REKLAMA

Mozilla: "Firefox umrze bez Google'a, pieniądze to dopiero początek"

Dyrektor finansowy Mozilli Eric Muhlheim złożył niepokojące zeznania w procesie antymonopolowym Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych przeciwko Google’owi. Według niego Firefox może całkowicie zniknąć z rynku, jeśli zostanie odcięty od finansowania ze strony giganta z Mountain View - ale problemy sięgają znacznie głębiej niż tylko kwestie finansowe.

Mozilla Firefox umrze bez Google
REKLAMA

Nie jest tajemnicą, że Mozilla w ogromnym stopniu polega na środkach płynących z umów z wyszukiwarkami, przede wszystkim z Google’em. W 2023 r. Mozilla zanotowała przychody na poziomie 653 mln dol., z czego aż 495 mln (około 75-80 proc. całkowitego dochodu) pochodziło z umów na wykorzystanie wyszukiwarek. Zdecydowana większość tej sumy to pieniądze od Google za utrzymywanie ich wyszukiwarki jako domyślnej w przeglądarce Firefox.

Firefox jest niezależną przeglądarką - nie mamy własnego systemu operacyjnego, urządzeń ani sklepu z aplikacjami - podkreślił Muhlheim podczas przesłuchania. Ta trudna sytuacja finansowa sprawia, że Mozilla jest wyjątkowo wrażliwa na wszelkie zmiany w umowach z Google’em.

REKLAMA

Czytaj też:

Według nieoficjalnych danych Google płaci Mozilli około 400-450 mln dol. rocznie za domyślną obecność swojej wyszukiwarki w Firefoksie. To kwota, która stanowi podstawę funkcjonowania organizacji. Dla porównania, Apple otrzymuje od Google znacznie więcej - szacunkowo 20 mld dol. rocznie za podobne preferencyjne traktowanie w przeglądarce Safari.

Nie tylko o pieniądze - użytkownicy głosują… swoimi nawykami

Szczególnie interesująca w zeznaniach Muhlheima była historia z lat 2014-2017, kiedy Mozilla zdecydowała się zmienić domyślną wyszukiwarkę z Google na Yahoo. Eksperyment ten zakończył się fiaskiem - użytkownicy albo ręcznie przestawiali wyszukiwarkę na Google, albo całkowicie rezygnowali z przeglądarki Firefox.

Użytkownicy Firefoksa uznali jakość wyszukiwania Yahoo za niewystarczającą - wyjaśnił Muhlheim. Ta sytuacja pokazuje, że nawet gdyby Mozilla znalazła alternatywne źródło finansowania, musiałaby zmierzyć się z faktem, że użytkownicy po prostu preferują Google’a.

Mozilla Firefox

W dokumentach przedstawionych w sądzie Mozilla stwierdziła, że utrata płatności od Google stanowiłaby zagrożenie dla Mozilli o ograniczonych możliwościach łagodzenia skutków. Wewnętrzne badanie przeprowadzone przez organizację w latach 2021-2022 wykazało, że przełączenie użytkowników Firefoksa z Google’a na Binga spowodowałoby znaczący spadek generowanych przychodów.

Gecko - ostatni bastion różnorodności w sieci

Warto podkreślić, że znaczenie Firefoksa wykracza daleko poza jeden produkt czy jedną firmę. Firefox wykorzystuje silnik Gecko, który jest ostatnim niezależnym silnikiem przeglądarki konkurującym z Chromium od Google i WebKit od Apple.

Innowacje, prywatność i wybór użytkownika mogą się rozwijać tylko wtedy, gdy silniki przeglądarek ze sobą konkurują - argumentuje Mozilla. Bez tego nie ma bodźca do tworzenia szybszej, bezpieczniejszej i bardziej inkluzywnej sieci. Jeśli stracimy lub osłabimy Gecko, Internet będzie optymalizowany pod kątem komercyjnych modeli biznesowych i priorytetów, a nie wartości, które Mozilla promuje dla sieci, takich jak prywatność, dostępność i wybór użytkownika.

Mozilla podkreśla, że Gecko został pierwotnie stworzony jako odpowiedź na obawy, że Microsoft zmonopolizuje protokoły internetowe. Dzięki temu różne przeglądarki mogły współpracować, aby zapobiec kontrolowaniu dostępu do sieci przez jedną firmę.

Paradoks proponowanych rozwiązań

Departament Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych dąży do zakazania Google’owi płacenia firmom takim jak Mozilla za ustawienie ich wyszukiwarki jako domyślnej. To jeden z kilku środków zaradczych proponowanych w ramach walki z monopolem Google'a w branży wyszukiwarek.

Paradoksalnie te działania, zamiast promować konkurencję, mogą jeszcze bardziej wzmocnić pozycję technologicznych gigantów, eliminując jednego z niewielu niezależnych graczy na rynku.

Zamiast promować uczciwą walkę, środki zaradcze DOJ jeszcze bardziej przechyliłyby szalę na korzyść kilku dominujących graczy - stwierdził Mark Surman, prezes Mozilli.

Muhlheim ostrzega przed spiralą spadkową, która może nastąpić, jeśli Mozilla straci główne źródło dochodów. Najpierw firma musiałaby znacząco ciąć koszty, co ograniczyłoby rozwój Firefoksa, czyniąc przeglądarkę mniej atrakcyjną dla użytkowników. To z kolei prowadziłoby do dalszego spadku popularności i dalszych cięć. Musielibyśmy naprawdę walczyć o przetrwanie - podsumował CFO Mozilli.

Poszukiwanie równowagi

CEO Mozilli, Laura Chambers, podkreśliła potrzebę zrównoważonych rozwiązań: Ta sprawa ukształtuje konkurencyjny krajobraz internetu na nadchodzące lata, a każde rozwiązanie musi wzmacniać, a nie osłabiać, niezależne alternatywy, na których ludzie polegają w zakresie prywatności, innowacji i wyboru.

Mozilla nie sprzeciwia się całkowicie działaniom antymonopolowym - popiera np. ekrany wyboru na urządzeniach mobilnych i komputerach. Jednak organizacja podkreśla, że sposób na wybór to nie zawsze ekran wyboru, a Firefox oferuje użytkownikom tysiąc różnych punktów wyszukiwania wewnątrz przeglądarki.

Co to oznacza dla przyszłości Internetu?

Sytuacja Mozilli stawia trudne pytania o przyszłość Internetu. Czy możliwy jest Internet, w którym nie dominują giganci technologiczni? Jak znaleźć równowagę między zwalczaniem monopoli a wspieraniem różnorodności w ekosystemie technologicznym?

Niezależnie od wyniku sprawy Google vs. DOJ, jedno jest pewne: obecna sytuacja stanowi poważne zagrożenie dla jednego z ostatnich bastionów otwartego Internetu. Dla użytkowników oznacza to potencjalnie mniejszy wybór i kontrolę nad swoim doświadczeniem w sieci. Paradoksalnie, działania mające na celu ograniczenie monopolu Google mogą prowadzić do jeszcze większej koncentracji władzy w rękach kilku dominujących firm technologicznych.

Firefox, który od lat walczy o utrzymanie swojej pozycji w świecie zdominowanym przez Chrome, może stać się ofiarą uboczną tej wojny regulacyjnej. Jeśli tak się stanie, stracimy nie tylko kolejną przeglądarkę, ale także jeden z ostatnich niezależnych głosów kształtujących przyszłość Internetu.

REKLAMA

*Zdjęcie otwierające: Sharaf Maksumov / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-05-03T07:51:00+02:00
Aktualizacja: 2025-05-02T08:02:27+02:00
Aktualizacja: 2025-05-01T18:44:49+02:00
Aktualizacja: 2025-05-01T16:50:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA