REKLAMA

Recenzja Astro Bot - to jest cudowne, tu jest miłość do gier

Nie ma co owijać w bawełnę: Astro Bot to kandydat na grę roku. Wspaniała platformówka jest pełna kreatywnych pomysłów, a coś takiego jak słabsze momenty czy poziomy po prostu w niej nie istnieje.

Recenzja Astro Bot - to jest cudowne, tu jest miłość do gier
REKLAMA

Nie da się nie uśmiechać, gdy widzę jak Snake z Metal Gear Solid, Crash Bandicoot i Kratos z God od Wara trzymają się za ręce, formując żywy most po którym mogę przejść nad rozpadliną. Astro Bot jest tak uroczy, tak zabawny i tak słodki, że roztopi nawet najbardziej zatwardziałe serca. W tej grze jest masa dobra, uśmiechu i kreatywności. Gdybym tylko mógł, z chęcią uściskałbym dłoń każdemu człowiekowi, który współpracował przy tej niesamowitej produkcji.

REKLAMA

Na rynku mamy wiele świetnych gier platformowych, ale Astro Bot jest wybitny. Na czym polega różnica?

Otóż na tym, że w grze Astro Bot nie ma czegoś takiego jak słabszy moment. Jak gorszy poziom. Produkcja dla konsoli PlayStation 5 jest niczym deweloper mieszkań, wyciskając 110 proc. potencjału z dostępnej przestrzeni. Tyle tylko, że w Sony nie sprzedają metrów kwadratowych, ale kreatywne pomysły na rozgrywkę, dzięki którym nie da się odejść od konsoli. Każda platforma w Astro Bot to świetna sekwencja zręcznościowa. Każdy sekret jest pomysłowo ukryty. Każde wyzwanie sprawia, że choroba „jeszcze tylko jednego podejścia” od razu trafia do krwiobiegu.

Przechodząc Astro Bota, miałem wrażenie, iż nie jest to typowa gra platformowa, a kolaż „the best off”, składający się z umiejętnie pozszywanych sekwencji od najlepszych przedstawicieli gatunku. W tej produkcji nie ma miejsca na nudę czy powtarzalność. Nawet jeśli producenci sięgają po sprawdzoną mechanikę, serwują inny twist na rozgrywkę. Weźmy rękawice bokserskie zdobywane na wybranych poziomach. Na początku służą do walki z przeciwnikami, ale potem przy ich pomocy przesuwamy obiekty, a nawet wystrzeliwujemy się nimi niczym z procy.

Podejście „the best off” sprawia, że grę Astro Bot można przejść w 12 - 16 godzin. Ale cóż to za czas!

Produkcja dla PlayStation 5 jest tak dobra, że po jej przejściu czułem… żal. Wyobraźcie to sobie. Dorosły, postawny facet z 30-tką na karku czuję się rozbity, bo pokonana przez niego gra była tak dobra, że nie do końca wie, co ma teraz ze sobą zrobić. Gdybym mógł kupić DLC z dodatkowymi poziomami o zbliżonej jakości, od razu rzucałbym banknotami w telewizor. Nawet by mi powieka nie zadrżała.

Astro Bot otwiera filozoficzne pudełko z napisem „lepiej więcej, ale gorzej czy mniej, ale lepiej?”. Twórcy z Team Asobi wybrali drugie podejście, dzięki czemu ich produkcja jest tak niezwykle dobra. Nie wydłużali rozgrywki na siłę, ale wycisnęli z niej tyle rewelacyjnej zawartości, ile było tylko możliwe. Doceniam takie podejście, ale i tak chciałoby się więcej.

Pocieszeniem jest fakt, że Astro Bot to niezwykle przyjemna gra do platynowania.

Nie tylko przez konsolowych wyjadaczy z podejrzanie dużą ilością wolnego czasu, ale też małych dzieci oraz zapracowanych dorosłych. Opcjonalne poziomy zręcznościowe o dużym stopniu wyzwania potrafią dać w kość, ale nigdy nie wydają się nie do pokonania. Zawsze wiemy, gdzie popełniliśmy błąd i zawsze czujemy, że jesteśmy już o krok od sukcesu… mimo piętnastego podejścia. Z kolei łowcy skarbów i sekretów mogą wrócić do już pokonanych lokacji, wykupując pomoc mechanicznego ptaka. Ten wskazuje radarem położenie wszystkich botów do uratowania i puzzli do zebrania, co jest niezbędne podczas polowań na platynę.

Co kapitalne, zbieranie botów i puzzli ma głębszy sens. Kolekcjonowanie jest silnie zakorzenione w rozgrywce, bo cała odblokowana zawartość trafia na planetę - bazę wypadową. Tam spotykamy uratowane boty i odblokowujemy dla nich nowe projekty. Im więcej botów, tym ciekawsze rzeczy dzieją się na planecie. Warto tu regularnie wracać. Warto też zwracać uwagę na wspaniałe animacje unikalnych botów stylizowanych na postaci z kultowych gier obecnych na konsolach PlayStation. Dziadki takie jak ja przeżyją na nowo wiele świetnych wspomnień z okresu PSX-a.

Astro Bot to gra która zachwyca graczy, ale Nintendo powinno być przerażone.

„Magia Nintendo” - tym terminem określam charakterystyczną, ponadpokoleniową, niezwykle przyjemną rozgrywkę w grach Wielkiego N. Czuć w nich silną koncentrację na tym, co najważniejsze: czystej frajdzie z zabawy tak przyjemnej, że trzyma przed ekranem każdego, niezależnie od wieku, płci czy poglądów. Swoiste sto procent gry w grze. Właśnie Astro Bot jest pełny takiej „magii Nintendo”. Chociaż powinienem napisać „magii PlayStation”. Gdyby każda produkcja dla PlayStation 5 była tak dopracowana, grywalna i kreatywna, Nintendo oraz Xbox nie mieliby czego szukać na rynku.

Największe zalety:

  • Niezwykła kreatywność twórców, tutaj nie ma miejsca na nudę
  • Pogodna, piękna przygoda dla wszystkich graczy niezależnie od wieku czy płci
  • Bardzo przyjemna oprawa graficzna, świetne wykorzystanie fizyki
  • Jedna z tych gier, którą platynie się z przyjemnością
  • Kapitalne wkomponowanie kolekcjonerstwa w ekonomię gry
  • Boty stylizowane na postaci z kultowych gier łapią za serce
  • Rytmiczna muzyka od której uśmiech sam pojawia się na twarzy

Największe wady:

  • Do przejęcia w 12 - 16 godzin. Po Astro zostaje głód i pustka
REKLAMA

Ocena recenzenta: 9+/10

Chociaż mówimy o stosunkowo prostej, kolorowej i pogodnej produkcji platformowej, nie mam wątpliwości: mamy do czynienia z kandydatem na grę roku. Astro Bot to obok Shadow of the Erdtree, Like a Dragon: Infinite Wealth oraz Persona 3 Reload najlepsze, co spotkało mnie 2024 roku w grach wideo. Ten robot przypomina, dlaczego od ponad dwóch dekad gry to moje ulubione medium.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA