Polska wraca do pancernej gry. Czekaliśmy na to 20 lat
W polskiej zbrojeniówce dzieje się coś, czego nie widzieliśmy od ponad dwóch dekad - w Gliwicach znów będą powstawać czołgi.

I to nie byle jakie, bo mowa o nowoczesnych maszynach K2 i ich spolonizowanej wersji K2PL, które już wkrótce staną się jednym w filarów sił pancernych Wojska Polskiego.
1 sierpnia 2025 r. zostanie podpisana umowa z koreańskim koncernem Hyundai Rotem na dostarczenie 180 czołgów oraz 80 pojazdów wsparcia. To jednak nie jest zwykły kontrakt zakupowy. To milowy krok w kierunku odbudowy krajowego potencjału pancernego i realny transfer nowoczesnych technologii do polskiego przemysłu. Informację o kontrakcie podał serwis Defence24.
Dwadzieścia lat przerwy
Ostatni czołg, produkowany dla Wojska Polskiego, zjechał z taśm produkcyjnych w Polsce w 2002 r. Był to PT-91 Twardy, modernizacja radzieckiego T-72, opracowana w Zakładach Mechanicznych Bumar-Łabędy w Gliwicach. Produkcja czołgów w Polsce zakończyła się całkowicie w 2009 r., kiedy to zrealizowano ostatni kontrakt na pojazdy dla Malezji.
Polska produkowała też wcześniej, w czasach PRL-u i Układu Warszawskiego, czołgi T-54 (lata 1958 - 1964), T-55 (1968-1981) i różne wersje T-72 (lata 1981-2009) na licencji ZSRR, łącznie w liczbie przekraczającej 12 tys. sztuk.
O powrocie produkcji czołgów mówi się w Polsce od dawna, do tej pory wszystko kończył się jednak na deklaracjach. Teraz gdy Europa znów przypomniała sobie, czym jest wojna, okazało się, że brak własnej fabryki czołgów jest poważnym problemem.
Impuls dla całej gospodarki
Dlatego informacja, że nowy kontrakt zakłada produkcję czołgów w Polsce, jest czymś więcej niż tylko ciekawostką dla miłośników militariów. To początek powrotu Polski do elitarnego grona państw, które potrafią samodzielnie wytwarzać nowoczesne pojazdy pancerne.
Bumar-Łabędy, zakłady z bogatą tradycją, dostaną nowe życie, wraz z transferem technologii, dokapitalizowaniem i inwestycjami w odtworzenie zdolności produkcyjnych.
Co więcej, większość czołgów K2PL oraz pojazdów wsparcia ma powstać właśnie w Polsce. To oznacza miejsca pracy, know-how i budowanie kompetencji, które przydadzą się nie tylko w utrzymaniu sprzętu, ale też w przyszłości przy kolejnych zamówieniach dla wojska i być może przy eksporcie.
Więcej o czołgach w Wojsku Polskim na Spider's Web:
180 pancernych bestii
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz oraz wiceminister Paweł Bejda ogłosili, że wartość kontraktu wyniesie 6,7 mld dol., a umowa dotyczyć będzie na początek 180 czołgów (w tym ponad 60 w wersji K2PL), około 80 pojazdów wsparcia, amunicji oraz całej infrastruktury technicznej.
W skład zamówienia wchodzą również pojazdy towarzyszące: wozy zabezpieczenia technicznego, inżynieryjne i dowodzenia. Ich zadaniem będzie wsparcie czołgów w realnym boju: usuwanie awarii, rozminowywanie terenu, koordynacja działań. To sprzęt, który czyni z czołgów nie pojedyncze wilki, ale dobrze zorganizowaną i skuteczną watahę.
Umowa obejmuje nie tylko same pojazdy, ale też transfer technologii, który dotyczy zarówno produkcji, jak i serwisowania, remontów, modernizacji (czyli tzw. MRO – Maintenance, Repair and Overhaul), a także zarządzania cyklem życia czołgów. Mówiąc wprost nie tylko je zbudujemy, ale też nauczymy się je utrzymywać, modernizować i rozwijać we własnym zakresie.
K2 Black Panther w Wojsku Polskim
Czołg K2 Black Panther, czyli „Czarna Pantera”, to prawdziwy drapieżnik XXI wieku. Zaprojektowany przez południowokoreańską firmę Hyundai Rotem, jest jednym z najnowocześniejszych czołgów świata. Waży około 55 t, porusza się z prędkością do 70 km/h, a jego armata kalibru 120 mm jest w stanie razić cele z dystansu 3 km.
System automatycznego ładowania, zaawansowana elektronika, radar dopplerowski, aktywne systemy obrony i hydropneumatyczne zawieszenie to wszystko sprawia, że K2 to maszyna przyszłości.
W wersji K2PL, którą Polska zamierza produkować, znajdziemy dodatkowe opancerzenie, nowy system aktywnej ochrony, wieżę dostosowaną do europejskich standardów, a także wzmocnione zawieszenie i dodatkowe systemy łączności. To będzie maszyna szyta na miarę potrzeb Wojska Polskiego i warunków naszego regionu.
Powrót pancernych kompetencji
Nowy kontrakt to nie tylko odpowiedź na potrzeby wojsk operacyjnych. To inwestycja w suwerenność technologiczną. Polska przestaje być tylko klientem i importerem, a staje się współproducentem i partnerem. Gliwickie zakłady wracają do gry, a krajowy przemysł zbrojeniowy zyskuje kompetencje, które przez ostatnie 20 lat zdawały się ulatywać jak dym po ostatnim wystrzale z Twardego.
Czy to oznacza, że Polska znów stanie się producentem czołgów na eksport, jak w latach 80., gdy wysyłaliśmy T-55 do krajów Bliskiego Wschodu i Afryki? Jeszcze za wcześnie, by to przesądzać. Ale jedno jest pewne: wracamy do gry z nowym sprzętem, nowymi możliwościami i silnym sojusznikiem z Korei Południowej u boku. A to już dużo więcej niż tylko zakup kilku czołgów.