REKLAMA

Recenzja Donkey Kong Bananza: jeśli masz Switcha 2, musisz mieć tę grę

Donkey Kong Bananza lepiej niż jakakolwiek produkcja Nintendo pokazuje potencjał drzemiący w konsoli Nintendo Switch 2. Przy okazji jest to też cholernie dobra gra zręcznościowa, choć nie tak czarująca jak Super Mario Odyssey.

Recenzja Donkey Kong Bananza
REKLAMA

Gwarantuję wam: gdy pierwszy raz uruchomicie Donkey Kong Bananza, poczujecie się przytłoczeni. Odkryjecie bowiem, że niemal każdy element otoczenia może być zniszczony. Ściany. Sufity. Podłogi. Nowa gra Nintendo pozwala kopać tunele tak głębokie, że biedaszyby lat 90 to przy nich płytkie sadzawki.

REKLAMA

Donkey Kong Bananza jak Minecraft: dowolnie niszczysz otoczenie, przedzierając się przez ściany, góry i mury.

Nintendo ma kompletnie nowy pomysł na Konga: demolkę. Z bohatera platformówek uwięzionego w dwóch wymiarach, małpiszon pod krawatem zamienia się w boga zniszczenia. Drąży góry. Niszczy mury. Rozwala pomniki. Większa moc Switcha 2 w dużej mierze została zainwestowana w system demolki, który kompletnie zmienia podejście do rozgrywki.

W końcu po co wspinać się po platformach, skoro można po prostu przebić się pięściami na drugą stronę?

Donkey Kong Bananza – niszczenie otoczenia w pionie...
...oraz w poziomie

Początkowo nowe możliwości Konga wręcz przytłaczają. Zwłaszcza, kiedy odkryjecie, że za wieloma ścianami, sufitami oraz podłogami kryją się sekretne pomieszczenia, pełne złota i innych skarbów. Zaczniecie więc demolować wszystko i wszystkich, czyszcząc poziomy do nienaruszalnych fundamentów. Tutaj moja rada: od razu sobie odpuśćcie.

Im szybciej zdacie sobie sprawę, że wcale nie musicie demolować lokacji do samej ziemi, tym lepiej.

Po czasie zrozumiecie, że chociaż imponująca, moc niszczenia to wyłącznie dodatek. Środek pozyskiwania złota, które tracimy spadając w przepaści albo przegrywając walki. Sekrety zakopane w ziemi to głównie waluta wydawana na przedmioty kosmetyczne, dlatego im szybciej wrzucicie na luz, tym lepiej. Dla was. Dla gry. Dla akumulatora Switcha.

Dopiero podchodząc do Donkey Kong Bananza jak do rasowej gry zręcznościowej, bez fiksacji na systemie zniszczenia, produkcja Nintendo zaczyna błyszczeć. Odżywają wtedy wspomnienia z fenomenalnym Super Mario Odyssey, a rozgrywka nabiera dynamizmu oraz zróżnicowania. Stąd mój gorący apel: mniej zabawy w górnika, więcej w Indianę Jonesa.

Donkey Kong Bananza śmiga w stabilnych 60 klatkach. Świetna optymalizacja
Lokacje, jak i same przeszkody, potrafią być naprawdę wielkie

Oczywiście od czasu do czasu przyjemnie jest się wyżyć. Rozwalić jakiś budynek, jaskinię czy pomnik. Dużą siłą Donkey Kong Bananza jest to, że nikt nie narzuca ci konkretnego stylu rozgrywki. Gdzie nie pójdziesz, tam zawsze będziesz miał coś do zrobienia. Walka, wyzwanie zręcznościowe czy eksploracja, gracz zawsze decyduje, na co akurat ma ochotę.

Donkey Kong Bananza jest naprawdę wielki. Lokacje są gigantyczne, zróżnicowane i pełne wyzwań.

Świat gry jest na tyle rozległy, że producenci zaimplementowali do Bananzy nawigatora, pokazującego drogę do głównego celu fabularnego. Zboczyć z utartej ścieżki jest bowiem niezwykle łatwo. Rozglądając się dookoła, zawsze coś ciekawego majaczy na horyzoncie. Momentami lokacje sprawiają wrażenie wręcz nazbyt dużych.

Dodatkowa moc drugiego Switcha pozwala eksplorować otwarte poziomy w bardzo szybki sposób. Na przykład spadając przez kilkadziesiąt metrów, albo pokonując wielkie odległości przy pomocy beczek – katapult. Do tego DK pływa, wspina się po pionowych i poziomych powierzchniach, jeździ na desce i wiele, wiele więcej. Nintendo przygotowało graczom wielką piaskownicę, wrzuciło zestaw zabawek i zostawiło bez opieki.

Efekt beztroskiej destrukcji
Momentami na ekranie jest naprawdę gęsto

Dzięki takiemu podejściu Donkey Kong Bananza to produkcja mocno eklektyczna, ale jednocześnie bardzo sycąca. Kiedy mam 10 minut, po prostu wykonuję jedno z wyzwań zręcznościowych. Kiedy mam wolny wieczór i kilka godzin, przekopuję się przez góry i wzniesienia, zaglądając pod każdy kamień. Gdy tempo rozgrywki siada, po prostu odpalam nawigatora i kieruję się do miejsca głównego zadania.

Największa zaleta Donkey Kong Bananza to możliwość rozwiązywania wyzwań po swojemu, na wiele sposobów.

Przykład: twórcy stawiają przed graczem tor pełen przeszkód, wewnątrz jaskini. Zamiast rozprawić się z nim w klasycznej platformowej formule, odnajduję słabszą ścianę i przebijam się na zewnątrz. Wychodzę na powierzchnię, wspinam się na szczyt wzniesienia, a następnie zaczynam kopać szyb w okolicy skarbu. W ten sposób całkowicie omijam tor przeszkód, zgarniając nagrodę.

Zabawa przypomina mi trochę eksperymenty z silnikiem fizycznym w The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Tam Nintendo również nie karało graczy za myślenie out of the box, za to pozwalało podejść do wyzwania w nieoczywisty sposób. W Donkey Kong Bananza zamiast fizyki jest destrukcja, ale filozofia pozostaje ta sama: dobra zabawa jest ważniejsza od podążania za sznurkiem.

Myślenie out of the box, definicja obrazkowa

Oczywiście są pewne momenty oraz etapy, gdzie rozgrywka staje się bardziej liniowa. Twórcy posiłkują się od czasu do czasu niezniszczalnymi materiałami, wielkimi przepaściami oraz rozległym morzem, ograniczając swobodę. Jednak nawet wtedy gracz czuje, że ma masę możliwości. Np. podczas walk z bossami. Możemy walczyć na dystans, możemy walczyć w zwarciu, sami potrafimy formować osłony terenowe, np. wykopując prowizoryczne leje w ziemi. Mniam.

Donkey Kong Bananza jest przy tym bardzo ładną grą śmigającą w 60 klatkach na sekundę.

Optymalizacja: wzorowa. Oprawa: rewelacyjna. Dbałość o detale: odpowiednia. Chociaż wielkie, lokacje uginają się od kapitalnych smaczków. Poziomy są zróżnicowane, a część miejsc tak odjechana, że zapamiętam je na dłużej. Podróż wgłąb jądra ziemi to przygoda miła nie tylko dla serca, ale również dla oka. Czy to mokre futro Konga, czy cienie rzucane przez chmury, Bananza robi wizualne wrażenie.

Pozytywny efekt jest wzmocniony wysoką płynnością. Mimo wszechobecnej destrukcji, dalekiego zasięgu widzenia, otwartych lokacji oraz odkształcania otoczenia, Donkey Kong Bananza trzyma stabilne 60 klatek na sekundę. Gra śmiga jak marzenie, chociaż drenuje energię akumulatora niczym opętana. Mam wrażenie, że ani świetna Yakuza 0, ani Mario Kart World nie zużywa energii Switcha 2 tak szybko co Bananza.

Poziomu Super Mario Odyssey nie udało się pobić, ale Donkey Kong Bananza to obowiązkowa pozycja na Switchu 2.

Odyssey, nieustannie nazywane przeze mnie najlepszym Mario z rozgrywką 3D, pozostaje fenomenem. Donkey Kong Bananza, chociaż większy, szybszy i ładniejszy, nie jest aż tak magiczny. Co nie zmienia faktu, że to produkcja absolutnie rewelacyjna. Wielka, premiująca kreatywność, pogodna, zabawna, angażująca i z masą zawartości. Gdybym miał polecić TYLKO JEDNĄ grę dla osoby kupującej Switcha 2, byłaby to właśnie Bananza.

Nintendo odnosi dzięki tej produkcji kilka sukcesów. Po pierwsze, Japończycy pokazali, że mają nowy pomysł na Konga, zrywając z platformówkami 2D. Po drugie, Bananza jest najlepszym dowodem na to, że Switch 2 ma aż nadto mocy. Po trzecie, Nintendo pokazuje, że wciąż ma wielkie serducho do gier, dzięki któremu tworzy wyjątkowe produkcje. Nie licząc zjawiskowego Astro Bota, współcześnie nikt nie jest w stanie zaserwować podobnego majstersztyku.

Największe zalety:

  • System zniszczenia imponuje i otwiera masę możliwości
  • Gra wygląda bajecznie. Masa detali i cudne modele
  • Duże lokacje z masą, masą dodatkowych wyzwań
  • Mieszanka eksploracji, walki i skakania. Nie nudzi się
  • Rewelacyjna optymalizacja. Cudnie to śmiga w 60 fps
  • Nintendo ma nowy, świetny pomysł na Konga
  • Opcjonalna kooperacyjna rozgrywka (dziecko + opiekun)
  • Nowy Donkey Kong jest cudowny. Masa humoru
  • Jedna z najlepszych map nawigacyjnych w grach wideo

Największe wady:

  • Jednak nie tak wybitne jak Super Mario Odyssey
  • Zadziwiająco kiepski początek gry
  • Nierówne starcia z bossami. Część cudna, część meh
REKLAMA

Ocena recenzenta: 9/10

Donkey Kong Bananza to obowiązkowa pozycja dla wszystkich posiadaczy konsoli Nintendo Switch 2. Twórcy Super Mario Odyssey pokazali, że wciąż mają wielkie serducho do gier.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-16T17:44:48+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T16:30:49+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T14:48:36+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T13:15:38+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T13:08:33+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T10:47:01+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T10:19:56+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T09:54:08+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T09:26:48+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T08:22:46+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T07:32:57+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T06:51:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T06:41:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T06:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T06:21:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-16T06:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T21:04:52+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T20:08:30+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T19:40:25+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T19:02:53+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T18:17:50+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T17:36:50+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T17:11:10+02:00
Aktualizacja: 2025-07-15T15:39:19+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA