REKLAMA

Czy właśnie obserwujemy początek końca Intela? Nie wiem, choć się domyślam

Nie da się inaczej odpowiedzieć na to pytanie niż przy użyciu słynnego cytatu Tadeusza Sznuka. Z giganta technologicznego nadeszły hiobowe wieści, które świadczą o tym, że dawna chwała odeszła w zapomnienie.

Czy właśnie obserwujemy początek końca Intela? Nie wiem, choć się domyślam
REKLAMA

Intel walczy o przetrwanie. Trzeba to powiedzieć wprost, bo niewielkie problemy zaczęły rosnąć, złe zarządzanie przyniosło katastrofalne efekty, a przegapiona szansa z AI sprawiła, że statek, który trwał przez dekady właśnie tonie i liczy na cud. Jednak ten raczej nie nadejdzie, bo na ratunek jest już za późno.

Saga trwa. Wiele nadziei pokładano w Pacie Gelsingerze, który ogłosił śmiały plan naprawy finansów firmy, ale szło mu tak dobrze, że firma została wykreślona z indeksu Dow Jones Industrial Average, w którym była obecna przez 25 lat. Wartość firmy spadła o ponad połowę w niecały rok. Na jego miejsce przyszedł Lip-Bu Tan, który ma postawić firmę na nogi. Rządzi nią już miesiąc i właśnie mamy pierwsze efekty walki o przetrwanie, ale nikt nie może być zaskoczony, bo to ulubiona metoda poprawy finansów firmy wszelkiej maści CEO wielkich firm.

REKLAMA

Intel zwalnia 21 000 pracowników. Nie ma litości

Widzicie - pracownicy to koszt, który w takiej firmie jak Intel jest ogromny. Wystarczy zwolnić odpowiednią liczbę ludzi, żeby pokazać akcjonariuszom poprawę stosunku wydatków do dochodów. I to zadziało. Wystarczyło zwolnić 20 proc. pracowników, żeby akcje firmy wzrosły o 5 proc., a uwierzcie - dawno nie widziano takiego wzrostu w Intelu.

Według nowego prezesa zwolnienia ograniczą biurokrację, usprawnią zarządzanie i odbudują kulturę firmy opartą na inżynierii. Już chwilę po objęciu stanowiska Tan mówił, że firma nie wykorzystała potencjału drzemiącego w procesorach używanych do działań AI, a dodatkowa straciła pozycję lidera w produkcji układów scalonych. Dodajmy, że to Intel w dużej mierze odpowiada za to, że dzisiaj w ogóle korzystamy z komputerów w takiej formie, jaką znamy. Jednak seria błędów musiała w końcu obrócić się przeciw firmie. Nowy CEO podziela zdanie poprzedniego, który również twierdził, że za wszystko odpowiada biurokracja panująca w firmie, która uniemożliwia szybkie podejmowanie decyzji i reakcję na faktyczne potrzeby rynku.

Redukcja 21 tys. etatów ma objąć głównie stanowiska niezwiązane z projektowaniem i produkcją układów scalonych. Tydzień wcześniej poleciały głowy w kierownictwie firmy, ale to kropla w morzu. Wszyscy tak naprawdę czekają na publikację wyników za pierwszy kwartał, które pokażą, na czym stoi firma. Jeżeli będą złe, to nawet głowy 21 tys. pracowników mogą nie pomóc. Intel od trzech kwartałów mierzy się ze spadkiem przychodów i zmniejszeniem rentowności, więc nikt nie spodziewa się poprawy.

To już druga fala zwolnień. Pierwsza miała miejsce pół roku temu. Wtedy z pracą pożegnało się 15 tys. ludzi. W 2023 r. roku zatrudniał 125 tys. ludzi, w zeszłym już 109 tys., na koniec tego roku liczba ta spadnie do około 80-90 tys. I to przy założeniu, że nowy CEO nie będzie wprowadzał jeszcze większych cięć. Trochę przypomina to odcinanie chorych kończyn i liczenia na poprawę, ale problem może dotyczyć samego serca. Intel po prostu przegapił swoje największe szanse. Nie będę tu oryginalny, zacytuję mojego kolegę Maćka, który trafnie zdiagnozował, co wydarzyło się w przeszłości, a co mści się właśnie teraz.

  • Intel stracił przewodnictwo nad rozwojem architektury x86. Gdy przyszła pora na kolejny krok w ewolucji oprogramowania - przejście na 64-bitowe funkcje - firma otrzymała poważny prztyczek od Microsoftu, swojego strategicznego partnera. Microsoft, budując 64-bitowego Windowsa NT, zdecydował o wyższości architektury x64 od AMD nad architekturą Intel Itanium. W efekcie twórcy technologii x86 stali się licencjobiorcami… swoich byłych licencjobiorców;
  • Intel dwukrotnie stracił kluczowego partnera w formie Apple’a. Za pierwszym razem nie był w stanie zapewnić zamówionego przez firmę energooszczędnego układu scalonego, który miałby być sercem iPada. Za drugim stracił też komputery Mac, które nie tylko nie używają już czipów Intela, a wręcz funkcjonują na architekturze ARM64 zamiast x64 (x86-64).
  • Intel nie był w stanie przez długie lata zapewnić układów o jakiejkolwiek sensownej sprawności energetycznej. Procesory Atom okazały się ogromnym rozczarowaniem.
  • Intel zaczął się uginać pod własnym ciężarem. Konkurencja porzuciła własne fabryki, skupiając się na samym projektowaniu nowych układów scalonych, oddając ich produkcję w ręce technologicznych partnerów. W efekcie działa szybciej, dynamiczniej, na bieżąco reagując na potrzeby rynku - podczas gdy uwaga Intela rozproszona jest na dziesiątki fabryk na świecie.

Czy da się podnieść po takich zaniedbaniach? Dowiemy się już za kilka miesięcy.

Więcej o Intelu przeczytacie w:

Zdjęcie główne: Sebastian Herrmann / unsplash.com

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-24T08:41:24+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA