Polska armia z potężnym wzmocnieniem. Nowe maszyny zmienią układ sił w Europie
Na naszym niebie po raz pierwszy zagościł legendarny śmigłowiec szturmowy AH-64D Apache, a za jego sterami zasiadł polski pilot, ramię w ramię z amerykańskim kolegą.

To nie tylko historyczny moment dla polskiej armii, ale też wyraźny sygnał rosnącej siły i znaczenia Polski na arenie międzynarodowej.
Na polskim niebie pojawiły się pierwsze AH-64D Apache. Choć to jeszcze nie docelowa wersja E, jaką Polska kupiła w 2024 r., to już teraz możemy mówić o wielkim przełomie. Właśnie wykonano pierwszy lot z udziałem polskiego pilota, wspólnie z jego amerykańskim kolegą, co oznacza początek realnego wdrażania legendarnych śmigłowców szturmowych do polskiej armii.
Z Inowrocławia prosto do NATO
To w 56 Bazie Lotniczej w Inowrocławiu, należącej do 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, odbył się pierwszy historyczny lot Apache z udziałem polskiego pilota.
Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych (DGRSZ) nie kryło dumy, nazywając to wydarzenie krokiem milowym w zwiększaniu zdolności operacyjnych oraz pogłębianiu współpracy w ramach NATO. Z kolei sama brygada podkreśliła, że to symbol zaangażowania i rozwoju, nie tylko technicznego, ale również międzynarodowego.

W czerwcu do Polski dotarły pierwsze trzy śmigłowce AH-64D Apache, starszej wersji legendy pola walki. Zostały one uroczyście powitane w Inowrocławiu przez samego ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza.
To początek większego planu: osiem maszyn AH-64D, dostarczanych Polsce w ramach umowy leasingowej z USA, będzie służyło przede wszystkim do intensywnego szkolenia. Zarówno pilotów, jak i techników naziemnych.
Szkolenie trwa, a liczby robią wrażenie
Już teraz 20 polskich pilotów i 22 członków personelu naziemnego zakończyło podstawowe szkolenie w Stanach Zjednoczonych. Ale to dopiero rozgrzewka. W 2025 r. liczby wzrosną do 50 pilotów i aż 250 techników. To oznacza, że Polska przygotowuje solidne kadry do obsługi floty śmigłowców, jakiej jeszcze nigdy nie posiadała.

Wkrótce rusza kolejny, bardziej zaawansowany etap szkolenia, skoncentrowany na taktyce i współdziałaniu z wojskami lądowymi. Jak podkreśla płk pil. Krzysztof Kwiatkowski z DGRSZ, piloci mają już za sobą pierwsze doświadczenia z wykorzystaniem uzbrojenia w USA.
Teraz przyjdzie czas na zgranie z realnymi działaniami bojowymi. A wszystko to po to, by już za kilka lat bezproblemowo przesiąść się do najnowszej wersji śmigłowca AH-64E Guardian.
Więcej na Spider's Web:
96 maszyn, które zmienią reguły gry
Umowa podpisana w sierpniu 2024 roku przewiduje zakup aż 96 sztuk AH-64E Apache Guardian, które trafią do Polski w latach 2028–2032. To największe tego typu zamówienie po stronie użytkownika nieamerykańskiego. Żaden inny kraj NATO, poza samymi Stanami Zjednoczonymi, nie będzie miał tylu tych maszyn. Dla porównania: Wielka Brytania posiada ich 50, a Japonia około 13.
AH-64E to coś więcej niż „tylko” śmigłowiec szturmowy. To latające centrum dowodzenia, zdolne do prowadzenia walki zarówno samodzielnie, jak i w pełnym systemie sieciocentrycznym.

Wyposażony jest w potężny radar, nowoczesne systemy komunikacyjne oraz zdolność współpracy z bezzałogowcami, załoga może sterować nimi z kokpitu dzięki systemom AAG i MUT-X. To jakby mieć miniaturowe wsparcie z powietrza, dostępne natychmiast.
Uzbrojenie? Nie do zatrzymania
AH-64E może przenosić uzbrojenie, które robi wrażenie nawet na doświadczonych wojskowych: kierowane pociski Hellfire AGM-114, niekierowane rakiety Hydra 70, przeciwlotnicze rakiety AIM-92 Stinger oraz kultowe działko M230 kal. 30 mm. To połączenie pozwala eliminować zarówno cele opancerzone, jak i zagrożenia z powietrza.
Co więcej, Guardian potrafi latać z prędkością przelotową około 270 km/h, a w razie potrzeby może osiągnąć nawet ponad 300 km/h. Innymi słowy: to idealna maszyna do błyskawicznego reagowania i długotrwałego wsparcia działań lądowych.
Apache – przyszłość polskiego pola walki
Zdecydowanie warto pamiętać, że wprowadzenie do służby AH-64E w tak dużej liczbie to nie tylko kwestia prestiżu. To realna zmiana jakościowa w sposobie prowadzenia działań bojowych przez Wojsko Polskie.
Apache nie są maszynami do pokazów, to broń zaprojektowana z myślą o przetrwaniu w środowisku intensywnego ostrzału i prowadzeniu precyzyjnych operacji w trudnych warunkach. A fakt, że Polska będzie dysponować jedną z największych flot tych maszyn na świecie, mówi sam za siebie.
Nieprzypadkowo mówi się, że Apache to „czołg w powietrzu”. Ale w wersji E jest to już czołg, który widzi wszystko dookoła, komunikuje się z całą armią, kieruje dronami i niszczy cele zanim te zorientują się, co je trafiło.
Przyszłość nazywa się Apache
To dopiero początek polskiej przygody z Apache. Pierwsze loty z polskimi pilotami to moment przełomowy, który za kilka lat będziemy wspominać jako początek nowej ery w polskim lotnictwie wojsk lądowych.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to już w drugiej połowie tej dekady zobaczymy pełne dywizjony AH-64E wspierające polskie siły w manewrach.
Polskie niebo właśnie zyskało nowy kształt. A razem z nim ogromne możliwości.