykonana jest z przezroczystego plastiku, dzięki czemu od razu widać, czy słuchawki znajdują się na swoim miejscu. To jednak nie jedyny detal: również spód obudowy został wykończony w podobny sposób.
Dolna część słuchawek w testowanej przeze mnie białej wersji kolorystycznej jest wykończona szarym aluminium, a u dołu znalazły się białe akcenty. Etui otwiera się w zupełnie inaczej niż w AirPodsach - bardziej jak laptop. Wkładanie słuchawek do środka także przebiega w nietypowy sposób: pchełki leżą w gnieździe, zamiast stać pionowo, jak w AirPods Pro 2.

Odkładanie słuchawek do etui na początku może sprawiać trudność. Symetryczna konstrukcja nie zawsze pozwalała mi rozpoznać, czy trzymam futerał od frontu. Druga sprawa to odkładanie pchełek do otworów. W AirPodsach obie te kwestie rozwiązano bardziej intuicyjnie, ale to raczej kwestia nawyku niż realny problem.
Oczywiście, ciekawa konstrukcja etui ładującego to jedno, ale same słuchawki także nie wyglądają jak wszystkie inne. Można powiedzieć, że Nothing nie odkrył koła na nowo - i to prawda - ale wystarczy spojrzeć, by zauważyć, że "coś się dzieje" na tych słuchawkach.

AirPods Pro 2 to jednolity biały plastik z otworami wentylacyjnymi. Tutaj natomiast mamy połączenie bieli, czerni, przezroczystości i srebrnych elementów. Całość nie wygląda tandetnie, lecz spójnie i bardzo dobrze przemyślanie. Podejrzewam, że taka wielokolorowa stylistyka lepiej zniesie próbę czasu niż jednolity biały świecący się plastik w AirPods Pro 2. Po 1,5 roku moje AirPodsy są już mocno porysowane i poobijane.
Nothing Ear (3) są też bardzo dobrze wykonane. Nic nie skrzypi, nie trzeszczy
Pod względem jakości materiałów jest naprawdę dobrze. Fakt, duża część zarówno samych słuchawek, jak i etui ładującego to tworzywo sztuczne, ale materiał pod dłońmi daje wrażenie wysokiej jakości. Mechanizm otwierający pokrywę działa pewnie i nie chwieje się na boki. Próbując uginać etui, nie odczułem, aby miało się zaraz rozpaść. Niestety, ale w wielu innych słuchawkach tej klasy jest to dość częste.
Po otwarciu ukazuje aluminiowy korpus, dzięki któremu Nothing Ear (3) wyglądają na produkt z wyższej półki. Dla porównania - w AirPodsach Apple zastosował jednolitą, białą obudowę z tworzywa sztucznego. Jest porządna, ale sam mechanizm zamykania jest mniej stabilny niż w propozycji Nothing.

Tak naprawdę pod względem wykonania mógłbym się przyczepić do jednej kwestii: przezroczysty plastik zbiera odciski palców jak magnes. Jedno dotknięcie i wszystko widać na górnej części obudowy. Esteci, którzy nie są w stanie zdzierżyć takiego widoku, będą musieli przecierać sprzęt po każdym użyciu. Taka jest jednak cena chęci wyróżnienia się transparentną stylistyką.
Druga sprawa to fakt, że spód etui ładującego charakteryzuje się wybrzuszeniami i niejednolitą strukturą. To sprawia, że na białej dolnej płytce zbierają się zabrudzenia, które trudno jest doczyścić.
AirPods Pro 2 w tej kwestii wypadają inaczej: prosta obudowa z białego plastiku mniej się brudzi i nie widać na niej odcisków. Po ponad 1,5 roku ze słuchawkami mogę jednak powiedzieć, że etui wyjątkowo mocno się rysuje. Trudno powiedzieć, jak propozycja Nothing przetrwa próbę czasu.
Jak grają Nothing Ear (3) w porównaniu z AirPods Pro 2?
Odbiór dźwięku to sprawa bardzo indywidualna – zależy zarówno od budowy ucha, jak i osobistych preferencji muzycznych. Ile osób, tyle gustów muzycznych, ulubionych utworów, twórców. Dlatego, gdybym miał podsumować jakość dźwięku Nothing Ear (3) powiem, że to zależy.
Zapytacie się: od czego? Słuchawki douszne Bluetooth nijak mają się do klasycznych słuchawek z kablem, gdzie jakość zależy od samych przetworników czy karty dźwiękowej. Nie bez powodu producenci TWS-ów dają dostęp do masy equalizerów, trybów i dźwięku przestrzennego.

W domyślnych ustawieniach słuchawki grają nieco płasko w porównaniu z AirPods Pro 2. Na szczęście aplikacja Nothing X oferuje korektor z gotowymi prestami - sam korzystałem z trybu z dodatkowym basem. Jest też dedykowana opcja wzmocnienia basu i wtedy ten jest znacznie bardziej wyczuwalny. Oprogramowanie umożliwia aktywowanie dźwięku przestrzennego, ale jest jeden problem - nie działa on z funkcją wzmocnienia basów oraz korektorem dźwięku.
Tryb przestrzenny również nie dorównuje rozwiązaniu Apple – efekt wielokierunkowości jest mniej wyczuwalny. W teorii otrzymujemy wiele opcji personalizacji, ale w praktyce są one mocno ograniczone.
Apple pod tym względem wygrywa prostotą. W AirPods Pro 2 wszystko działa od razu i bez kombinowania, a brzmienie - zarówno w trybie klasycznym, jak i przestrzennym - jest czystsze, bardziej szczegółowe i po prostu przyjemniejsze w odsłuchu.
Tłumienie hałasu i mikrofon? Jest i działa nieźle
ANC jest ważnym elementem każdych słuchawek TWS. W Nothing Ear (3) oczywiście nie brakuje tej funkcji. Jak oceniam jej działanie? Jest naprawdę dobrze, choć nie tak dobrze jak w AirPodsach Pro 2 (AirPodsy Pro 3 zostały wyposażone w jeszcze potężniejszy system ANC).
Aby sprawdzić skuteczność wyciszania, wykonałem prosty test: uruchomiłem w swoim biurze oczyszczacz powietrza.. Gdy zakładam swoje słuchawki Apple’a i uruchamiam ANC, nie słyszę kompletnie nic. Natomiast z Nothing Ear (3) z redukcją hałasu w poziomie wysokim byłem w stanie delikatnie usłyszeć działający wentylator w oczyszczaczu. Oczywiście znacznie ciszej, ale wciąż.

Tak samo w przestrzeni publicznej. AirPods Pro 2 wygłuszają niemalże wszystko. Natomiast z Ear (3) w uszach byłem w stanie dość wyraźnie usłyszeć rozmowę osób wokół. Tryb transparentny działa poprawnie, ale nie na tyle, by zastąpić rozwiązanie Apple.
Za to mikrofon w Ear (3) pozytywnie zaskakuje. Same słuchawki dobrze zbierają dźwięk, ale w Ear (3) producent zastosował ciekawe rozwiązanie w postaci dodatkowego mikrofonu w etui. Aby z niego skorzystać, wystarczy kliknąć przycisk Talk na futerale ładującym. Jakość nagranego głosu jest wtedy jeszcze lepsza niż w standardowym trybie.
Bateria? Niemalże identyczna
Z moich testów wynika, że Nothing Ear (3) w trybie ANC działają przez ok. 6 godzin podczas odtwarzania muzyki. To praktycznie taki sam wynik, jakie oferowały moje AirPodsy Pro 2, gdy jeszcze były nowe. Po półtora roku oferują raczej ok. 5 godzin, ale to oczywiste, że akumulatory z czasem się zużywają.
Musimy mieć świadomość, że z wyłączonym tłumieniem hałasu czas będzie trochę dłuższy - ok. 8 godzin, a gdy używamy słuchawek do rozmów telefonicznych, czas zostanie skrócony do ok. 4-5 godzin. To jednak wyniki podobne do propozycji Apple.
Które lepsze? Wybór nie jest taki oczywisty
Jednoznaczny wybór nie jest prosty. Nothing Ear (3) wygrywają stylistyką i charakterem, oferując podobny zestaw funkcji, choć pod względem brzmienia i ANC ustępują AirPods Pro 2.

Z drugiej strony kosztują 799 zł, czyli wyraźnie mniej niż AirPodsy, które swego czasu kosztowały ponad 1000 zł (i obecnie są zastępowane przez trzecią generację).
Jeśli więc szukacie słuchawek niemal z najwyższej półki, ale niekoniecznie patrzycie na logo producenta, propozycja Nothing jest wyjątkowo atrakcyjna.
Więcej o sprzęcie Nothing przeczytasz na Spider's Web: