REKLAMA

To nie Księżyc jest celem Amerykanów. Kandydat na szefa NASA przedstawił plan podboju kosmosu

Kandydat na szefa NASA powiedział, jakie będą kosmiczne plany Stanów Zjednoczonych. Czy oznacza to koniec programu Artemis i marzeń o stałej obecności człowieka na Księżycu?

To nie Księżyc jest celem Amerykanów. Kandydat na szefa NASA przedstawił plan podboju kosmosu
REKLAMA

Świat kosmosu od lat dzieli się na dwie frakcje: tych, którzy chcą wrócić na Księżyc, i tych, którzy wolą rzucić wszystko i polecieć na Marsa. W środę oliwy do ognia dolał Jared Isaacman, kandydat Donalda Trumpa na nowego administratora NASA.

Jego nominacja to wydarzenie samo w sobie – miliarder i szef firmy Shift4, znany z tego, że dwukrotnie poleciał w kosmos na pokładzie kapsuł SpaceX, nie jest naukowcem ani urzędnikiem. To pierwszy potencjalny szef NASA, który ma więcej doświadczenia jako klient Elona Muska niż jako pracownik agencji kosmicznej.

REKLAMA

Podczas pierwszego przesłuchania przed senacką komisją ds. nauki, handlu i transportu, Isaacman zaskoczył jednoznaczną deklaracją: jeśli zostanie zatwierdzony, jego priorytetem będzie wysłanie ludzi na Marsa. Tak otwartej zmiany kursu NASA nie widzieliśmy od lat.

Nowy kurs: Mars przed Księżycem?

Przez ostatnie lata NASA i jej partnerzy – zarówno komercyjni, jak i międzynarodowi – konsekwentnie rozwijali program Artemis. Ten ambitny plan zakładał powrót człowieka na Księżyc, budowę stałej bazy i traktowanie Srebrnego Globu jako „trampoliny” do dalszych misji – w tym na Marsa. Artemis I odbyła swój pierwszy bezzałogowy lot wokół Księżyca w 2022 r. Kolejne misje – w tym załogowa Artemis II – mają wystartować już w najbliższych latach.

Tymczasem Isaacman mówi wprost: „Nie musimy wybierać między Księżycem a Marsem, ale Mars to nasz cel”. Dodał również, że po drodze „i tak wrócimy na Księżyc” i ocenimy korzyści z utrzymywania tam obecności – zarówno naukowych, jak i gospodarczych czy geopolitycznych.

Nie sposób mówić o zwrocie NASA bez wspomnienia o Elonie Musku. Szef SpaceX od lat forsuje ideę kolonizacji Marsa i uważa, że Księżyc to strata czasu. W zeszłym tygodniu napisał na X (dawniej Twitter): „Zatrzymywanie się na Księżycu tylko spowalnia nasz lot na Marsa”. Czyżby nowa strategia NASA była pisana z myślą o Musku?

Więcej na Spider's Web:

A co z programem Artemis?

Nie wszyscy są zachwyceni nowym kursem. Senator Ted Cruz – republikanin z Teksasu, gdzie swoją siedzibę ma NASA – powiedział jasno: „Misja na Księżyc musi dojść do skutku za prezydentury Trumpa, bo inaczej wyprzedzą nas tam Chiny”.

Cruz udostępnił zdjęcie z Isaacmanem, podkreślając, że ten zobowiązał się do jak najszybszego powrotu Amerykanów na powierzchnię Księżyca. Sam Isaacman podczas przesłuchania próbował złagodzić napięcie: „To nie musi być wybór zero-jedynkowy. Wierzę, że NASA jest zdolna do robienia rzeczy pozornie niemożliwych”. Czy jednak budżet agencji pozwoli na realizację dwóch równoległych megaprojektów? Tego nie wiemy.

Kim właściwie jest Jared Isaacman?

Nowy kandydat na szefa NASA to postać nietypowa – i to nie tylko na tle polityki kosmicznej. Ma 41 lat, fortunę wartą około 1,5 mld dol. i firmę Shift4 Payments, zajmującą się obsługą płatności online. W 2021 r. był pierwszym cywilem, który poprowadził w pełni cywilną misję w kosmos – Inspiration4, która orbitowała wokół Ziemi przez trzy dni. Rok później znów znalazł się w kosmosie dzięki SpaceX.

Podczas przesłuchania w Senacie sam przyznał: „Nie jestem typowym kandydatem. Nie jestem politykiem, nie jestem naukowcem i nigdy nie pracowałem w NASA. Ale prezydent Trump widzi w tym siłę, nie słabość.”

Jeśli zostanie zatwierdzony, będzie dopiero czwartym z 15 administratorów NASA, który faktycznie poleciał w kosmos.

Kosmiczna przyszłość USA – Mars, Księżyc, czy jedno i drugie?

Przesłuchanie Jareda Isaacmana dopiero się rozpoczęło. Decyzję w sprawie jego nominacji Senat podejmie po przerwie, która potrwa do 28 kwietnia. Jednak już dziś widać, że pod jego kierownictwem NASA może czekać głęboka zmiana.

Nowy kurs to nie tylko techniczne wyzwania – to również strategiczne decyzje o miliardach dolarów, współpracy z sektorem prywatnym i odpowiedzi na pytanie: czy chcemy zbudować bazę na Księżycu, czy może od razu mierzyć w kolonizację Marsa?

REKLAMA

Jedno jest pewne: z Jaredem Isaacmanem za sterami NASA wchodzi w nową erę – erę odważnych decyzji, nieoczywistych wyborów i ogromnych ambicji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA