Najważniejsze polskie lotnisko pęka w szwach. Mówią, co jest rozwiązaniem
Proces kontroli bagażu podręcznego na warszawskim lotnisku Chopina będzie przebiegać szybciej, ale to tylko chwilowe rozwiązanie. Władze portu mówią wprost: rozbudowa jest konieczna.

W samym maju 2025 Lotnisko Chopina odprawiło dokładnie 2 094 725 pasażerów, czyli o 13,6 proc. więcej niż rok wcześniej (1.843.828). W sumie od stycznia do końca maja z warszawskiego portu skorzystało 8 748 556 podróżnych – przytacza statystyki warszawskie lotnisko.
Bariera 2 mln pasażerów pękła w tym roku wcześniej niż w ubiegłym. W 2024 r. trzeba było czekać do czerwca, teraz licznik wskazał liczbę już w maju.
- Obsługa rekordowych liczb pasażerów jest możliwa dzięki tytanicznemu wysiłkowi pracowników wszystkich służb i firm działających na Lotnisku Chopina – podkreśla rolę Łukasz Chaberski, prezes PPL.
Szef PPL nie wyklucza, że jeszcze w tym miesiącu możliwe jest zakończenie przetargu na nowe skanery 3D do kontroli bezpieczeństwa. Mają znacząco usprawnić proces kontroli bagażu podręcznego.
O tym, że inwestycja w skanery się opłaca, świadczą przykłady Lublina i Poznania
Brak konieczności wyjmowania z podręcznego bagażu urządzeń elektronicznych i płynów to zatem z jednej strony wygoda dla podróżujących i ograniczenie sytuacji stresujących, a z drugiej znaczne usprawnienie i przyśpieszenie czynności związanych z kontrolą bezpieczeństwa – komentował prezes Portu Lotniczego Lublin Krzysztof Matuszczyk, gdzie skanery pojawiły się po raz pierwszy w Polsce.
Później był Poznań, gdzie urządzenia 2,5-krotnie przyspieszają szybkość prześwietlania przedmiotów.
To jednak rozwiązania doraźnie. W stolicy potrzebna jest rozbudowa lotniska
Chaberski nie ukrywa, że lotnisko Chopina jest już na skraju swoich możliwości. "Przepustowość jest na wyczerpaniu" – mówi wprost.
Musimy pilnie przeprowadzić modernizację lotniska. Zakładamy, że jeszcze w tym miesiącu uruchomimy przetarg na zaprojektowanie zmodernizowanego terminalu, ponieważ mamy już zatwierdzony plan inwestycji. Część z prac już się toczy - chociażby konstrukcja płyty PPS 15 czy rozbiórka dawnej Etiudy – wyjaśnia prezes PPL.
Rozbudowa Okęcia od dawna budzi mnóstwo emocji. Niektórzy twierdzą, że nie jest potrzebna, skoro w planach mamy budowę CPK i lotniska w Baranowie. Zwolennicy remontu mówią, że innego wyjścia nie ma, a ostatnie wyniki warszawskiego portu są na to dowodem. Już teraz zbliżamy się do limitów możliwości, a CPK powstanie dopiero za kilka lat. Co z ruchem do tego czasu?
- Nie możemy wywiesić karteczki na lotnisku "Nieczynne, zapraszamy w 2032 do CPK" – ironizował w rozmowie z eska.pl Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
LOT musi zbudować masę, którą potem przeniesie na nowe lotnisko w Baranowie. Utracimy dziesiątki milionów pasażerów, jeśli nie rozbudujemy portu im. Chopina, a jakość odprawy bez rozbudowy będzie masakrycznie zła – wyjaśniał ekspert.
Rosnąca popularność lotnisk, którą odnotowuje się w niemal całej Polsce, sprawia, że warszawski port może paść ofiarą tego sukcesu. Bez rozbudowy pasażerowie mogą się męczyć zanim odlecą. I krótsza kontrola bagaży za sprawą nowych skanerów raczej nie poprawi ich nastroju.
Zdaje sobie z tego sprawę Maciej Lasek, pełnomocnik rządu ds. CPK i wiceminister infrastruktury. W rozmowie z PAP tłumaczył, że stołeczne lotnisko nie może sobie pozwolić na odpływ pasażerów. "Jak zaczną korzystać z innych lotnisk, to już część z tych pasażerów do nas nie wróci" – zauważał.
Polskie Porty Lotnicze planują rozpoczęcie prac budowlanych w 2026 r., a całkowite oddanie inwestycji do użytku - na sezon letni 2029 r. Po rozbudowie przepustowość portu ma wynosić ok. 30 mln podróżnych rocznie. Całkowita powierzchnia terminala pasażerskiego ma wzrosnąć o 15 proc.
Zdjęcie główne: Olena Deriabina / Shutterstock