Produkcja czołgów wraca do Polski. Ujawniono, kto będzie je wytwarzał
Wygląda na to, że polska zbrojeniówka szykuje prawdziwą ofensywę. Marcin Idzik, członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej (PGZ), rzucił prawdziwą bombę informacyjną – do Polski powróci produkcja nowoczesnych czołgów. Pancerne kolosy powstawać będą w w zakładach Bumar-Łabędy. To wiadomość, która elektryzuje nie tylko fanów militariów, ale i każdego, kto interesuje się bezpieczeństwem naszego kraju i rozwojem rodzimego przemysłu.

Informacja o powrocie produkcji czołgów do Polski podał Marcin Idzik, członek zarządu PGZ, w rozmowie z serwisem Defence24.
Nie mogę mówić o wszystkich szczegółach, bo obejmuje mnie tajemnica handlowa, ale rozmawiamy o tym, by ulokować bardzo istotny i wrażliwy produkt Grupy PGZ w Bumarze-Łabędy. Naszą intencją jako PGZ jest powrót do tego, żeby Łabędy stały się spółką produkcyjną. Podkreślam, że Bumar-Łabędy mają bardzo duży potencjał produkcyjny - powiedział Marcin Idzik.
Dodał on, że Polska grupa Zbrojeniowa chce, żeby czołgi z powrotem były produkowane w Łabędach. Bardzo nam na tym zależy. Zapewniliśmy spółce niezbędną infrastrukturę oraz środki finansowe. Niebawem będzie umowa, która umożliwi powrót produkcji czołgów do Bumaru. Myślę, że jest to kwestia dwóch, trzech tygodni - dodał Marcin Idzik.
Bumar ma wrócić do gry
W Polsce powstawać będą południowokoreańskie czołgi K2 Black Panther.
Chciałbym podkreślić, że jest to bardzo dobry czołg, ma on naszym zdaniem bardzo duży potencjał. Określamy go jako czołg średni szybki, manewrowy, w przeciwieństwie do czołgów cięższych, jest dostosowany do działań w bardzo trudnym terenie, a przy tym bardzo zaawansowany, jeśli chodzi o siłę ognia, ochronę wnętrza i inne parametry. Jest pewna luka, jeśli chodzi o takie czołgi na rynku w państwach zachodnich, bo konkurencyjne konstrukcje są znacznie cięższe i ten czołg w tę lukę się wpisuje - stwierdził Marcin Idzik

Zaznaczył też, że dla PGZ, a także dla Ministerstwa Obrony Narodowej, priorytetem jest dostawa nowych czołgów i ustanowienie w Polsce zdolności do remontów, napraw i modernizacji tego czołgu.
To niezbędne w obecnej sytuacji geopolitycznej, przy zagrożenia, bo droga morska z Republiki Korei jest daleka. Musimy też w pełni krajowe mieć możliwości produkcji poszczególnych komponentów, by zastępować je w razie zagrożenia. To, obok produkcji czołgów, nasz priorytet. I jesteśmy coraz bliżej tego stanu - podkreślił.
Więcej o czołgach K2 w Wojsku Polskim na Spider's Web:
Czołg K2. Koreański gigant z polskim akcentem
Dla wielu Polaków „Bumar” to coś więcej niż zakład przemysłowy – to legenda. Przez dekady produkowano tam czołgi, wozy bojowe i inne maszyny wojskowe. W czasach PRL-u Gliwice były jednym z najważniejszych punktów na mapie polskiego przemysłu zbrojeniowego. Ale ostatnie lata nie były łaskawe dla zakładu – ograniczenia, redukcje, modernizacje bez przełomu. Teraz to się ma zmienić.
Jeśli ktoś nie śledzi zbrojeniowych nowinek na co dzień, może zapytać: „A czym właściwie jest ten K2?”. To jeden z najnowocześniejszych czołgów podstawowych na świecie. K2 Black Panther został zaprojektowany przez południowokoreańską firmę Hyundai Rotem i wyróżnia się zaawansowaną elektroniką, automatycznym systemem ładowania, aktywną ochroną i potężną siłą ognia.
Polska zamówiła w 2022 r. 180 sztuk tych czołgów w wersji bazowej, a kolejne 820 mają zostać wyprodukowane w wersji spolonizowanej, nazwanej roboczo K2PL. To właśnie ten wariant ma zjeżdżać z linii produkcyjnej w Gliwicach. Co ważne, nie chodzi tylko o składanie gotowych części – mówimy o realnym transferze technologii, który pozwoli polskiemu przemysłowi wejść na nowy poziom.
Produkcja czołgów w Polsce to nie tylko prestiż i wzmocnienie armii – to również konkretne liczby dla gospodarki. W projekcie K2PL weźmie udział nawet ponad 200 polskich firm, zarówno dużych, jak i z sektora MŚP. Mówimy więc o tysiącach miejsc pracy, milionach złotych inwestycji i rozwoju dla całych regionów.
Zakład w Gliwicach ma zostać rozbudowany i zmodernizowany – powstaną nowe linie produkcyjne, hale montażowe i stanowiska testowe. Prace ruszają w tym roku, a pierwsze egzemplarze „polskich K2” mają opuścić fabrykę jeszcze przed końcem dekady.

Czy to się może nie udać?
Oczywiście, zawsze są znaki zapytania. W przeszłości Bumar borykał się z opóźnieniami, problemami organizacyjnymi i brakiem stabilnych zamówień. Teraz jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej – rząd stawia na rozbudowę potencjału obronnego kraju, a konflikt w Ukrainie jasno pokazał, że własna produkcja zbrojeniowa to dziś kwestia strategicznego bezpieczeństwa.
Co ważne, Polska nie idzie w tym projekcie sama – to część większej umowy z Koreą Południową, która obejmuje nie tylko czołgi, ale też haubice K9 i samoloty FA-50. Transfer technologii, wsparcie szkoleniowe i współpraca na poziomie rządowym dają nadzieję, że tym razem wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Czołgi z Gliwic na nowo. Polska chce znów liczyć się w Europie
Choć wielu ekspertów podkreśla, że Polska nie stanie się z dnia na dzień drugą Koreą Południową czy Niemcami, to jednak powrót do rodzimej produkcji czołgów to ogromny krok naprzód. W dobie geopolitycznego napięcia inwestowanie w przemysł obronny nie jest już tylko opcją – to konieczność.
Jeśli plan się powiedzie, Polska nie tylko uniezależni się od importu, ale może stać się eksporterem nowoczesnych rozwiązań wojskowych. A wszystko to zaczyna się w Gliwicach, w hali, która jeszcze niedawno mogła wydawać się reliktem przeszłości.